Mój brat Papież

Przemysław Kucharczak

|

MGN 06/2006

publikacja 17.03.2012 11:08

Kiedy Józef Ratzinger, dzisiejszy Papież, miał około czterech lat, zobaczył kardynała. Kardynał wychodził właśnie z samochodu przed kościołem. Miał wspaniałą purpurową sutannę. Mały Józef oświadczył wtedy stanowczo: „Będę kardynałem!”.

Mój brat Papież Księdzu Georgowi Ratzingerowi, bratu Benedykta XVI, podobała się nasza koszulka fot. HENRYK PRZONDZIONO

Kilka dni później w mieszkaniu Ratzingerów zaczęło się malowanie. Do domu przyszedł malarz pokojowy i zaczął pokrywać ściany równą warstwą farby. Mały Józef powiedział wtedy z takim samym przekonaniem: „Będę malarzem!”. – To były takie epizody, jakich mnóstwo w życiu dziecka – śmieje się ksiądz Georg Ratzinger, starszy o trzy lata brat Ojca Świętego Benedykta XVI. Zabawy w Traunstein Papież oprócz brata miał też starszą siostrę Marię. Byli bardzo zgranym rodzeństwem. Owszem, zdarzało im się pokłócić, ale tylko na chwilę. Po prostu byli dla siebie przyjaciółmi. Mieli wspaniałe zabawy. Na przykład bawili się w chowanego w zakamarkach ich starego domu na przedmieściach Traunstein.

Dobrym miejscem do zabawy były też tajemnicza szopa, ogród i las, który szumiał tuż koło domu. Papież do dzisiaj wraca do tego miejsca we wspomnieniach. We wczesnym dzieciństwie Józefa jego rodzice często przeprowadzali się razem z dziećmi. W Traunstein kupili jednak dom na własność i wreszcie zatrzymali się na dłużej. Traunstein to miasteczko w Bawarii, w którym przyszły Papież dorastał. Kiedy rano rozsuwał zasłony w oknach, jego oczom ukazywały się wspaniałe, strzeliste i ośnieżone szczyty Alp. Dobra pamięć, mało siły Józef i Georg bawili się też w księży. Przyszły Papież miał wtedy około sześciu, ośmiu lat. Wujek zrobił im nawet ołtarz z drewna. A krawcowa, która szyła sukienki dla mamy i siostry, przygotowała małe ornaty. – Mieliśmy biały, czerwony i czarny. Te ornaty były w dodatku przeszywane złotymi nićmi – wspomina z uśmiechem ksiądz Georg Ratzinger. Chłopcy wygłaszali do siebie nawet kazania. Jeden z nich mówił, a drugi siedział i słuchał. Potem się zmieniali. Georg został później księdzem i muzykiem. A Józef księdzem i naukowcem. Jednak i Józef pokochał muzykę.

Chłopcom zdarzało się grać na cztery ręce na fortepianie. W czym Benedykt XVI był dobry jako nastolatek? – Zawsze miał świetną pamięć. I talent do języków obcych, do łaciny, greki, a także do matematyki, geografii, historii. W ogóle do wszystkiego, co było potrzebne w szkole – wspomina jego brat, Georg. Nie miał za to talentów sportowych. Choć oczywiście grał z kolegami w szkole w piłkę nożną i ręczną. W swojej książce „Moje życie” wspominał, że ustępował kolegom siłą. Cień Hitlera Niestety, młodość Józefa przypadła na czas, kiedy państwem niemieckim zawładnął zbiorowy obłęd. Wybory wygrał Adolf Hitler, który wprowadził w Niemczech nazizm. W szkole pojawili się młodzi nauczyciele – naziści. Kpili i uprzykrzali życie uczniom, którzy myśleli, by zostać księżmi. A Georg i Józef Ratzingerowie dość wcześnie zaczęli myśleć o kapłaństwie.

– Obaj mieliśmy w młodości takie wewnętrzne przeczucie, że nasze życiowe zadanie będzie związane z Kościołem – wspomina Georg. – Towarzyszyło nam ono już od szkoły podstawowej. Ja osobiście zafascynowałem się liturgią, kiedy zostałem ministrantem – dodaje. Faszyści byli wrogami Kościoła. A Ratzingerowie byli bardzo wierni Kościołowi. Na szczęście w szkole pozostali starsi nauczyciele, którzy nie byli nazistami. Chłopcy wiele się od nich nauczyli. Cała młodzież została jednak wcielona do faszystowskiej organizacji młodzieżowej Hitlerjugend. Także przyszły Ojciec Święty i jego brat. – Były wtedy dwa rodzaje HJ: ochotniczy i obowiązkowy – wspomina ks. Georg. – Młodzież, która wstępowała do HJ ochotniczego, miała przywileje. Na przykład szkołę za darmo, albo przynajmniej poważną zniżkę w szkolnych opłatach.

My byliśmy w HJ obowiązkowym. Nasi rodzice woleli płacić wysokie czesne, niż wysłać nas do ochotniczego Hitlerjugend – mówi. Potem nastąpiła wojna. Chłopców wcielono do wojska. Na szczęście Józef trafił do wojska dopiero pod koniec wojny. Dowództwo nie zdążyło posłać go na front. Przyszły Papież szybko zresztą zdezerterował z jednostki i wrócił do domu. Nieśmiały twardziel Papież, jak każdy z nas, ma swoje ulubione potrawy. Polubił je w dzieciństwie i tak zostało do dziś. Przepada za ciastem o nazwie Apfelstrudel, czyli za strudlem jabłkowym. To takie zawijane ciasto z pokrojonymi jabłkami, rodzynkami i śmietaną. Jest słodkie. Przed laty piekła je Józefowi, Georgowi i Marii ich mama. Papież dorastał w ciężkich czasach.

Te czasy go nie złamały, ale zahartowały. Może właśnie dlatego potrafi być twardy w sprawach obrony wiary? Jest twardy, zdecydowany, a jednocześnie ma bardzo łagodne usposobienie. Często uśmiecha się do napotykanych ludzi. Jest nawet trochę nieśmiały. Przez całe życie idzie pod prąd panującym w świecie tendencjom i modom, i pokazuje, że jedyna prawda jest przez wieki niezmienna: słowa Pana Jezusa. – To jest zadanie dla każdego księdza. I w ogóle dla każdego wierzącego – mówi brat Papieża, ksiądz Georg Ratzinger.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.