Grzeszenie myślą

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 11/2006

publikacja 18.03.2012 10:33

Jak można zgrzeszyć myślą? Jak pomyśli się coś złego, to jest grzech? Przecież tak mówimy: „zgrzeszyłem myślą”. Michalina

Grzeszenie myślą

Droga Michalino.
Zawsze grzeszy się myślą. Tyle, że niektóre grzechy na myślach się nie kończą. Ale zawsze zaczynają. Nie ma takiej możliwości, żeby ktoś zgrzeszył bez udziału myśli. Kiedy ktoś chce, na przykład, obrabować kiosk, to właśnie najpierw „chce”. Czyli myśli o tym z pewną przyjemnością. Podoba mu się taki pomysł. A gdy zdecyduje, że dobierze się do tego kiosku, to już zgrzeszył. Myślą właśnie. Gdy ten kiosk obrabuje, to jeszcze dodatkowo zgrzeszy czynem. Sam czyn jednak jest tylko skutkiem grzechu, który zaczął się w myślach. Myśli są najważniejsze. To one są „oficerami”, którzy wydają rozkazy „żołnierzom” – rękom, żeby ludzi głaskały albo tłukły, nogom, żeby kopały piłkę albo kolegów. Myśli są pierwszym – i najważniejszym – polem bitwy ze złem.

To dziwna bitwa, bo polega na unikaniu kontaktu z wrogiem. Wróg – szatan – podsuwa „harcowników”, czyli takich prowokatorów. To są wyobrażenia, jakieś przelotne myśli, żeby zrobić to, czego nie wolno. Dopóki człowiek tego nie chce, nie grzeszy. Nie ma przecież na to wpływu. Ale gdy człowiek zaczyna się przyglądać tej wysmażonej w piekle pieczeni, na pewno jej zapragnie. Bo kto wdaje się z diabłem w dyskusję, nie wygra. Nigdy. Diabeł jest o wiele inteligentniejszy od człowieka. W tej bitwie wygrywa jedynie ten, kto nie dyskutuje i ucina od razu mocnym „Idź precz, szatanie!”. Doskonale to widać w opisie pierwszego, najstraszniejszego grzechu, jaki popełnił człowiek. Nazywamy go pierworodnym, a jego skutki boleśnie odczuwają wszystkie pokolenia.

Pamiętasz, co mówi Biblia? Zajrzyj do księgi Rodzaju, rozdział 3. Nasi pierwsi rodzice zaczęli dyskutować. Pozwolili diabłu wsączyć sobie w głowę wątpliwości co do intencji Pana Boga. Zauważ, jakie były pierwsze słowa złego: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”. A Ewa, zamiast odwrócić się i odejść, zaczęła mu tłumaczyć, że nie, że tylko z jednego drzewa, a zakaz jest po to, żeby ona i Adam nie umarli. Przynęta chwyciła. Następnym krokiem szatana było miłe uchu uspokojenie: „Na pewno nie umrzecie”.

A potem podsunął Ewie myśl, że Pan Bóg zakazał jedzenia owocu, bo chce coś zazdrośnie ukryć. I wtedy nastąpiło coś bardzo ciekawego: „Niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy”. Zauważyłaś? Dopiero po rozmowie z diabłem człowiek zaczął widzieć urok grzechu. Po rozmowie, która tak naprawdę musiała odbyć się w myślach. Wcześniej zakazany owoc wcale człowieka nie ciągnął. Od tego czasu jesteśmy bardziej podatni na grzech, bo ten owoc nas ciągnie, ale też więcej wiemy o skutkach zgody na takie przyciąganie. Grzech zawsze kończy się katastrofą. Prędzej czy później człowiek gorzko będzie żałował, że zachciało mu się przyglądać złym myślom. Lepiej postawić im szlaban zaraz na początku, bo później będzie już tylko trudniej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.