Centrum Zdrowia Małego Smutasa

MGN 06/2005

publikacja 23.03.2012 12:07

Centrum Zdrowia Małego Smutasa

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, mam straszną chrypę.
– Musi pani codziennie wypić jedno surowe jajko.
– Ale ja nie znoszę jajek!
– A czy ja każę je pani znosić?

 W tramwaju:
– Co się pan tak pchasz na chama?!
– A bo to człowiek wie, na kogo się pcha.

 Kasjerka w kinie pyta:
– Dlaczego po raz trzeci kupuje pani bilet na ten sam seans?
– Bo tamte dwa podarł mi pan przed wejściem.

 Na posterunku policji dzwoni telefon.
– Ratunku! Do domu włamał się kot!
– Kot to nie powód, żeby dzwonić na policję. A w ogóle kto mówi?
– Papuga.
 
– Dzień dobry, sąsiadko. Czy mogłaby mi pani pożyczyć cukru?
– Nie.
– A soli?
– Nie.
– To może mąki?
– Nie.
– A jest coś, co mogłaby mi pani pożyczyć?
– Tak, wesołych świąt!

Grudniowy wieczór. Przez las idą dwie blondynki.
– Strasznie mi zimno.
– Mnie też. Na dodatek robi się ciemno.
– Wiesz co? Dajmy spokój z tym szukaniem. Weźmy pierwszą z brzegu choinkę, nawet jeśli będzie bez bombek.

 – Po co ci ta szyba? – pyta kolega?
– Będę robił szybowiec
– odpowiada
– To już nie robisz czołgu?
– Nie, bo gąsienice mi zdechły!

 Na wskazówkach zegara siedzą dwa ślimaki. Jeden na dużej wskazówce, drugi na małej.
Spotykają się co godzinę i wtedy jeden do drugiego mówi:
– Stary, ale jazda!

 Siedzi facet w oknie na czwartym piętrze. W pewnej chwili zauważył, że po rynnie wchodzi ślimak. Pstryknął go i ślimak spadł na ziemię. Minęły trzy lata. Dzwonek do drzwi. Facet patrzy przez wizjer. Nikogo nie ma. Otwiera, a tam na dzwonku siedzi ślimak i mówi:
– Koleś, to przed chwilą, to co to miało znaczyć?
 
Jaś pisze list z kolonii: „Kochani rodzice, jest fajnie. Leżymy i odpoczywamy.
P.S. Co to jest epidemia?”.

 Kiedy krzesło wpada w depresję?
– Kiedy nie ma oparcia.

 Dwie wiewiórki łuskają orzechy. W pierwszym znalazły perłę, w drugim szafir, a w trzecim złotą monetę.
– Jak tak dalej pójdzie, to umrzemy z głodu! – mówi zdenerwowana wiewiórka.
 – Karol, kto cię poznał z twoją żoną? – pyta kolega.
– To był przypadek. Nawet nie mam kogo winić.

 Fryzjer ścina klientowi włosy.
– Może być? – pyta po skończeniu pracy.
– Nie, poproszę dłuższe!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.