Zabójcza głupota

Franciszek Kucharczak

|

MGN 07-08/2006

publikacja 17.03.2012 13:34

Głupio jest zginąć z powodu swojej głupoty, ale na pociechę można za to dostać nagrodę.

Zabójcza głupota

Od dobrych paru lat przyznaje się „nagrodę Darwina”. To wyróżnienie dla ludzi, którzy w wyniku swojej bezmyślności ponieśli najgłupszą śmierć. A dlaczego to nagroda Darwina? A dlatego, że ten uczony stworzył teorię doboru naturalnego. Chodzi o to, że przeżywają gatunki, które są lepiej przystosowane do życia. Autorzy nagrody wymyślili, że osoby, które głupio giną, wyświadczają tym ludzkości przysługę – bo gdy ubywa spośród homo sapiens takich jednostek, nasz gatunek będzie miał większe szanse przetrwania.

Błyskotliwy koniec
Gdy idzie burza, trzeba wziąć z niej przykład i też iść, tyle że do domu albo w inne bezpieczne miejsce. Gdy zaczyna wiać poprzedzający burzę wiatr, należy wiać razem z nim, a gdy się jest na rzece lub jeziorze, lepiej spływać. Wszyscy to niby wiedzą, a jednak zawsze znajdują się ludzie, którzy robią odwrotnie. Jednym z nich był pewien młody prawnik, pływający łódką po jeziorze Caddo w Teksasie. Gdy nadciągnęła nawałnica z piorunami, mężczyzna wstał, rozłożył ręce i zawołał: „Dalej, Boże! Wal śmiało!”. No i stało się zgodnie z jego życzeniem. Zmarły, oprócz kwiatów i wieńców, otrzymał też nagrodę Darwina.

Lepiej myśleć
Wśród uhonorowanych nagrodą Darwina są przeróżni ludzie. Jest mężczyzna, który chciał odebrać telefon, ale był rozespany, więc zamiast podnieść słuchawkę, sięgnął po pistolet, przyłożył go do skroni i pociągnął za cyngiel… Są dwaj niedoszli rybacy, którzy chcieli zrobić dziurę w zamarzniętym jeziorze. W tym celu rzucili na lód wiązkę dynamitu z podpalonym lontem. Wzięli jednak ze sobą psa aportującego… Jest terrorysta, który wysłał list-bombę, ale nakleił za mało znaczków i koperta wróciła do nadawcy. A ten ją otworzył… Pewien Rumun w średnim wieku był zapewne pod wrażeniem westernów, w których Indianie przykładali ucho do ziemi, żeby przekonać się, czy ktoś się nie zbliża. On przyłożył ucho do szyny kolejowej, żeby sprawdzić, czy nie nadjeżdża pociąg. Nadjeżdżał.

Szpanowanie na śmierć
Jeszcze głupsze są śmierci wynikające z potrzeby zaimponowania sobie lub komuś innemu, a najczęściej jedno i drugie. Sześć lat temu nagrodę Darwina przyznano kilku mieszkańcom kambodżańskiej prowincji Svay Rieng. Kilku junaków zaczęło skakać na znalezioną minę przeciwczołgową, bo chcieli pokazać, jacy z nich mężczyźni. Po eksplozji trudno się jednak było o tym przekonać, bo prawie nic po nich nie zostało. Dwudziestosześcioletni Sylvester Briddell z Selbywille założył się z kolegami, że włoży lufę rewolweru do ust, zakręci magazynkiem z czterema kulami i pociągnie za spust. Wygrał, ale nie podano, czy w imieniu nieboszczyka ktoś odebrał wygraną. Podobną śmierć mieli Daniel Kolta, lat 27, i Randy Taylor, lat 33. Zagrali w „tchórza”. Gra polega na szybkiej jeździe dwoma pojazdami w taki sposób, jakby się miały zderzyć. Przegrywa ten, kto wcześniej uskoczy. Ale obaj wygrali. Nie wszyscy giną. Wtedy nie otrzymują całego „Darwina”, ale Zaszczytną Wzmiankę. Taką przyznano w 2002 roku pewnemu sędziemu w Pakistanie. Przyprowadzony przed jego oblicze człowiek był oskarżony o nielegalne posiadanie granatu ręcznego. Podsądny upierał się, że to nie prawdziwy granat, tylko atrapa. Sędzia, żeby to sprawdzić, wyciągnął zawleczkę. Jakoś go odratowano, ale został kaleką. Nagród Darwina przyznano już sporo, podobnie jak Zaszczytnych Wzmianek. Każdego roku przybywają nowi kandydaci. Wakacje są dobrą okazją do popisania się brakiem rozumu. Mimo wszystko lepiej pokusić się o nagrodę za – na przykład – najgłupszy dowcip, niż na zawsze pozbawić się możliwości opowiadania dowcipów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.