Panie Kowalski, jest pan wolny!

Marcin Jakimowicz

|

MGN 01/2007

publikacja 12.03.2012 23:45

Widziałem na murze graffiti: „Im bardziej cię kocham, tym bliżej jestem śmierci, a jednak coraz bardziej cię kocham”. Bóg umarł. To największy paradoks świata.

Panie Kowalski, jest pan wolny! Daniel Ange przytula się do krzyża fot. JÓZEF WOLNY

W studiu telewizyjnym siedzi znana francuska piosenkarka Edith Piath. Dziennikarz zadaje pytanie: „Czy pani nie zwątpiła w Boga? Po tylu nieszczęściach, które na Panią zesłał?”. Edith przełyka z trudem ślinę, bierze oddech i odpowiada: „Ależ, proszę pana, jak pan może tak powiedzieć? Przecież Pan Bóg nieszczęść nie zsyła. To jest sama Miłość! Jakże Miłość mogłaby zesłać nieszczęścia? Proszę Pana, to co Bóg na mnie zesłał, a co pan nazwał nieszczęściem, jest dla mnie największym skarbem!”. Piosenkarka podnosi ręce i mówi: „...i tylko to zaniosę z sobą do nieba...”.

Największy skarb
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego Jezus po zmartwychwstaniu ukazał się uczniom z przebitymi dłońmi? Mógł pokazać się w nowym, nieokaleczonym ciele. Po co wracać do tych koszmarnych chwil, o których każdy chciałby jak najszybciej zapomnieć? Jezus pokazał Apostołom przebite ręce, tak jakby chciał im powiedzieć: „Zobaczcie, krzyż jest moim największym skarbem!”. Plan Pana Boga kompletnie zaskoczył ludzi. Jezus pokonał śmierć... umierając. Pokazał swą Wszechmoc, gdy wisiał rozpięty na krzyżu i nie mógł już nic zrobić. Kilka lat temu w Wielki Piątek wracałem przez osiedle do domu. Tylu awantur w ciągu kwadransa nie słyszałem chyba nigdy – pomyślałem. – Przekleństwo goniło przekleństwo. Pełno młodych chłopaków. Zaczepiali kogo się dało. Szydercze uśmiechy. Nikomu nie życzyli dobrze. To ciekawe. Sytuacja jak sprzed dwóch tysięcy lat. Znów wydawało się, że diabeł zatriumfował. Szyderstwo, agresja i gdzieś daleko bezradność zwijającego się bólach Jezusa. Gdy zawisł na krzyżu, jego oprawcom wydawało się, że zwyciężyli i zupełnie zrujnowali Jego zbawienny plan. Tymczasem to Jezus zwyciężył! Przeszedł przez śmierć i pokonał ją.

Bóg z sercem matki
Gdy ziemię przeszył bezradny krzyk: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił” ogromna zasłona w świątyni rozdarła się na pół. Dotąd zasłaniała miejsce, do którego mogli wchodzić jedynie wybrani kapłani Izraela. Teraz „święte świętych” zostało otwarte dla wszystkich! Bóg dał samego siebie. To o niebo więcej niż to, co daje nam dziś Internet, czy telewizja. – Współczesny świat daje nam tylko namiastkę szczęścia – opowiada ojciec Daniel Ange. – W Kanadzie wybudowano wielką szkolę w lesie nad pięknym, wielkim jeziorem. Ale ta szkoła nie ma żadnego okna. Taki architektoniczny wymysł. Młodzi siedzą przez całe godziny przy sztucznym świetle. Widziałem też jak w Brazylii matki karmią swe głodne dzieci błotem, by miały wrażenie, że jedzą! A młodzi potrzebują prawdziwego światła! Kiedy ktoś robi w stronę Jezusa mały krok, to On jest bardzo poruszony, wzruszony. I nie może nie odpowiedzieć! To nie tylko piękne słowa, to moje konkretne doświadczenie. Krzyk ludzi przeszywa serce Boga. Bóg ma serce matki. A serce matki nigdy nie jest obojętne na cierpienie dziecka. Więcej: serce matki to jest nic, nic, nic w porównaniu z sercem Boga! Skoro matka jest poruszona, to o ileż bardziej Bóg! Miliony razy więcej! On nie jest odwrócony plecami, to człowiek odwraca się plecami do Stwórcy. Pozostawia Boga na cmentarzu i traktuje Go jak zmarłego. A On zmartwychwstał!

Zdumiewający wyrok
Jezus zmazał nasz grzech. To my powinniśmy go odpokutować, ale Bóg miał inny plan. Jezus wziął nasze grzechy na siebie. Wyobraźmy sobie dużą salę sądową. – Kowalski powinien być skazany na dożywocie – szepczą ludzie. – Nie ma najmniejszych szans na złagodzenie wyroku. Jego wina jest niepodważalna i udowodniona. Nagle wstaje sędzia. Odczytuje wyrok: „Panie Kowalski, jest pan wolny. Może pan wyjść”. Wszyscy przecierają oczy ze zdumienia. Czy to możliwe? Tak. Jezus zmazał twój grzech. Zapłacił najwyższą cenę. Oddał za ciebie życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.