Brzydki problem

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 12/2006

publikacja 18.03.2012 14:25

Dlaczego Bóg czyni jednych brzydkimi, drugich pięknymi? To niesprawiedliwe! Sama należę do tych mniej atrakcyjnych. W tym roku przyszłam do liceum. Poraziło mnie to, jak współczesne nastolatki postrzegają człowieka. Brzydki nie ma życia w mojej szkole. Zero znajomych, wyzwiska. Większość odseparowuje się od niego. Z góry zakładają, że jest gorszy. Dlaczego Bóg utrudnił ludziom życie, wpychając brzydkich w szufladki ładnych? Jestem załamana. Straciłam wiarę w prawdziwych ludzi i nie mogę ukryć, że mam pretensje do Boga! Danka

Brzydki problem

Najpierw informacja dla wszystkich Czytelników: Ten list jest znacznie dłuższy i bardzo dobrze napisany. Musiałem go skrócić, żebym miał miejsce na odpisanie.

Droga Danko
Po przeczytaniu tego listu widzę Cię jako inteligentną i dowcipną dziewczynę. Widzę Cię, choć nie widzę. Gdybym Cię ujrzał i okazało się, że nie masz lewego oka, natomiast prawego również, za to miałabyś jedno na czole, tuż obok środkowego kolana, to w dalszym ciągu byłabyś inteligentną i dowcipną dziewczyną. Ja wiem, dla osoby, która nie ma szans na tytuł miss klasy, nawet gdy jest jedyną w klasie dziewczyną, to marna pociecha. Co z tego, powiesz, że jestem mądra, skoro nikt się o tym nawet nie dowie, bo nikt ze mną nie chce gadać. Nikt mnie nie polubi, a tym bardziej nie poślubi. No to teraz uważaj: nikt na tym świecie nie żyje po to, żeby brać udział w konkursach piękności. I nic tu nie zmienia fakt, że dziś tłumy pajaców rozwalają się w fotelach i oczekują defilady „urodziwych jednostek”.

Od takich lepiej trzymać się z daleka. To tacy właśnie doprowadzają do tragedii, bo uważają bliźnich za pogłowie do zaspokojenia ich przyjemności. Dokładnie tacy ludzie spowodowali śmierć Ani z Gdańska. Możesz być pewna, że i wśród nich „nie miałabyś życia”. Tylko pytanie, czyja by to była strata. Jakoś czuję, że nie twoja. Nie, Danko. Bóg nie wepchnął „brzydkich w szufladki ładnych”, bo kto jak kto, ale On ludzi nie szufladkuje. Biblia mówi, że Bóg „nie ma względu na osoby” (Dz 10,34). To znaczy, że żadne tam ludzkie „przypadłości” – uroda, talenty, zdrowie, zaszczyty i stanowiska – nie mają najmniejszego wpływu na to, jak nas Pan Bóg widzi. Miły jest Mu ten, „kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,35). I koniec. Owszem, jakoś głupio jest człowiekowi, gdy nie ma przyjaciół.

Ale Ty przyjaciół będziesz miała, o ile nie będziesz zabiegała o nich, tylko o to, żeby „postępować sprawiedliwie”. Innymi słowy, rób swoje całym sercem, a wszystko, co Ci Pan Bóg przeznaczył, samo do Ciebie przyjdzie. A swoją drogą, skoro jesteś w liceum niespełna trzy miesiące, to trochę za wcześnie na desperację, że Cię nikt nie lubi. Owszem, ludzie najpierw reagują na to, co widzą. Ale jeśli używają też mózgu, po pewnym czasie zaczynają widzieć, że uroda ma się nijak do „fajności”. Ja miałem koleżankę małą i grubiutką, żadną tam modelkę, ale wszyscy wokół niej skakali, bo była wesoła, uczynna i kompletnie nic sobie nie robiła ze swojego wyglądu.

Była też w klasie dziewczyna o wybitnej urodzie i takiej samej głupocie. Ta druga cieszyła się dużym zainteresowaniem. Na początku. Potem została ta pierwsza, choć faktycznie trochę czasu minęło, zanim klasa zorientowała się, że oczy oszukują. Bo jak człowiek widzi coś ładnego, to zaraz myśli, że to jest też dobre, mądre i pełne cnót wszelakich. A to może być ślicznie opakowane, błyszczące, rozkosznie pachnące NIC. „Straciłam wiarę w prawdziwych ludzi” – piszesz. Świetnie! Wierzy się w Boga, a nie w ludzi. Jeśli zdasz się na Niego, On się zatroszczy i o odpowiednich ludzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.