Mój kolega bardzo często przeklina!

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 12/2007

publikacja 12.03.2012 21:51

Drogi Mędrcze Dyżurny !Mam 10 lat. Mój kolega bardzo często przeklina! Gdy chcę mu zwrócić uwagę, to mnie przezywa. Od dzisiaj postanowiłam się za niego modlić, rano i wieczorem. Mędrcze, czy Pan Bóg mnie wysłucha i mój kolega przestanie przeklinać? Mędrcze Dyżurny, proszę Cię, doradź mi, co mam zrobić. Diana

Mój kolega bardzo często przeklina!

Droga Diano.
Nie musisz już kolegi upominać. Skoro zrobiłaś to raz i drugi, to on już wie, że nie podoba Ci się jego zachowanie. Ważne, żeby nie myślał, że wszyscy zachwycają się jego wulgarnością. Dzięki twojej interwencji już tak nie pomyśli. Natomiast bardzo dobrze, że zaczęłaś się za kolegę modlić. Niczego lepszego nie mogłaś zrobić. Ale nie musisz modlić się o to, żeby przestał przeklinać, tylko raczej polecaj go całego Panu Bogu. I nie oczekuj, że natychmiast zobaczysz efekty. Dlaczego? Posłużę się przykładem. Wyobraź sobie, że twoja przyjaciółka leży w szpitalu, chora – powiedzmy – na ospę. Cała w pęcherzach i krostach. No a Ty idziesz do lekarza i mówisz mu: „Panie doktorze, niech pan natychmiast zrobi tak, żeby Ania nie miała tego na twarzy!”.

To by było dziwne, prawda? Bo przecież nie chodzi o to, żeby Ania miała gładką twarz, tylko żeby nie była chora. Gdy wyzdrowieje, to i twarz będzie w porządku, i gorączka ustąpi, i słabość zniknie – i w ogóle będzie się dobrze czuła. Poznasz to choćby po tym, że jest wesoła i radosna. A przecież nie byłoby tego, gdyby lekarz zabrał się za usuwanie objawów choroby, nie myśląc o jej przyczynie. Mógłby Ani wygładzić twarz za pomocą operacji plastycznej albo chociaż zaklajstrować buzię bardzo grubym makijażem. Ale wtedy chyba uznalibyśmy, że jest stuknięty, prawda? Bo samo likwidowanie objawów nie leczy choroby, tak jak nie leczą bolącego zęba środki znieczulające. Każdy lekarz to wie. Dlatego nie należy mówić lekarzowi, jak on ma leczyć, bo on to wie dużo lepiej.

Pan Bóg też jest lekarzem. Najlepszym, bo zna wszystkie przyczyny ludzkich chorób. On wie, co sprawia, że ktoś jest agresywny, wie, dlaczego ktoś przeklina albo i bije. I całym sercem chce ludzi wyleczyć, ale czeka na ich zgodę – bo i On potrzebuje zgody pacjenta na leczenie. A jeśli pacjent jest niepełnoletni albo nieprzytomny lub z innych powodów nie ma z nim kontaktu, zgodę może wyrazić ktoś z rodziny. Taką „rodziną” stajemy się dla tego, za kogo się modlimy. Ty, modląc się za kolegę, stałaś się trochę jego mamą. Mama nie musi mówić lekarzowi, co ma robić, ale może za dziecko wyrazić zgodę na leczenie.

Więc proś Pana Boga, żeby uleczył Twojego kolegę ze wszystkiego, co sprawia, że on tak przeklina. Nie mów Panu Bogu: „Niech on nie przeklina”. Bo to za mało. Przeklinanie jest tylko skutkiem czegoś niedobrego, co kolega ma w środku, a pewnie i wokół siebie. To dlatego tak się rzucał, gdy zwracałaś mu uwagę. Pan Bóg wie, co ma zrobić, tylko potrzebuje Twojej wytrwałości. Wtedy naprawi dużo więcej, niż możesz przypuszczać. Ale nie wiadomo, czy zechce Ci to pokazać, a jeśli tak, to kiedyś. Skutki modlitwy zawsze są fantastyczne, ale większość z nich zobaczymy dopiero w niebie. I całe szczęście, bo gdybyśmy je widzieli na ziemi, moglibyśmy uznać je za swoją zasługę. I wtedy trzeba by się modlić o nawrócenie dla bufonów przekonanych o swojej cudotwórczej mocy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.