Nie znajdą kości Jezusa

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 05/2007

publikacja 11.03.2012 00:57

Niedawno przeczytałem ciekawą informację. Podobno odnaleziono grobowiec Jezusa. Podszedłem do tej wiadomości bardzo sceptycznie, szczególnie, że fakty tam przedstawione za bardzo przypominały mi książkę „Kod da Vinci”...

Nie znajdą kości Jezusa

Zapewne jest to kolejna plotka wyssana z palca lub półprawda, jednak skłoniła mnie do pewnej myśli: Co by było gdyby NAPRAWDĘ odnaleziono grobowiec Jezusa? Oczywiście zakładamy, że zostałoby to udowodnione w 100 proc. Czy Kościół rozpadnie się, czy będzie tworzyć nowe dogmaty, prawdy wiary, hipotezy itp.? Robert

Drogi Robercie.
Gdyby znaleziono grób z prawdziwymi szczątkami Jezusa Chrystusa, byłby to grób chrześcijaństwa i wszystkiego, co z nim jest związane. Znaczyłoby to, że cały Nowy Testament został zmyślony, a wszyscy, którzy przez ostatnie dwa tysiące lat położyli nadzieję w Chrystusie, to skończeni frajerzy. Sam święty Paweł napisał: „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara” (1Kor 15,17). Tylko że parę zdań dalej czytamy: „Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli”. Pytanie, skąd św. Paweł wiedział, że Jezus zmartwychwstał? To proste: bo Go spotkał. Najpierw pod Damaszkiem, gdy powalony na ziemię, usłyszał: „Dlaczego Mnie prześladujesz?”. A potem spotykał Go już właściwie stale.

Czy myślisz, Robercie, że Paweł i inni apostołowie, i wielu innych, ponieśliby męczeństwo za oszustwo? Ludzie nie dają głowy za coś, czego nie są absolutnie pewni, zwłaszcza gdy tę głowę odcina się im po wymyślnych torturach. A tak właśnie się stało. Świadkowie zmartwychwstania, jeden po drugim, oddali życie za Jezusa zmartwychwstałego, a nie za jakąś garstkę kości. To byli ludzie współcześni Jezusowi. Uważasz za możliwe ukrycie wobec nich faktu, że Jezus miał żonę, dzieci, i że zmarł w łóżku? A istnienie takich rzeczy sugerują autor „Kodu Leonarda da Vinci” i twórca pogłoski o „prochach Jezusa”. Ale to nic nowego.

W Ewangelii według św. Mateusza zapisano, że tuż po zmartwychwstaniu starsi Izraela zapłacili rzymskim żołnierzom, żeby rozpowiadali o wykradzeniu ciała Jezusa. „I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego” – napisał autor biblijny. I, jak widać, trwa w dalszym ciągu. Musi trwać, bo ktoś, kto nie wierzy w Jezusa, nie może wierzyć w Jego zmartwychwstanie. Jeśli uważa się za zdrowego psychicznie, musi zmartwychwstaniu zaprzeczyć. Dlatego nic dziwnego, że ludzie szukają urn z napisami, pobierają materiał DNA, prześwietlają Biblię. Chcą znaleźć potwierdzenie dla swojego niedowiarstwa.

Ale to nie nasz problem. To Jezus jest ich Zbawicielem, a nie my. My mamy dać świadectwo, że wierzymy w zmartwychwstanie. Tak jak robili to przez dwa tysiące lat ludzie, którzy Go spotkali. Bo Jezusa spotyka się naprawdę, ale po uwierzeniu. Przed uwierzeniem raczej rzadko. Pytasz, czy Kościół się rozpadnie, gdy ludzie znajdą stuprocentowy dowód przeciw zmartwychwstaniu Jezusa. Nie rozpadnie się, bo nie znajdą. Jak mogą znaleźć zwłoki kogoś, kto żyje? A skąd wiemy, że żyje? No jak to. Od Niego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.