Czy wolno mieć wątpliwości

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 07-08/2007

publikacja 11.03.2012 23:27

Drogi Mędrcze Dyżurny! Wielu ludzi drążąc w wierze odwróciło się od niej. Lecz z drugiej strony trzeba wiedzieć, w kogo się wierzy. Gdzie jest granica między drążeniem w wierze a dowiadywaniem się o niej czegoś? Paweł

Czy wolno mieć wątpliwości

Drogi Pawle.
Jeśli przez drążenie rozumiesz dociekliwość, to ona nigdy nie powoduje odwrócenia się od wiary. Powodem zwątpienia bywa właśnie zbyt mała dociekliwość. Niewystarczające drążenie. To jest jak z kopaniem studni. Żeby dostać się do wody, trzeba czasem drążyć w ziemi wielometrową dziurę. Powiedzmy, że woda jest na ósmym metrze. Jeśli zniechęcisz się na siódmym, nie domyślisz się nawet, co cię ominęło. „Ta woda to lipa. Widzicie, ile wykopałem, i nic” – powiesz. Ale ten wniosek nie będzie skutkiem drążenia, tylko zniechęcenia w drążeniu. A Biblia zachęca do wytrwałości. „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Pan Jezus mówi, że ten znajdzie, kto szuka, a otworzą takiemu, który się dobija. Co by to było za szukanie, gdybyś tylko omiótł wzrokiem strefę poszukiwań.

Co by to było za kołatanie, gdybyś tylko raz delikatnie zapukał. Kto tak robi, niczego nie znajdzie i nigdzie nie wejdzie. Może cię dziwi, dlaczego trzeba się tak męczyć z tą „studnią” wiary. Przecież mogłoby to wszystko być w zasięgu ręki. Ha! Ale właśnie to drążenie robi z ciebie człowieka. Jak przy pracy fizycznej wzmacnia się krzepa ciała, tak tu wyrabiasz sobie duchowe mięśnie, taką kondycję duszy. Szukanie może być ważniejsze od znalezienia. Znalezienie to nagroda, ale ona nie od ciebie zależy. Od ciebie zależy wytrwałość. Kiedy dokopiesz się do wody, zziajany, spragniony, docenisz ją znacznie bardziej niż ktoś, kto tylko odkręca kurek w kranie. Będziesz wiedział, jakim darem jest woda i co byłoby, gdyby jej zabrakło. Jeśli masz wątpliwości w wierze, to bardzo dobrze. To znak, że dojrzewasz i nie wystarczają ci dotychczasowe odpowiedzi. Niektórzy myślą, że człowiek wiary ucieka od trudnych pytań. Nie. Człowiek wiary szuka wyjaśnienia.

Czy myślisz, że ja nie miałem wątpliwości? Miałem ich mnóstwo. I mnóstwo pytań. Gdybym uciekł od nich, dziś pewnie opowiadałbym, że Boga nie ma, albo że kompletnie Go nie obchodzi, co się z nami dzieje. Jeśli dzisiaj odpowiadam na Twój list, to dlatego, że sam musiałem kiedyś przez to przejść. I ciągle o coś pytam, bo dopóki człowiek żyje, ma co drążyć. Sam zresztą też korzystałem z pomocy takich, którzy „kopali studnię” przede mną. Bo nikt nie mówi, że musimy kopać tę studnię bez pomocy. Jest mnóstwo narzędzi ułatwiających drążenie. Na każde pytanie już dawno – i wielokrotnie – udzielono odpowiedzi. One są na przykład w książkach, tylko trzeba do nich dotrzeć. To też drążenie. Drążeniem jest też to, że mnie pytasz. Każde pytanie jest lepsze niż trwanie w wątpliwościach. Tak więc ja nie widzę specjalnej różnicy między drążeniem w wierze a dowiadywaniem się o niej. Dlatego drąż, dowiaduj się, nie odpuszczaj. Kop, nie zważając na przeszkody. Bo te będą. Są tam kamienie niedowiarstwa powrzucane przez tych, co się zniechęcili, albo z góry byli przeciwni kopaniu. Bo tacy też są – boją się, że upadnie ich wiara w to, że Boga nie ma, lub że jest mniejszy od człowieka. Nikt nie odpada od wiary z powodu myślenia. Raczej z powodu bezmyślności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.