Projekt MORS

MGN 11/2005

publikacja 25.03.2012 00:27

Morsy nie latają. Nawet te małe. Amerykańska agencja DARPA* planuje jednak wysłanie w powietrze największego morsa.

Projekt MORS Projekt firmy Advanced Technologies Group (SkyCat) fot. ADVANCED TECHNOLOGIES GROUP

We wszelkich działaniach ludzi kluczową sprawą jest transport. Obojętne, czy chodzi o operacje wojskowe, czy o pomoc w obliczu klęsk żywiołowych, ważne jest, by dotrzeć na miejsce szybko i bez względu na to, czy jest tam jakieś lądowisko czy nie. Oczywiście, czasem wystarczy tylko kilku ludzi. Czasem jednak trzeba wysłać cały szpital. W dodatku szybko i z całym sprzętem, jakieś 500 ton w sumie. I na drugi koniec świata. Do tej pory robiono to w ten sposób, że cały ładunek dzielono na mniejsze porcje, ładowano do samolotów na przykład typu Herkules i organizowano przelot do najbliższego lotniska, zdolnego przyjąć takiego olbrzyma. A potem innymi, mniejszymi samolotami lub samochodami, już na samo miejsce. Tak było najszybciej.

Bardzo wielka niewiadoma
To jednak zdecydowanie za wolno. Ładowanie, rozładowywanie, organizowanie, g u b i e - nie części ładunku pod drodze, opóźnienia, i miliony innych kłopotów powodowały ból głowy u wszystkich zaangażowanych w takie działania. Dlatego DARPA, amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych, wzięła sprawę w swoje ręce. Najpierw ustalono, co ma zostać zbudowane. Potem, zaczęto zbierać projekty od zainteresowanych współpracą. Dwie firmy, Lockheed Martin Corp. i Aeros Aeronautical Systems Corp. dostały po 3 miliony dolarów na stworzenie konkretnych planów budowy. Na zdjęciach krążących w Internecie już można zobaczyć projekty. Wyglądają jednak jak fotomontaże, w każdym razie nic nie zostało zaprezentowane oficjalnie. Trzecia firma Millennium Airship Inc. pokazała tymczasem szereg wizualizacji projektu statku powietrznego spełniającego wymagania DARPA. Podobnie zresztą Advanced Technologies Group, która stworzyła projekt SkyCat.

Mała armia
Pora wreszcie przedstawić głównego bohatera. Walrus, czyli po angielsku mors, to kodowa nazwa nowego transportera powietrznego. Niektórzy widzą w nim potomka zeppelinów, czyli ogromnych sterowców. I rzeczywiście, rozmiarem je przypomina. Plany są takie: pojazd powinien zabierać 500 ton ładunku, i móc go przetransportować na odległość 22 000 km, w ciągu mniej niż tygodnia. Czyli ładuje na pokład jakieś 400 samochodów z kierowcami albo 5 i pół tysiąca ludzi i leci z nimi z Ameryki do Chin. Musi także startować i lądować pionowo, a jakby tego było mało, to nawet bezpośrednie trafienie rakietą nie może mu przeszkodzić w swobodnym manewrowaniu i lądowaniu. Walrus ma być niezależny od lotnisk, właściwie powinien mu wystarczyć kawałek mniej więcej płaskiej powierzchni albo niewielkie jeziorko.

Latający lotniskowiec
Pierwsza faza – tworzenie projektów – już trwa. Następna – budowa prototypów w zmniejszonej skali, ma się skończyć po kolejnych trzech latach. Potem pozostanie już tylko wdrożyć Morsa do produkcji. Zanim jednak to się stanie, przed projektantami stoi wiele problemów do rozwiązania. Tak dużych pojazdów powietrznych jeszcze We wszelkich działaniach Morsy nikt nie budował, nawet największe zeppeliny były od Morsa mniejsze. Według dostępnych informacji Walrus ma mieć rozmiar lotniskowca klasy nimitz. To tak, jakby ktoś wysłał w powietrze boisko piłkarskie. Zresztą przewidywaną wielkość widać na ilustracji. Osobna sprawa to napęd. Najprawdopodobniej będą to silniki odrzutowe, umieszczone w specjalnych, ruchomych gondolach, co pozwoli zmieniać kierunek ciągu. Są także projekty, które przewidują umieszczenie całego szeregu niewielkich silniczków na całej powłoce statku powietrznego. Dzięki temu rozwiązany zostanie problem sterowania, napędu i siły nośnej – wszystko za jednym zamachem. Jednym z najważniejszych zadań, jest opracowanie materiału na powłokę statku, takiego, by był odporny niemal na wszystko: nie palił się, nie rozciągał, nie elektryzował i miał jak najmniejsze opory powietrza.

Superzeppelin?
Do tej pory pozostaje zagadką, dzięki czemu będzie latał Walrus. Większość projektantów skłania się w kierunku takiej samej zasady, jaka obowiązywała w sterowcach – ogromny, wrzecionowaty balon, wypełniony gazem lżejszym od powietrza, unosi cały statek w górę. Oczywiście już nie łatwopalny wodór ma dawać siłę nośną, a hel. W dodatku, w niektórych pomysłach m a być podgrzewany, dzięki czemu jest jeszcze lżejszy. Powstają jednak także projekty, według których Mors ma być statkiem cięższym od powietrza, tak jak każdy samolot. Jednak firmy zazdrośnie strzegą swych sekretów. Poza ogólnikowymi informacjami dotyczącymi rozmiarów i udźwigu, trudno znaleźć konkretne informacje. I słusznie, bo wyścig o kontrakt na produkcję trwa. A łatwo sobie wyobrazić, że ten, kto pierwszy opracuje i uruchomi produkcję pojazdów tego typu, zrewolucjonizuje transport na świecie. Oczywiście, tradycyjne samoloty są szybsze. Ale też mają zdecydowanie mniejsze możliwości. Statki powietrzne o tak wielkim udźwigu i zasięgu, i do tego jeszcze niepotrzebujące lądowisk pozwolą na błyskawiczne przemieszczanie ludzi czy towarów. I świat znowu trochę się skurczy. Kamil Szczurski *DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) – amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych, słynna m.in. z tego, że opracowała protokół sieciowy TCP/IP, a także stworzyła przodka Internetu – ARPA-Net.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: