Wytrwały Żuraw

Jacek Brokuła

|

MGN 10/2005

publikacja 24.03.2012 20:26

W poniedziałek kontuzja podczas treningu. We wtorek zabiegi rehabilitacyjne w hotelu. W środę cud. Maciej Żurawski podczas meczu z Walią w rzucie karnym strzelił decydującego gola. W sam środek bramki.

Wytrwały Żuraw fot. PAP/BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI

Jak wielu chłopców kopiących piłkę, miał swego idola. – Kiedy byłem szkrabem – opowiada – wzorowałem się na holenderskim napastniku Marco van Bastenie. Dziś Maciej Żurawski uchodzi za najlepszego napastnika pierwszej reprezentacji Polski i szkockiej drużyny Celtic Glasgow.

Tata trener
Pierwszym trenerem małego Maćka Żurawskiego był tata. – Bardzo mi pomagał – mówi piłkarz. – Nie umiałem jeszcze dobrze biegać – wspomina – a tata już zabierał mnie na boisko. Maciek podpatrywał najpierw starszych kolegów, a potem pod okiem taty próbował kopać piłkę. – Zaczynałem jako dziewięciolatek w klubie sportowym Warta, w grupie orlików – opowiada. – A później po kolei byli trampkarze młodsi, starsi, juniorzy, aż do wieku seniorskiego. Dwunastoletni Maciek strzelał bramki kolegom o dwa lata starszym. Wtedy zdecydował, że będzie napastnikiem. Jak każdy piłkarz marzył o występach w reprezentacji Polski. I te marzenia były coraz bliższe. – To coś wspaniałego – mówił po latach w jednym z wywiadów – zagrać z orzełkiem na piersi. A potem, gdy zaczyna się hymn, czuć te dreszcze przechodzące człowieka. Nawet łezka się w oku zakręci. Czternastoletni Maciek Żurawski, uważany za cudowne dziecko piłki nożnej, trafił do reprezentacji Polski juniorów. Niestety, na mistrzostwa świata i Europy pojechali tylko jego koledzy. Maciek został w domu. Leczył kontuzje po złamanej nodze i ręce. Wtedy nie myślał, że kiedyś zagra w pierwszej drużynie Polski, że w ogóle będzie grać w pierwszej lidze.

Mecz w głowie
Żurawski wie, że nic nie przychodzi od razu. Tylko cierpliwe czekanie na swoją kolej, wytrwałość, dyscyplina wewnętrzna, szczególnie wtedy, gdy ciągnie do kolegów, na podwórko, pod blok, do dyskoteki, że tylko systematyczne treningi prowadzą do spełnienia najbardziej odległych marzeń. Szybkość, strzał, drybling, uwolnienie się od przeciwnika, skoczność – to zalety, które wypracował. Nie lubi przegrywać. Wie, że na boisku dużo od niego zależy. Wszystkie mecze przeżywa po ich zakończeniu. Zwłaszcza te, w których coś mu się nie udało. Taki mecz toczy się jeszcze potem jakiś czas w jego głowie. Próbuje wyjaśnić, jakie błędy popełnił, co mógł zrobić lepiej, czy dobrze podał piłkę pod bramką, czy wykorzystał każdą sytuację. Sport to coś pięknego – mówi Żurawski. – Nie tylko piłka nożna. Inne dyscypliny też. Choć nie każdy ma talent i nie z każdego wyrośnie wspaniały zawodnik, to sport zawsze jest dobrym wyborem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.