Zbudujemy sobie niebo

Joanna Kucharczak

|

MGN 12/2005

publikacja 25.03.2012 09:54

Gdybyście mieli sami zbudować sobie niebo, pewno wyglądałoby jak skrzyżowanie lunaparku z legolandem. Może między karuzelą a gromadą bionickli byłaby jeszcze lodziarnia i komputer z niewyobrażalnie kosmiczną grą.

Zbudujemy sobie niebo Katedra w Kolonii fot. HENRYK PRZONDZIONO

Wybudować niebo postanowił dość dawno francuski mnich Sugerius. Studiując Pismo święte znalazł najkrótszą definicję Boga. Przeczytał, że „Bóg jest Światłością”. Wyobraził sobie ogromną budowlę z wielgachnymi oknami. Światło przechodzące przez kolorowe szybki fantazyjnie rozświetlało jej wnętrze. Pierwsze katedry gotyckie, bo tak nazwano dzieła Franków, zbudowano we Francji. Mieszkańcy Anglii i Niemiec, oglądając te cuda architektury, zamarzyli o własnym „niebie na ziemi”.

Niedokończone niebo
Katedra w Kolonii powstała dzięki biblijnym trzem królom. To, co uważano za ich szczątki, zawinięte w drogocenne tkaniny przywiózł do Kolonii wysłannik cesarza Barbarossy. Było to w 1164 roku. Mędrców ze Wschodu ogłoszono patronami kupców. Do ich relikwii zaczęli ściągać masowo pielgrzymi. Niewielki kościół biskupi, leżący na szlaku handlowym, pękał w szwach. Część starego kościoła wyburzono i dobudowano prezbiterium według najnowszej mody. Miało ono wysokość 43,5 metra, czyli tyle, co siedemnastopiętrowy budynek. Przy fasadzie zaczęto stawiać dwie wieże. Niespodziewanie budowa stanęła na wiele lat. Przez trzysta lat mieszkańców Kolonii kłuły w oczy ich nierówne kikuty: o wysokości 14 i 57 metrów. W sumie kościół ten budowano 632 lata.

Dzwon jak słoń
Dziś wieże sięgają 157 metrów. Są o dwadzieścia metrów wyższe od Wielkiej piramidy Cheopsa. Sto metrów nad ziemią, w południowej wieży jest dostępna platforma widokowa. Trzeba jednak najpierw pokonać 509 schodów i minąć osiem dzwonów. W katedrze znajduje się największy w Europie, kołyszący się dzwon – „Piotr”. Waży 25 ton – ponad dwa razy więcej, niż nasz krakowski „Zygmunt”. W przeliczeniu na dorosłe słonie indyjskie, waga dzwonu dorównuje około pięciu słoniom. Kościół ten miał być piękniejszy niż katedry francuskie. Wszak cesarze niemieccy udawali się w pierwszą pielgrzymkę do Kolonii. Do świętych Mędrców, którzy „jako pierwsi ujrzeli Światło Zbawiciela”.

Żywe kamienie
Katedra w Kolonii jest pełna światła. Łączna powierzchnia okien jest większa od trzech boisk do koszykówki. Wynosi 1350 m kwadratowych. Budowla obklejona jest dookoła tysiącami wieżyczek - kapliczek wypełnionych rzeźbami świętych, apostołów, aniołów i patriarchów. Przypomina nie jeden obiekt, lecz raczej całe miasto zanurzone w niebie. Stworzone na ziemi „miasto żyjącego Boga” opisywane w Biblii jako Niebieskie Jeruzalem. Podniebna konstrukcja powstała z kamiennych ciosów. Każdy z nich miał niezwykłe zadanie – tworzył i podtrzymywał budowlę. Był symbolem tych, którzy przez wieki tworzyli żywy kościół w Kolonii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.