Nigdy nie wiesz, kiedy sie przyda chustka

Gabi Szulik

|

MGN 04/2006

publikacja 16.03.2012 00:20

To było kilka, może kilkanaście dni przed świętami Bożego Narodzenia. Wróciłam z pracy szczęśliwa, że już jestem w domu, że nigdzie nie muszę wychodzić. Tym bardziej że na dworze pogoda była taka, że psa żal wypuszczać. Śnieg z deszczem, przenikliwy ziąb.

Gabi Szulik Gabi Szulik

 Nagle ni stąd, ni zowąd przypomniało mi się, że muszę odebrać zdjęcia. Myśl była tak silna, że wydawało mi się, że to jest najważniejsza rzecz, jaką w tej chwili powinnam zrobić: wsiąść w samochód i pojechać do miasta. Przez moment przyszło małe otrzeźwienie. – Czy to przypadkiem nie za późno? – pomyślałam. – Może jest już zamknięte...

Było po dziewiętnastej. Na wszelki wypadek zadzwoniłam do koleżanki. Ona nie chciała wprowadzać mnie w błąd, ale też jej się wydawało, że punkt fotograficzny jest czynny do dwudziestej. Uspokojona, wsiadłam w samochód i pojechałam. Wycieraczki w samochodzie nie nadążały z przecieraniem przedniej szyby. A ja... jechałam załatwić najważniejszą sprawę świata. – Co to za pomysł? – dziwiłam się sama sobie. Podjechałam na parking i już z daleka widziałam, że ani ja, ani moja koleżanka nie miałyśmy racji. Zakład fotograficzny był zamknięty. Ale skoro już przyjechałam, wyszłam z samochodu, by sprawdzić przynajmniej, w jakich godzinach trzeba tu być, żeby drugi raz nie pocałować klamki. Podchodzę pod zamknięte drzwi i słyszę trochę nieśmiały głos: – Mogłaby pani tu przyjść? Kilka kroków dalej stał, jakby przytulony do ściany, starszy mężczyzna.

Nigdy nie wiesz, kiedy sie przyda chustka   Przy jego nogach leżała reklamówka. Kurtkę miał przemokniętą. Może jest pijany, a może chory? – przez moment się wahałam. – Stało się panu coś? – podeszłam bliżej. Zaczął coś o bolącej nodze, o tym, że nie ma siły i żeby mu tylko tę reklamówkę zanieść tam, do kolegów. On jutro ją odbierze. – Dlaczego pan nie idzie do domu? Przecież pada, robi się coraz zimniej... Znów coś mówił o tej nodze. – Gdzie pan mieszka? – zapytałam. Okazało się, że to właściwie po drodze do mojego domu. – Niech pan wsiada. Jedziemy – powiedziałam. Spojrzał zdziwiony. Po drodze opowiadał o żonie, o dzieciach, mówił, że wykształcone, pokazywał nawet domy, w których mieszkają. Wspominał, że kiedyś za tylu ludzi odpowiadał na kopalni.

Że nigdy nie zdarzył się wypadek śmiertelny wśród jego pracowników. – A pan gdzie mieszka? – zapytałam. – Pokażę pani. Za salonem samochodowym skręcimy w prawo. Skręcamy. Znak końca drogi. Domów też coraz mniej. Gdzie on tu mieszka? – pomyślałam. Chyba wyczuł mój niepokój, bo powiedział: – Niech się pani nie boi. Jeszcze kawałek. O, to tu. Ciemno. Kilka baraków. – Niech pani pamięta o mnie w Wigilię, ja też się za panią pomodlę – podziękował, zabrał swoją reklamówkę i zniknął w ciemnościach. Jedną z misjonarek miłości od Matki Teresy z Kalkuty zapytałam, czy siostry naprawdę w biednych, czasem zawszonych ludziach potrafią dojrzeć Jezusa. Bo ja nie zawsze potrafię.

Do tego numeru „Małego Gościa” dołączona została biała chusta. Nazwaliśmy ją chustą Weroniki. Na chuście Weroniki z szóstej stacji Drogi Krzyżowej została odbita twarz cierpiącego Jezusa. Chusta, którą wy otrzymaliście jest biała, bez żadnego odbicia. Noście ją przy sobie. Niech Wam przypomina tych, którym możecie pomóc. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać. Tamtego wieczoru, kiedy wracałam do domu, powoli docierało do mnie, po co właściwe wyjechałam z domu. Na pewno nie po odbiór zdjęć. Pozdrawia Was Gabi Szulik, która na białej chuście chciałaby mieć zawsze właściwe odbicie

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.