Okna w przeszłość

MGN 01/2005

publikacja 19.03.2012 11:55

List jest jak okno, przez które można zajrzeć w człowieka i nawet po upływie wieków zobaczyć, co myślał i czuł. Gdyby ludzie nie pisali listów, wiedzielibyśmy o świecie znacznie mniej, niż wiemy. To właśnie dzięki listom znamy szczegóły wielkich wydarzeń i możemy poznać bardziej osobiście ich autorów. Poniżej kilka szczególnie sławnych „okien”.

Okna w przeszłość   Pliniusz Młodszy OGARNĘŁA NAS CIEMNOŚĆ

Pliniusz Młodszy do Tacyta i do cesarza Trajana

Zanim się obejrzeliśmy ogarnęła nas ciemność, nie taka, jak pozbawiona blasku księżyca lub pochmurna noc, lecz taka, jak w zamkniętym pomieszczeniu, kiedy zgaszą lampę. Wtedy rozległ się lament kobiet, płacz dzieci, okrzyki mężczyzn. (...) Byli i tacy, którzy ze strachu przed śmiercią błagali o śmierć, wielu wyciągało ramiona do bogów niebieskich, inni wykrzykiwali, że nie ma już bogów i spadła na świat ostatnia, wiecznie trwająca noc.

Tak wyglądał świat w pobliżu Pompei w roku 79, a opisał to naoczny świadek wybuchu Wezuwiusza, Pliniusz Młodszy. To fragment listu do rzymskiego historyka Tacyta. Wtedy Pliniusz miał dopiero 18 lat, a już potrafił świetnie pisać. Był też doskonałym mówcą, ale do historii przeszedł głównie jako autor listów. Dla historii wielkie znaczenie ma list, który napisał do cesarza Trajana w roku 112. Pliniusz był wtedy namiestnikiem rzymskiej prowincji Bitynia. Prosił władcę o radę, jak ma postępować z chrześcijanami.

Zapewniali zaś [chrześcijanie], że największą ich winą czy też błędem było to, że mieli zwyczaj w określonym dniu o świcie zbierać się i śpiewać na przemian pieśni ku czci Chrystusa, jako Boga, i że związali się przysięgą dotyczącą nie jakichś występków, lecz że nie będą popełniać kradzieży, rozbojów, cudzołóstw, że nie będą składać fałszywej przysięgi ani zapierać się wobec żądających zwrotu powierzonej im własności. To jeden z pierwszych tekstów, w których poganin wspomina o Chrystusie.

 

 

Okna w przeszłość   Święty Hieronim Marinus van Reymerswale MATKA STAŁA SIĘ GROBEM

Święty Hieronim do Eustochii

Cesarstwo Rzymskie chyliło się ku upadkowi. Hordy barbarzyńców, grasujące po całym imperium, dotarły wreszcie do stolicy. W roku 410 najeźdźcy zdobyli Rzym. To było prawie jak koniec świata. W tym czasie Hieronim, wielki święty wczesnego Kościoła, pracował w Betlejem nad komentarzami do Starego Testamentu.

Na wieść o upadku stolicy, zasiadł do pisania listu do swojej znajomej o imieniu Eustochia. Gdy jasne światło całego świata zgasło, gdy ścięta została głowa Cesarstwa Rzymskiego i wraz ze zniszczeniem jednego miasta zniszczony został cały odrębny świat, ja sam poczułem się oniemiały i pokorny, niezdolny wyrzec słów pocieszenia (…).

Któż zdolny był pojąć, że zbudowany podbojem całego świata potężny Rzym upadł, że matka narodów stała się także ich grobem. Dalej Hieronim donosił o tłumach uchodźców, którzy przybyli do Betlejem, a którym on nie ma jak pomóc. Mogliśmy tylko ofiarować im współczucie i nasze łzy złączyć z ich płaczem – żalił się Eustochii

Okna w przeszłość   Pojmanie Atahualpy John Everett Millais Z WIELKĄ ODWAGĄ NA BEZBRONNYCH

Hernando Pizarro do Rady Królewskiej w Santo Domingo

Nowym Światem nazywali Europejczycy odkrytą niedawno Amerykę. Uważali, że ten świat jest ich własnością. Hiszpanie, zwani konkwistadorami, ruszyli zdobywać państwo Inków. Jesienią 1533 roku oddział Francisco Pizarra rozłożył obóz w inkaskim mieście Cajamarca. Liczył 62 ciężkozbrojnych jeźdźców i 106 piechurów. Pizarro zaprosił do siebie władcę Inków Atahualpę. Ten, nie podejrzewając podstępu, przybył z kilkoma tysiącami nieuzbrojonych wojowników.

Hiszpanie zdradziecko napadli Inków i pojmali Atahualpę. Po masakrze bezbronnych Indian Pizarro wysłał relację o tym wydarzeniu do Rady Królewskiej. Autorem listu był jeden z żołnierzy. Hiszpanie w zbrojach i kolczugach skierowali swoje konie prosto na masę nieuzbrojonych tubylców zgromadzonych tłumnie na placu. (...) Gubernator, dobywszy miecza, zapuścił się w gąszcz Indian razem z towarzyszącymi mu Hiszpanami. Z wielką odwagą przedarł się do lektyki Atahualpy.

