Mocne przeżycie

Adam Śliwa

|

MGN 04/2012

publikacja 22.03.2012 09:53

Truduum Paschalne zawsze robi duże wrażenie. Znanych ludzi zapytaliśmy o to, które zapadło im najbardziej w pamięć.

Mocne przeżycie   Józef Wolny/GN Antonina Krzysztoń
wokalistka

Najbardziej utkwiło mi w pamięci Triduum, w którym brałam udział jakieś 8 lat temu jako gość we wspólnocie neokatechumenalnej. Ta wspólnota jest szczególna i ich droga można powiedzieć „hardcorowa”, więc zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. W tym Triduum dotknęło mnie to, że miałam poczucie, że czas właściwie nie istnieje. Całe moje myśli były skierowane na to, co się dzieje i we wszystkie te trzy wielkie dni czułam pełne skupienie.

 

 

Mocne przeżycie   PAP/Stach Leszczyński Piotr Cyrwus
aktor

Triduum zawsze było dla mnie niezwykłe. Czasem trudne do wytrwania fizycznie, ale zawsze inne, zwłaszcza w małych miejscowościach. Z dzieciństwa najbardziej zapadły mi w pamięć Wielkie Czwartki, ponieważ jako ministrant w ten dzień jeździliśmy z księdzem do Krakowa, do kardynała święcić oleje na liturgię. Było to duże przeżycie. Dziś chyba największe wrażenie robi na mnie Wielki Piątek, smutny, ale jednocześnie taki pełen nadziei.
 

 

Mocne przeżycie   Jakub Szymczuk/GN Milena Sławińska
dziennikarka telewizyjna

Od lat biorę udział w oprawie muzycznej podczas Triduum i każde z nich jest dla mnie niezwykłym wydarzeniem, więc trudno mi wskazać któreś konkretne. Każdy z tych trzech dni jest wyjątkowy na swój sposób. Najpierw piękne święto kapłanów i liturgii, która razem z pieśniami w cudowny sposób prowadzi nas w piątek, kiedy to człowiek pada na kolana przed ukrzyżowanym Jezusem. A potem dzień zmartwychwstania, najbardziej niezwykły i radosny.
Nie potrafię powiedzieć, który dzień jest dla mnie ważniejszy, ponieważ całe Triduum jest dla mnie jak jeden akord, który zawsze brzmi razem, choć w trzech dźwiękach.
 

Mocne przeżycie   Roman Koszowski/GN Andrzej Lampert
wokalista zespołu PIN

Od kilku lat śpiewam w czasie wielkopiątkowej Męki Pańskiej. To zupełnie inne śpiewanie niż na scenie. Wszyscy w kościele są zasłuchani, zatopieni w Słowie, a ty jesteś jedynie przekaźnikiem. Jasne, że starasz się to zrobić jak najczyściej, jak najlepiej pokazać charakterystykę postaci, ale ostatecznie nie ty jesteś najważniejszy. Zawsze w momencie śpiewania „Pasji” próbuję wyobrazić sobie te sceny. Coraz bardziej jestem świadomy tego, co robię. Z roku na rok przeżywam Wielki Piątek mocniej, głębiej.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.