Z książką na biegun

Adam Knop

|

MGN 01/2006

publikacja 13.03.2012 12:33

Jasiek Mela, niepełnosprawny, najmłodszy zdobywca obu biegunów polarnych, wśród wielu innych rzeczy, jakie zabrał na wyprawę, miał ze sobą książkę „Wielka podróż Lulie”

Dlaczego zabrałeś właśnie tę książkę?
Nasz przyjaciel Artur Matys powiedział, że jest taka książka i że napisała ją księżna Japonii, Hisako Takamado. Jest to baśń o górze lodowej imieniem Lulie, która spełniła swoje marzenie – odbyła podróż z bieguna północnego na biegun południowy. Artur wiedział, że wybieramy się na biegun południowy i pomyślał, że ta góra ma wiele wspólnego z nami. Postanowiłem więc zabrać książkę ze sobą. Chciałem, żeby ta góra dotarła tam nie tylko symbolicznie. Chciałem ją tam zanieść.

W drodze na biegun południowy Lulie spotkała wiele zwierząt. Jakie Tobie udało się zobaczyć?
Na biegunie północnym widzieliśmy renifery, foki, mnóstwo ptaków i psów malamutów oraz husky. Nie widzieliśmy niedźwiedzi polarnych, mimo że dużo ich w tamtych rejonach. Za to na biegunie południowym, podobnie jak dla Lulie i dla mnie najciekawsze były pingwiny. Ale niestety, widzieliśmy tylko pingwiny Adeli – najbardziej podrzędny rodzaj pingwinów. Cesarskie pingwiny mają około jednego metra wysokości. To takie małe ludziki.

Jakie miejsca chciałbyś jeszcze zobaczyć?
Chciałbym zwiedzić Japonię albo Patagonię w Ameryce Południowej. Ale na razie chodzę do drugiej klasy liceum. W przyszłym roku matura, a potem studia. Nie mogę sobie teraz pozwolić na dwa, trzy miesiące wolnego. Ale na pewno zobaczę te kraje.

Wierzysz, że marzenia się spełniają?
Mam pewność, że jeśli człowiek naprawdę za coś się zabierze, to mu się to uda. Ważne, by mieć w życiu cel, żeby każdy miał swój biegun. Zdrowy czy niepełnosprawny, młody czy stary

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.