Pochwycił jego lewe ramię i krzyknął „Santiago”, ale nie mógł ściągnąć go z lektyki, jako że była zbyt wysoko. Ci, którzy ją nieśli, wydawali się być ważnymi osobami, a wszyscy oni zginęli, podobnie jak inni, których niesiono w lektykach lub w hamakach. (…) Siedmiu lub ośmiu Hiszpanów spięło ostrogami konie i pochwyciwszy krawędź lektyki wywróciło ją. Tak oto pojmano Atahualpę.

Tego dnia sześć lub siedem tysięcy Indian leżało martwych na placu… Hiszpanie nie stracili w tym starciu ani jednego człowieka. Potem wzięli od Inków potężny okup za uwolnienie Atahualpy, a następnie go uśmiercili. Złoto, choć uczyniło Hiszpanów bogatymi, rozpłynęło się po świecie. Pozostał list, na świadectwo podłości jego autorów.

Okna w przeszłość   Kozacy zaporoscy piszą list do sułtana tureckiego mal. Ilia Riepin TY KOZOŁUPIE

Kozacy zaporoscy do sułtana Mehmeda IV

Wielki ubaw mieli Kozacy w 1675 roku. Zebrali się nad Dnieprem, żeby odpowiedzieć na list sułtana Mehmeda IV. Ja, sułtan, syn Mahometa, brat słońca i księżyca, wnuk i namiestnik boży, władca cesarstw macedońskiego, babilońskiego, jerozolimskiego, Wielkiego i Małego Egiptu, niezwyciężony rycerz… – pisał turecki władca.

Domagał się zaprzestania najazdów i złożenia mu hołdu. Waleczni mieszkańcy ukraińskich stepów ani myśleli podporządkować się temu życzeniu. Otoczywszy pisarza, jeden przez drugiego zaczęli wrzeszczeć. – Napisać mu, żeby go…! A niech tego…! – rozlegały się niezbyt przyzwoite propozycje.

W efekcie powstał sławny tekst, znany jako list Kozaków zaporoskich. Ty, szatan turecki, przeklętego czorta brat i samego Lucyfera sekretarz. Jaki ty, u czorta, rycerz? Nie będziesz ty synów chrześcijańskich mieć pod sobą. Twojego wojska się nie boimy. Na ziemi i wodzie będziemy bić się z tobą – pisali rozochoceni Kozacy. Rycząc ze śmiechu przedrzeźniali sułtańskie tytuły.

Babiloński ty kucharz, macedoński kołodziej, jerozolimski piwowar, aleksandryjski kozołup, Wielkiego i Małego Egiptu świniopas, armeńska świnia, cap tatarski, kamieniecki kat, samego diabła wnuk i całego świata błazen – wyżywali się. Ot tak tobie Kozaki napisali, plugawcze – zakończyli. Pod spodem napisali jeszcze, że daty nie znają, bo nie mają kalendarza, miesiąc jest na niebie, rok w księgach, a dzień taki u nas, jak u was. Poinformowali też, gdzie sułtan ma ich pocałować.

List kończy się podpisem: Koszowy ataman Iwan Sirko z całym koszem* zaporoskim. Kopie tego listu rozeszły się po całej Ukrainie. Na jego podstawie rosyjski malarz Ilia Riepin namalował jeden z najlepszych swoich obrazów. (* kosz – kozackie zgromadzenie, obóz)

Okna w przeszłość   Maria Antonina w drodze na gilotynę mal. Francois Flameng WŁAŚNIE ZOSTAŁAM SKAZANA

Maria Antonina do Madame Elisabeth

K iedy wybuchła Rewolucja Francuska, król Ludwik XVI został wraz z rodziną uwięziony, a potem skazany na śmierć i ścięty. Podobny los, po pełnym oszczerstw procesie, spotkał królową Marię Antoninę. 16 października 1793 roku, kilka godzin przed śmiercią, skazana napisała list do siostry swojego zabitego już męża. Właśnie zostałam skazana – nie na hańbiącą śmierć, bo taką jest ona tylko dla zbrodniarzy, lecz na połączenie się z twoim bratem.

Niewinna, tak jak i on, żywię nadzieję, że zdołam w ostatnich chwilach życia okazać podobny jak on hart ducha. Jestem spokojna, jak spokojny jest człowiek o czystym sumieniu. Na twoje ręce przesyłam błogosławieństwo dla moich dzieci. (...) Niech mój syn nigdy nie zapomni ostatnich słów swego ojca, które mu teraz z naciskiem powtarzam: niech nigdy się nie stara pomścić naszej śmierci.

Umieram wierna religii rzymskokatolickiej, wierze moich ojców, w której zostałam wychowana i którą zawsze wyznawałam (...) Błagam z całego serca Boga o przebaczenie grzechów, które w życiu popełniłam. Przebaczam moim nieprzyjaciołom zło, które mi uczynili. (...) Z całego serca całuję ciebie i moje biedne, drogie dzieci. Mój Boże!

Jak strasznie jest porzucać je na zawsze. Żegnaj! Żegnaj! Maria Antonina zdołała do ostatniej chwili zachować godność. Jej odwaga i spokój zadziwiły nawet nienawistny tłum zebrany wokół gilotyny. Po egzekucji ciało królowej Francji pochowano w zbiorowej mogile. Jej syn nie doczekał dorosłości. Ślad po nim zaginął, gdy miał 10 lat. Prawdopodobnie został zamordowany przez rewolucjonistów. Rok po królowej ścięto również adresatkę listu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.