Klucze do nieba

Franciszek Kucharczak

|

MGN 06/2005

publikacja 23.03.2012 08:25

Gdyby Pan Jezus nie dał Kościołowi papieża, pewnie nie byłoby już Kościoła katolickiego, tylko tysiące małych Kościółków, które dzieliłyby się na coraz mniejsze i mniejsze. W końcu byłoby tyle wyznań, ilu ludzi. No bo niby kto miałby prawo mówić innym wierzącym, jak i w co mają wierzyć? Pan Jezus jednak wskazał takiego człowieka

Klucze do nieba Pietro Perugino "Jezus przekazuje Piotrowi klucze Królestwa Niebieskiego"

Papież nie potrafi fruwać ani chodzić po wodzie, nie zna cudzych myśli, a w zwykłych sprawach może się mylić, jak każdy. Gdyby przepowiadał pogodę, wychodziłoby mu to znacznie gorzej niż zawodowemu synoptykowi. Jest zwykłym człowiekiem, ale ma niezwykłą władzę. Jako pierwszy otrzymał ją apostoł Piotr. Nie dlatego, żeby był kimś ważnym, wykształconym albo niezłomnym, tylko dlatego, że bardzo kochał Pana Jezusa. Jezus znał jego serce i wiedział, że ten prosty rybak, choć się Go zaparł, jest Mu szczerze oddany. Pan Jezus któregoś wieczoru nazwał go Skałą i obiecał, że piekło nigdy nie zwycięży zbudowanego na tej skale Kościoła. Potem powiedział: „Tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,19). Dlatego władzę następców świętego Piotra nazywa się władzą kluczy.

Skała w grobie
Władza Piotra dotyczyła ludzkich dusz i nie chroniła go przed ziemską władzą królów i cesarzy. Został on ukrzyżowany w Rzymie około roku 64, w czasie prześladowań chrześcijan za cesarza Nerona. Skonał na krzyżu, wisząc głową w dół. Sam o to prosił, bo uważał, że nie jest godny umierać tak, jak Jezus. Pochowano go poza miastem, na wzgórzu watykańskim. Po latach nad jego grobem wyrosła gigantyczna bazylika, przy niej zaś zamieszkali kolejni papieże. Było ich już 256. Pierwszym po świętym Piotrze papieżem był święty Linus. On też poniósł śmierć męczeńską za Chrystusa, prawdopodobnie w roku 79. Kolejny papież, święty Anaklet I, został zamęczony około roku 90. Wielu jeszcze papieży oddało życie za Jezusa, a jeszcze więcej ogłoszono świętymi. Byli też i tacy, którym daleko było do świętości, ale ich władza mimo tego była ważna. To jest jak z komunią świętą: w hostii jest prawdziwy Pan Jezus, niezależnie od tego, czy ludzie przyjmują Go godnie, czy nie.

Zamknąć kardynałów
Najlepiej, żeby wszyscy papieże byli święci, wiadomo. Dlatego najważniejszy był wybór właściwego człowieka. Na początku następców świętego Piotra wybierało duchowieństwo i lud Rzymu. Kiedy w IV wieku ustały prześladowania, a chrześcijaństwo stało się również religią władców, na wybór papieża chcieli wpływać cesarze, i często rzeczywiście to robili. Dlatego w 1059 roku kardynałowie postanowili, że to oni będą wybierać papieża. Choć było ich wtedy znacznie mniej niż dzisiaj, nie zawsze umieli się dogadać, kogo wybrać na stolicę Piotrową. W 1241 r. było dwunastu kardynałów, w tym dwóch siedziało w niewoli u cesarza niemieckiego. Dziesięciu pozostałych nie mogło się zdecydować, kto ma być nowym papieżem, więc ktoś wpadł na pomysł, żeby ich zamknąć w jednym ze skrzydeł pałacu. Tam mieli się modlić w spokoju, aż większość dwóch trzecich poprze jednego kandydata. Tak odbyło się pierwsze konklawe (od łacińskich słów „con clave” – pod kluczem) – czyli wybory papieża dokonywane w zamknięciu. Nieco później odbyły się kolejne wybory we włoskim Viterbo. Samo zamknięcie okazało się niewystarczające, bo kardynałowie całymi miesiącami nie potrafili zdecydować, kogo obrać papieżem. Nie pomogły prośby ani groźby. W końcu mieszkańcy miasta zdjęli dach z części budynku zamieszkanej przez kardynałów. Dopiero lejący się na głowę deszcz pomógł ociągającym się duchownym dokonać wyboru.

Pośpieszcie się
Żeby w przyszłości nie dochodziło do takich sytuacji, w 1274 roku sobór sporządził dokładne przepisy o konklawe. Kardynałowie mieli mieszkać w zamknięciu, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Gdyby konklawe się przedłużało, kardynałowie mieli mieszkać w coraz trudniejszych warunkach. Nawet jedzenie mieli dostawać coraz gorsze. Poza tym na czas konklawe jego uczestnicy byli pozbawieni dochodów. Kolejni papieże udoskonalali zasady konklawe. W 1621 r. Grzegorz XV nakazał, żeby wybory papieża były tajne, to znaczy za pomocą kartek do głosowania. Dopiero od kilkudziesięciu lat kardynałowie składają przysięgę, że zachowają pełną tajemnicę o konklawe. Z tego powodu nie wiemy, jak przebiegały w ostatnich czasach wybory papieży. To bardzo dobrze, bo dzięki temu nie ma obaw, że ktoś z zewnątrz mógłby, jak kiedyś, wpływać na wybór głowy Kościoła. Nikt nie może też po wyborze zgłaszać do nikogo pretensji, bo przecież nie wiemy, jak kto głosował.

Ojciec, bo święty
Pewnego pogodnego poranka nad jeziorem Tyberiadzkim ukazał się uczniom zmartwychwstały Pan Jezus. Zapytał wtedy Piotra: „Czy miłujesz mnie?”. Trzy razy o to pytał. Tyle samo, ile razy wcześniej Piotr się Go zapierał. I za każdym razem Piotr usłyszał: „Paś owce moje”. I tak jest do dzisiaj. Każdy papież słyszy wyraźniej niż ktokolwiek inny: „Czy miłujesz mnie?”. Jeśli miłuje, wtedy staje się nie tylko pasterzem, ale i ojcem. I nie bez powodu nazywamy go Ojcem Świętym. Trzeba się jednak za niego dużo modlić, bo ta świętość bardzo dużo kosztuje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.