Na spotkanie z Wielkim Gościem

Gabi Szulik

|

MGN 06/2006

publikacja 17.03.2012 08:57

Pamiętam dobrze moje pierwsze spotkanie z Janem Pawłem II. Było to w roku 1979, a więc 27 lat temu. Dla wielu z Was to prawie wieczność. Chodziłam wtedy do liceum. Było to w pierwszych dniach czerwca, kończył się rok szkolny. Przeważnie każdy myślał o ocenach, o świadectwie, aż tu jedna z koleżanek zaczęła przekonywać, że koniecznie powinniśmy spotkać się z Papieżem, że to ważne. I przekonała nas. Właściwie, dlaczego nie?

Gabi Szulik Gabi Szulik

Pojechaliśmy do Częstochowy, choć chyba nie bardzo rozumieliśmy, dlaczego to takie ważne. Pamiętam wielki tłum i bardzo długą drogę, bo oprócz jazdy autobusem kilkanaście kilometrów musieliśmy przejść pieszo, by na Jasną Górę dotrzeć.

Pamiętam też milicjantów – tak wtedy nazywali się policjanci – którzy gęsto stali przy drodze. I pamiętam naszą radość i śpiew, które kompletnie nie pasowały do groźnych min milicjantów, i to, że wcale nam ich kordon nie przeszkadzał. Chyba nie tylko nam. Bo mimo różnych utrudnień komunistów, którzy wtedy rządzili w Polsce, mimo ostrzeżeń, że mogą być ofiary w ludziach podczas tak wielkich zgromadzeń, na miejsce spotkania z Janem Pawłem II przychodziły tłumy. Ludzie nie przestraszyli się zakazów. Z każdym zdaniem Ojca Świętego czułam, że dzieje się coś ważnego, że ten, który przemawia jest Polakiem, ale też następcą św. Piotra. Do dziś pamiętam słowa, które wtedy powiedział po Apelu Jasnogórskim. Tłumaczył, co to znaczy „jestem, pamiętam, czuwam”. Pamiętam też drogę do domu, gdy nie umiałam nazwać tego, co czułam.

Na spotkanie z Wielkim Gościem   Chyba nie wróciłam taka sama. Potem, za każdym razem, gdy Jan Paweł II przyjeżdżał do Polski, szukałam miejsca, gdzie mogę go spotkać. Za ponad tydzień, od ukazania się tego numeru „Małego Gościa”, do Polski przyjedzie Benedykt XVI, który nasz kraj wybrał na swoją pierwszą podróż zagraniczną. Zrobił to ze względu na swego poprzednika – sam o tym mówił – ale też ze względu na nas, którzy tak kochaliśmy Jana Pawła II. Bardzo Was zachęcam, byście pojechali na jakieś spotkanie z Benedyktem XVI. Drugi raz taka okazja może się nie powtórzyć. Może Benedykt XVI nigdy więcej do Polski już nie przyjedzie. Jeżeli jesteście za mali na samodzielną wyprawę, namówcie rodziców.

W tym numerze „Małego Gościa” jest plakat z Benedyktem XVI. Z drugiej strony można przeczytać kilka informacji o Bawarii, ojczystej ziemi Papieża. Plakat można zawiesić w oknie swojego pokoju. Papież go nie zobaczy z okna samolotu, ale przecież nie o to chodzi. Papież zobaczy sercem tych, którzy na niego czekają. Jest też w „Małym Gościu” mała kartka z najprostszymi zwrotami grzecznościowymi w języku niemieckim, ponadto znak krzyża i modlitwa „Ojcze nasz”. Z miłości do Papieża warto nauczyć się kilka zwrotów w jego ojczystym języku. Pewnie niektórzy z Was już wiedzą, gdzie spotkają się z Benedyktem XVI. Może zapisali się w swojej parafii, może pojadą z rodzicami albo z kimś innym z rodziny.

Pewnie są i tacy, którzy zdecydowali, że będą oglądać pielgrzymkę w telewizji. Spora grupa jeszcze nie wie, gdzie, jak i z kim pojechać. Obok jest mapka, a na niej miejsca, w których będzie Benedykt XVI. Jedno jest pewne, oczekiwanego gościa wypada dobrze przywitać. Nieważne, czy to będzie całkiem blisko, na podanie ręki, tuż przy ołtarzu, czy kilkaset metrów dalej, gdzie Papieża widać będzie tylko na telebimie. To nie jest ważne. Ważne, żeby być. Benedykt XVI ucieszy się z każdego. Małego i wielkiego, grubego i chudego, młodego i w starszym wieku, łysego i kudłatego. Pozdrawia Was Gabi Szulik, która na spotkanie z Benedyktem XVI na pewno pojedzie i Was do tego samego bardzo zachęca (ale długie zakończenie mi się napisało, co?)

Pozdrawia Was
Gabi Szulik,
która na spotkanie z Benedyktem XVI na pewno pojedzie
i Was do tego samego bardzo zachęca
(ale długie zakończenie mi się napisało, co?)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.