Podnosić szpilki z miłością

Gabi Szulik

|

MGN 05/2005

publikacja 22.03.2012 12:58

Tego ranka w Rzymie padał ulewny deszcz. Czternastoletnia Teresa Martin razem z tatą, siostrą Celiną i innymi pielgrzymami czekali na spotkanie z Papieżem. O wpół do ósmej do watykańskiej kaplicy wszedł Leon XIII. Zaczęła się audiencja. Początkowo Papież z każdym chwilę rozmawiał, ale kiedy zauważono, że kolejka topnieje powoli, pielgrzymi mogli już tylko klękać przed Ojcem Świętym.

Gabi Szulik Gabi Szulik

Ostatnia była Celina. Przed nią stała jej młodsza siostra, Teresa. Tak długo marzyła o tym spotkaniu. Od tego zależała jej przyszłość. Wiedziała, że karmelitanki bez zgody Papieża nie przyjmą jej do klasztoru. Jest za młoda. Była szczęśliwa, gdy z Lisieux, jakby na zamówienie, zorganizowano pielgrzymkę do Rzymu. Teraz była tak blisko. I nagle ten zakaz. – Mów! – zachęciła Teresę Celina i pchnęła siostrę w stronę tronu papieskiego. Teresa, jak wszyscy, uklękła i zamiast ucałować pierścień Ojca Świętego, powiedziała: – Ojcze Święty, proszę o wielką łaskę. – Nie rozumiem – zdziwił się Papież. Po krótkim wyjaśnieniu odpowiedział: – Moje dziecko, zrób, co ci powiedzą przełożeni. Teresa nie rezygnowała tak łatwo.

Złożyła ręce, oparła je na kolanach Papieża i dalej prosiła: – Ojcze Święty! Jeśli powiesz „tak”, wszyscy się zgodzą. Papież był stanowczy: – A zatem... wstąpisz, jeśli Pan Bóg tego zechce. W tej samej chwili strażnicy złapali pannę Martin pod ręce, niemal siłą oderwali od Papieża i... zanieśli do wyjścia. Dlaczego o tym wydarzeniu z życia św. Teresy od Dzieciątka Jezus opowiadam? Po pierwsze dlatego, że nie było dla niej rzeczy niemożliwych. Jeśli trzeba było zgody papieża, Teresa gotowa była jechać do Rzymu, co w tamtych czasach, pod koniec XIX wieku, nie było wcale takie proste i szybkie. A gdy Papież się nie zgodził, najpierw, owszem, płakała jak małe dziecko, ale potem zaczęła szturmować niebo. Też jak dziecko.

Podnosić szpilki z miłością   Wiedziała, że Pan Bóg nie odmówi jej prośbom. Kilka miesięcy później Teresę przyjęto do Karmelu. Dzisiaj nazywamy ją Małą Tereską. Z wielu różnych powodów. Gdy wstępowała do klasztoru, miała tylko 15 lat i trzy miesiące, a gdy umierała – 24. Po drugie opowiadam o tym dlatego, że Teresa spotkała się z Papieżem 20 listopada 1887 roku. Dokładnie 117 lat później, 20 listopada 2004 roku, Ojciec Święty Jan Paweł II podpisywał specjalny list do rodziców dla „Małego Gościa”. Stało się coś, co wydawało się niemożliwe. Nie mogło się zdarzyć i nie zdarzy się już na pewno „Małemu Gościowi” nic lepszego od listu Ojca Świętego, który przekazaliśmy Waszym rodzicom. Wierzę, że i Teresa od Dzieciątka Jezus „maczała w tym palce”.

Obiecała przed śmiercią, że będzie małą złodziejką. Że ukradnie Bogu to, co najlepsze i pośle ludziom na ziemię. I rzeczywiście. Największe cuda zaczęły się dziać na świecie po jej śmierci. Od pierwszego maja święta Teresa od Dzieciątka Jezus będzie w Polsce w swoich relikwiach. Poszukajcie poniżej, kiedy odwiedzi Waszą diecezję i koniecznie spotkajcie się z nią. Ona wie, jak prostymi sposobami kochać Pana Boga. Choćby tak, jak jest napisane na zakładce, którą dostajecie z tym numerem „Małego Gościa”: „Podniesienie szpilki z powodu miłości, może kogoś nawrócić”.

Pozdrawia Was Gabi Szulik,
która chciałaby nawet szpilki
podnosić z miłością

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.