Najważniejsza fotografia

Na podst. książki „Do zobaczenia w raju” Gabriela Szulik

|

MGN 02/2006

publikacja 14.03.2012 22:13

Budzi się o 5.15. O tej samej godzinie wstaje papież. O 6.20 wchodzi do biura i przygotowuje aparaty. Dwadzieścia minut później pojawia się w apartamencie papieża. Arturo Mari, jego fotograf.

Najważniejsza fotografia fot. PAP

Od lat jest fotokronikarzem włoskiego dziennika L’Osservatore Romano, ale przede wszystkim Arturo Mari jest fotografem papieża. Spędza z nim całe dnie.

Dzień z papieżem
O siódmej zaczyna się Msza św. – Następnie papież idzie na śniadanie do jadalni, podczas których rozmawia z biskupami, z gośćmi czy z przedstawicielami różnych komisji watykańskich – o dniu Jana Pawła II opowiada Arturo Mari. – Około 9.30 opuszczam papieża, żeby się przygotować do dalszych zajęć. Pojawiam się znów o 10.30, bo o 11.00 zaczyna się część oficjalna, która trwa do 13.15. Potem papież idzie do kaplicy, a o 13.40 udaje się na obiad. Jego obiady to też spotkania robocze. Papież nie traci nawet pięciu minut. Po obiedzie znów idzie do swojej kaplicy i siada w fotelu – to jego odpoczynek. I znów wraca do pracy – przygotowuje się do następnego dnia, przyjmuje różnych hierarchów. Tak czas mija do 19.30. O tej godzinie papież wraca do kaplicy. Podczas kolacji przyjmuje gości i pozostaje z nimi do 21.15. Po kolacji idzie do kaplicy, a potem pracuje mniej więcej do 23.30. Około 23.45 kończy swój dzień, idzie  spać, i nazajutrz widzimy się ponownie.

Życie na zdjęciu
Najważniejsza moja fotografia, jaką zrobiłem Janowi Pawłowi II, to ta z ostatniego Wielkiego Piątku, z krzyżem. Ojciec Święty nie szedł już wtedy w procesji, lecz uczestniczył w Drodze Krzyżowej całym sobą, wszystkimi swoimi myślami, całą duszą. Modlił się przed ekranem i w pewnej chwili, kiedy procesja dotarła do XIV stacji, dał znak. Papież poprosił o krzyż. Przez jakiś czas patrzył na krucyfiks i rozmawiał z Chrystusem. Potem się na niego osunął, przycisnął go sobie do serca i do twarzy. Tego momentu telewizja nie sfilmowała. Myślę, że na tej fotografii jest całe jego życie. Całe jego oddanie Chrystusowi cierpiącemu. Ktoś powiedział, że mogłem zrobić to zdjęcie z innego punktu, że mogłem stanąć bliżej lub dalej. Wśród wielu rzeczy, których się nauczyłem, służąc Janowi Pawłowi II, jest i ta, że kiedy dzieją się rzeczy naprawdę wielkie, im mniej się poruszasz, tym lepiej. Na pewno nie miałem prawa przeszkadzać mu w spotkaniu z Chrystusem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.