Kamień na uspokojenie

MGN 03/2005

publikacja 20.03.2012 19:30

Pierwszy kamień poleciał nie wiadomo skąd. Zaraz potem drugi i trzeci. Po chwili słychać było tylko dźwięk uderzeń.

Kamień na uspokojenie

Szczepan nie przestawał jednak mówić. – Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Zgromadzony tłum odpowiadał coraz większą ilością kamieni. Po chwili można było usłyszeć jeszcze inny dźwięk.

Uniesieni gniewem ludzie zgrzytali zębami. – Za miasto z nim, niech tam zginie! Złapali Szczepana i wlekli go ulicami. Za miastem grad kamieni stał się tak gęsty, że po chwili już nie było w kogo rzucać. Zmaltretowane ciało pierwszego męczennika leżało na ziemi. Kamienie jednak leciały dalej.

Gniew, który porwał słuchaczy na odważne słowa mówcy, nie dawał się tak łatwo uspokoić. Krzyczeli i rzucali kamieniami. Świadkowie – zgodnie z obyczajem – złożyli swe szaty u stóp Szawła.

Po pewnym czasie zaczęli się rozchodzić. W końcu dzień jeszcze się nie skończył. Tylko ten i ów odchodząc cisnął jeszcze jednym kamieniem. Tak dla pewności. Co rozjuszyło mieszkańców miasta, możecie sprawdzić w 7. rozdziale Dziejów Apostolskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.