Pan Bóg nas złapał

MGN 07-08/2006

publikacja 17.03.2012 14:16

rozmowa z Darkiem i Jadwigą Basińskimi z Mumio

Pan Bóg nas złapał Mumio, czyli Jacek Borusiński (z lewej) i małżeństwo Jadwiga i Dariusz Basińscy fot. AGENCJA GAZETA / MACIEJ JARZĘBIŃSKI

– Wielu mówi o sukcesach waszych reklam telewizyjnych. Mówią, że złapaliście Pana Boga za nogi...
Darek: Myślę, że to On nas złapał. Ja na początku lat dziewięćdziesiątych zacząłem się buntować i przestałem chodzić do kościoła. Dlaczego wróciłem? Przyjaciele spotkali mnie ze znakomitym księdzem. Długa spowiedź, potem kolejne rozmowy. Zostałem.
Jadwiga: Mój problem był inny: stawałam się coraz bardziej letnia. Nie byłam ani zimna, ani gorąca. Po prostu w pewnym momencie było mi wszystko jedno.

– Codziennie widać was w telewizorze. Czujecie się ludźmi sukcesu?
Darek:
A co to znaczy sukces? To pułapka. Ostatnio nagraliśmy płytę, ale zawsze można nagrać lepszą, można mieć lepsze mieszkanie, samochód itd. To spirala, która się sama napędza. Błędne koło.
Jadwiga: Widzę, że każdy sukces jest próbą wiary. To jest pokusa, by uwierzyć w siebie, w swoje zdolności i odstawić Boga w kąt.

– Marzyliście o takiej popularności?
Jadwiga: Gdy byłam małą dziewczynką, aktorstwo było dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie. Chciałam grać, zostać sławną piosenkarką, aktorką. Ale z tego wyrosłam. Nikomu z nas nie chodzi o sławę. Nie robiliśmy przecież spektakli po to, by rozdawać na ulicy autografy. Sytuacja troszkę nas przerosła.
Darek: Ja też nie marzyłem o popularności, choć chciałem dokonać czegoś, co przetrwa. Teraz widzę, że to trochę śmieszne, bo skąd mam wiedzieć, co przetrwa? Może po wiekach ludzie odkopią tylko płytę disco-polo albo „obraz” ze skóry? Jakie to w ogóle ma znaczenie w perspektywie wieczności? Człowiek jest tylko narzędziem w ręku Pana Boga. Przecież to nie jest moje. Ja to dostałem, za darmo. Czym się tu chwalić?

– A możecie wejść spokojnie do supermarketu?
Darek:
Krępuje mnie sytuacja, że jestem rozpoznawalny na ulicy. Ostatnio byłem w drogerii, gdzie dwie eleganckie panie zaczęły pokazywać mnie palcem i śmiać się po nosem. Tak, jakbym był jakimś przedmiotem. Ale to też może pomagać w pokorze.
Jadwiga: Czuję się bardziej odpowiedzialna za to, co robię. Wkurza mnie to, że wystarczy, że pokażą cię w telewizji i od razu zaczynasz być „kimś”. A ja chciałabym być traktowana normalnie. Nie jako „ta pani z telewizji”. Ostatnio po spektaklu podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała: myślałam, że nie mam idoli, ale teraz już wiem, że mam. A mnie złapał za gardło skurcz.

– Jedenaście lat gracie razem z Jackiem Borusińskim. Jesteście przyjaciółmi?
Darek: Bywa, że się kłócimy (śmiech). Myślę, że przyjaźń jest ważna, ale jest coś ważniejszego. Co nas łączy? Kiedyś rozmawialiśmy o tym w pociągu. Gdyby nie Pan Bóg, Kościół, wiara, pewnie już dawno byśmy się rozlecieli.

– Dlaczego Pan Jezus powiedział, że trzeba stać się jak dziecko, by wejść do królestwa niebieskiego?
Jadwiga:
Hmm, myślę że to ja powinnam się uczyć wiary od moich dzieci. One mówią: „Mamo, daj! Mamo, chcę pić, chcę jeść”. Nie owijają w bawełnę: „Mamusiu, czy mógłbym…”. Są szczere. I myślę, że tak powinno się rozmawiać z Bogiem: „Boże daj, bo tego potrzebuję”. A nie kręcić: „Boże, widzisz, że inni mają ciężką sytuację, ale gdybyś mógł mi pomóc…” (śmiech). Sama często się tak modlę. Dzieci mówią wprost. –

Którzy święci są wam najbliżsi?
Darek: Kiedyś znajoma zapoznała mnie z Judą Tadeuszem. Samochód zakopał się w śniegu i wydawało się że nic go nie ruszy. Ona poleciła sprawę św. Judzie i pomogło. Modlę się też do św. Rocha – patrona mojego syna. Ze św. Dariuszem sytuacja nie jest jasna. Nie wiadomo, był czy go nie było? Jadwiga: A ja modlę się od roku za wstawiennictwem Jana Pawła II. Wiąże się z tym konkretne wydarzenie. Dwa dni po śmierci Papieża urodziła się nasza córeczka. Po porodzie ciężko zachorowała. Miałam taką pewność, że cały świat modli się za Jana Pawła II i jednocześnie za naszą Magdę. Od tego momentu Jan Paweł II stał mi się jeszcze bliższy.

– Mówicie dzieciom o Panu Bogu czy o Bozi?
Jadwiga, Darek:
O Panu Bogu! Opowiadamy o Aniele Stróżu. Ale to one nas wychowują. Ostatnio Roch wstaje i mówi: A modlitwa? Zapomnieliśmy o modlitwie! I kto tu, kogo uczy?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.