Nie chcę tej adoracji

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 06/2007

publikacja 11.03.2012 21:47

Zakochał się we mnie chłopak, którego nikt nie lubi (szczerze mówiąc ja też) i on prawie codziennie daje mi prezenty. Raz mi sprezentuje małą maskotkę, raz kwiatka. On nie da mi spokojnie żyć, w ogóle nie chce zostawić mnie w spokoju (dzieje się tak już od 4 lat, czyli od pierwszej klasy). Proszę, powiedz mi co mam zrobić! Czwartoklasistka

Nie chcę tej adoracji

Droga Czwartoklasistko.

Wytrwały jakiś ten twój adorator. Jeśli tak często daje Ci prezenty, to pewnie masz ich już całą górę, a on doprowadzi do ruiny swoich rodziców. Ale mniejsza z tym, podejdźmy do sprawy od innej strony. Otóż nikt nigdy niczego nie robi bez powodu. Warto wniknąć w przyczyny, dla których twój kolega wykazuje tak niezwykle wytrwałe zainteresowanie twoją szlachetną osobą. I to od tak wczesnego wieku. Jakieś światło na sprawę rzuca twoje stwierdzenie, że nikt owego chłopaka nie lubi. Ha. Dlaczego? Jest agresywny? Może skąpy i niczym z nikim się nie dzieli – wyłączając oczywiście Ciebie? Ale to inna sprawa, bo dla niego to pewnego rodzaju inwestycja. Więc dalej.

Może się głupio śmieje, głupio gada, brzydko wygląda, nie dba o siebie? Wszystko jedno. Skutek jest taki, że jest odrzucony. W takich warunkach człowiek nie może żyć, bo każdy by sfiksował, gdyby przy każdym podejściu dostawał po łapach. Dlatego ktoś taki musi tworzyć sobie atrapy rzeczywistości, taki własny świat, w którym on coś znaczy. Chwyta się wtedy najdrobniejszych znaków życzliwości, jakie mu ktoś okaże. Potem rozdyma te znaki w wyobraźni tak długo, aż zaspokoją jego potrzebę bycia kimś. – Ona mnie kocha. Sam widziałem, że kiedy wszyscy mnie kopali, ona nawet nie ruszyła nogą. Musi coś do mnie czuć. To normalne, jestem tego wart – wyobraża sobie.

Trochę karykaturalnie to przedstawiam, ale może jest tak, że kolega dostrzegł w Tobie jedynego człowieka w klasie, który nie spisał go na straty? Skoro tak ciągle próbuje Cię obłaskawić, może to znaczyć, że twoją powściągliwość w okazywaniu mu pogardy tłumaczy jako przyjaźń. On powinien znać prawdę, a prawda jest taka, że nie zamierzasz przyjmować jego zalotów. Choćby dlatego, że to nie ma żadnego sensu. To trochę wcześnie na amory. Taka moda się wytworzyła, że dzieci jeszcze nie potrafią chodzić, a chcą już ze sobą „chodzić”.

Wy oczywiście macie już swoje lata, ale też się przecież nie pobierzecie. Nie znaczy to wszystko, że masz go potraktować „z buta”. Radziłbym łagodną, ale stanowczą odmowę przyjmowania prezentów. Byłaby to od razu okazja do wyjaśnienia, że nie chcesz wchodzić z nim w bliższe układy niż z innymi kolegami. Najpierw jednak spróbuj pomyśleć o nim coś pozytywnego. Wyobraź sobie na przykład, że jesteś jego obrońcą w sądzie i twoim zadaniem jest wynajdywanie tego, co w nim dobre. Bo nie ma człowieka, w którym nie byłoby nic dobrego, nawet w najgorszym bandziorze.

Dzięki temu może dostrzeżesz, że on nie jest taki odpychający, że ma swoje ciekawe życie. Podsumowując: Człowiek odpowie życzliwością tylko na życzliwość. Nie spodziewajcie się – Ty i Twoja klasa – że on kiedykolwiek stanie się fajny, jeśli nie zmienicie swojego stosunku do niego. Nie czekajcie, aż on się zmieni. To wy się zmieńcie. Jeż stroszy swoje igły, kiedy czuje się zagrożony. Kiedy wie, że nikt nie ma wobec niego złych zamiarów, kładzie igły wzdłuż ciała. Z tym kolegą jest chyba podobnie. Jeśli kiedyś odkryje, że naprawdę go za coś cenicie, zmieni się.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.