A morze milczało

Franciszek Kucharczak

|

MGN 06/2007

publikacja 11.03.2012 22:12

Dzieci zwykle naśladują dorosłych. Na tym polega zabawa. Kiedyś jednak dzieci postanowiły dorosłych zastąpić. Na tym polegała tragedia

A morze milczało Dziecięca „wyprawa krzyżowa” ruszyła z francuskiego miasta Vendome. Mogła liczyć nawet 30 tysięcy uczestników. Niewielu z nich miało jeszcze ujrzeć swój rodzinny dom. RYCINA GUSTAVE DORE, „KRUCJATA DZIECIĘCA

Stefan, pasterz z miejscowości Cloyes, miał ledwo 12 lat. Uparł się, że musi widzieć się z królem. – Mam list od Jezusa Chrystusa! – powtarzał z płonącymi oczyma. Twierdził, że dostał go w czasie wizji. Opowiadał, że ma poprowadzić krucjatę dzieci do Ziemi Świętej i wyzwolić grób Jezusa. Wołał, że dzieci dokonają tego, czego nie dokonali dorośli. W maju 1212 roku król Francji, Filip II August, przyjął w końcu chłopaka. Chciał wiedzieć, jakim sposobem ta „krucjata” miałaby dostać się do Palestyny. – Morze się przed nami rozstąpi, a my przejdziemy suchą nogą po jego dnie! Gdy staniemy u wrót Jeruzalem, aniołowie pobiją Saracenów i grób Pana będzie wolny! – emocjonował się Stefan. Król uśmiechnął się. – Przyjdź, jak dorośniesz – powiedział.

I tak pójdziemy
Francuski władca nie docenił uporu i siły przekonywania swojego rozmówcy. Po miesiącu Stefanowi – prawdopodobnie dzięki pomocy różnych wędrownych agitatorów – udało się zebrać kilka tysięcy dzieci. Pod koniec czerwca 1212 r. „krzyżowcy” zebrali się w miasteczku Vendome. W ogromnej większości były to dzieci biedoty, ale zdarzali się też synowie i córki rycerzy. Wielu z nich zwyczajnie uciekło z domu. Tłum dzieci ruszył ku wybrzeżu Morza Śródziemnego. Po drodze przyłączali się do nich nowi uczestnicy. Zanim dotarli do Marsylii, było ich już około 20 tysięcy. Ludzie wybiegali na drogi oglądać tę najdziwniejszą armię świata. – Niech was Bóg błogosławi, niewiniątka! – wołali jedni. – Patrzcie, małe dzieci zawstydzają nas, dorosłych! – powtarzali inni. Kto mógł, pomagał wymizerowanym wędrówką dzieciom, ale nie sposób było zapewnić ludzkich warunków tak niezorganizowanej masie ludzi. Wielu z uczestników zmarło z wyczerpania, niektórych odnaleźli rodzice i zabrali do domu, ale i tak nad brzeg morza dotarły tysiące.

Dzieci w wodę
Morze się jednak nie rozstąpiło. Daremnie stali, wpatrując się w rozświetloną słońcem lazurową dal. – Stefan nas oszukał – powiedzieli niektórzy i poszli zawiedzeni. Nie wiedzieli jeszcze, jak mądrze postąpili. Reszta jednak wciąż tkwiła na brzegu, nie wiedząc co począć. Wtedy znalazło się dwóch bogatych marsylskich kupców. – Możemy was zawieźć do Palestyny statkami – powiedzieli. Stefan nie namyślał się. Na siedmiu statkach upchnęło się tylu małych „krzyżowców”, ilu tylko się zmieściło. Nie jest pewne, co było dalej, bo żadne z dzieci już nie wróciło, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Ze szczątków informacji zebranych od świadków podróżujących po północnej Afryce udało się posklejać prawdopodobny przebieg wydarzeń. Wynikało z nich, że dwa statki zatonęły wraz z załogą i wszystkimi pasażerami, a dzieci z pozostałych pięciu zostały sprzedane jako niewolnicy na targach Algierii i Egiptu. Jedna wersja mówiła, że dzieci sprzedali zdradzieccy kupcy, inna – że zrobili to muzułmańscy piraci, którzy napadli na płynące statki.

Przez góry na marne
Prawdopodobnie w tym samym czasie na terenie Niemiec wystąpił inny chłopak o imieniu Mikołaj. Słysząc o „proroctwach” Stefana, też postanowił zorganizować krucjatę. Zdołał zebrać nawet więcej dzieci niż jego poprzednik. Uniesiona zapałem wielotysięczna rzesza ruszyła do Italii przez Alpy. Już samo przejście przez góry kosztowało życie wielu młodych pielgrzymów. Gdy  na włoskim wybrzeżu morze się przed nimi nie rozstąpiło, dzieci rozproszyły się. Część zginęła w drodze powrotnej, część pozostała w Italii. Nieliczni powrócili do domów. To przypuszczenie. Jak było dokładnie, nie wiadomo, bo w średniowiecznych zapiskach obie wyprawy często zlewają się w jedną, a niektórzy kronikarze mylą ze sobą obu przywódców nieszczęsnej wyprawy. Choć ta tragiczna pielgrzymka przeszła do historii pod nazwą „dziecięcej krucjaty”, w rzeczywistości krucjatą nie była. Tylko papież ogłaszał krucjaty, a tej wyprawy nigdy nie poparł.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.