Wszystkie koty kardynała

Kamil Szczurski

|

MGN 06/2006

publikacja 17.03.2012 11:45

Kiedy Józef Ratzinger został wybrany na papieża, dziennikarze roztrząsali problem: co się stanie z dwoma ulubionymi kotami kardynała?

Wszystkie koty kardynała fot. JÓZEF WOLNY

Wielu mieszkańców Watykanu widziało nieraz, jak prefekt Kongregacji Wiary kardynał Józef Ratzinger, po drodze do pracy zatrzymywał się, by pogłaskać spotkanego właśnie kota. Kocie procesje Wśród rzymskiej czworołapej miauczącej braci znany był jako dostarczyciel obiadów i ktoś, z kim można porozmawiać. Jak mówią dobrze poinformowani, kardynał rozmawiał z kotami po niemiecku. Zapewne dlatego, że koty i tak odpowiadają po kociemu: miau i mrauuu. Taka rozmowa trwała nieraz i kilka minut. Napotkane po drodze zwierzaki często towarzyszyły kardynałowi do samych drzwi Kurii Rzymskiej. Podobno pewnego razu szła za nim procesja licząca ponad 10 futerkowców. Zainterweniował wtedy członek Gwardii Szwajcarskiej: „Eminencjo, proszę spojrzeć, koty najeżdżają Stolicę Apostolską”.

Kot w prezencie O tym, że Ojciec Święty lubi koty, wiedziano od dawna. „La Stampa” zamieściła wywiad z kardynałem Francisco Marchisano, który opowiedział swą pierwszą rozmowę z nowo wybranym papieżem. – Czy to prawda, że Jego Świątobliwość ma dwa koty? – zapytał kardynał. – Prawda. – Świątobliwość ma szczęście, bo mnie kuzynka nie pozwala trzymać nawet jednego. – To ja sprezentuję Eminencji kotka. Kuzynka chyba nie odważy się go wyrzucić. Domysłom na temat kotów Benedykta XVI nie było końca. Profesor Konrad Baumgartner z uniwersytetu w Regensburgu opowiadał, że kiedyś po Mszy w starym kościele ksiądz Ratzinger wyszedł na chwilę na stary cmentarz za świątynią i natychmiast zbiegło się stado kotów, z którymi rozmawiał i bawił się przez dłuższą chwilę.

Sytuacja ta miała się powtarzać za każdym razem, gdy był w tym kościele. Malowane koty Wśród dziennikarzy problem kotów papieskich nabrzmiewał coraz bardziej. Nagabywana gospodyni domowa Papieża mówiła, że i owszem, koty są w domu, ale tylko malowane na talerzach, które kardynał zbiera, podobnie zresztą jak jego brat. Doszło do tego, że długoletnia asystentka kard. Ratzingera, Ingrid Stampa, musiała odpowiadać na pytania, czy koty Papieża wolą siadać na dziełach Tomasza z Akwinu, czy może św. Augustyna. Poruszano także sprawy ich jadłospisu i upodobań. Aż wreszcie, kiedy ustalono już ponad wszelką wątpliwość, że przepisy watykańskie zabraniają hodowania zwierząt i zastanawiano się, czy Papież zmieni obowiązujące prawo, bomba pękła. Okazało się, że faktycznie Benedykt XVI ma kota, i to od dawna. Właściwie nawet dwa. Dostał je w prezencie od benedyktynów z opactwa niedaleko Florencji. Oba są z porcelany.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.