Uważaj jak mówisz

Gabriela Szulik

|

MGN 05/2006

publikacja 16.03.2012 22:52

Rozmowa z dr. Ryszardem Stefańskim, prodziekanem ds. Studenckich Wydziału Zarządzania i Administracji Akademii Świętokrzyskiej, o zakazie używania wulgarnych słów na terenie uczelni

Uważaj jak mówisz

 Dlaczego taki zakaz wprowadzono na wydziale Waszej uczelni?
To nie jest zakaz, tylko przypomnienie. Przecież wiadomo, że w miejscach publicznych nie wolno używać wulgarnych słów. Bez względu na to, czy to jest uczelnia, ulica, czy autobus. Dziekan uznał, że niektórym studentom należy o tym przypomnieć.

To znaczy, że studenci zapominali o tym zbyt często?
Gdybyśmy się nie spotykali z takim zjawiskiem, nie przyszłoby do głowy dziekanowi, żeby o podstawowej zasadzie przypominać studentom oficjalnym zarządzeniem. 

Jak zareagowali studenci na to zarządzenie?
Sensacji z tego powodu nie było. Bardziej zareagowali dziennikarze. Wśród studentów nie widziałem wielkiego zaskoczenia. Chyba uznali, że dziekan ma prawo przypominać o pewnych regułach. Zresztą podpisywali na początku studiów tekst ślubowania, znają regulamin studiów, jest ustawa o czystości języka polskiego. To wszystko zobowiązuje do godnego zachowania w miejscach publicznych.

Co grozi studentowi, który się nie dostosuje?
Student może się liczyć nawet z usunięciem ze studiów. Jest to oczywiście ostateczność. Najpierw mu się przypomina, ostrzega, a jeżeli komuś to zupełnie nie odpowiada, nie potrafi zachować podstawowych zasad zachowania wśród ludzi, to trzeba mu powiedzieć: do widzenia. Po co ma się męczyć z nami...

Czy studenci przestali używać wulgarnych słów?
Nie wiem, czy przestali. W każdym razie my, prowadzący zajęcia, rzadziej się z tym spotykamy, albo właściwie wcale.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.