Lew Boga

Franciszek Kucharczak

|

MGN 04/2007

publikacja 10.03.2012 23:35

Żołnierze żydowscy stali na wzniesieniu Elasa. Trzy tysiące wojowników wpatrywało się w przeciwległe wzgórze Berea. A tam z kurzawy zaczęły się wyłaniać zastępy zbrojnych. Kolejne i kolejne. Katastrofa wisiała w powietrzu

Lew Boga czyszczenie sprofanowanej świątyni było największym dziełem Judy Machabeusza. U wejścia do przybytku widać kapłanów, którzy rozbijają głowę posągu Zeusa fot. DIORAMA W MUZEUM HISTORII JEROZOLIMY / FOT. FRANCISZEK KUCHARCZAK

Przywódca Żydów, Juda Machabeusz, stał niewzruszony. Nagle z szeregów jego wojska zaczęli się wymykać żołnierze. Po chwili szyk pękł i większość powstańców rzuciła się do ucieczki. Tego Juda się nie spodziewał. Jego ludzie stawiali dotąd czoła każdemu wrogowi, już nieraz wielokrotnie silniejszemu. „Głęboka troska opanowała mu serce, bo nie miał czasu ich zebrać” – napisał autor biblijny. Zostało ośmiuset najwierniejszych. Sami straceńcy. Ale i ci nie mieli nadziei, że wyjdą z tego cało. – Nie uda się nam. Ratujmy nasze życie! – nalegali.  Machabeusz nie dał się przekonać. Historyk Józef Flawiusz przytacza jego słowa: „Oby nigdy słońce na taką rzecz nie patrzyło, żebym ja miał pokazać plecy wrogom! Nawet jeśli w tej walce koniecznie umrzeć mi trzeba, wytrwam. Wszystko mężnie zniosę, byle nie rzucić hańby na moje dawne czyny, na sławę, którą nimi zdobyłem!”.

Świnia na ołtarzu
Juda Machabeusz rzeczywiście dokonał rzeczy dla Izraela tak znakomitych, że spisano je w dwu Księgach Machabejskich, które weszły w skład Biblii. Zaczęło się od strasznej profanacji. W roku 168 przed Chrystusem Bliskim Wschodem rządził król Antioch IV Epifanes. W skład jego wielkiego państwa wchodził również Izrael. Król gardził Żydami. Grecja, Macedonia – to był świat, który należało naśladować. Antioch zatem postanowił do świątyni w Jerozolimie wprowadzić kult Zeusa. Najpierw ograbił przybytek z kosztowności, a potem kazał wznieść tam ołtarz pogańskiemu bogu. Na nim złożył Zeusowi ofiarę z wieprzy. Wieprz dla Żydów był zwierzęciem nieczystym. Taka ofiara w przybytku Jahwe była najgorszą zniewagą. Antioch był bezwzględny. Protestujących Żydów kazał pozabijać, a przy okazji spalił część Jerozolimy. Potem zaczął przymuszać Izraelitów do porzucenia swojej wiary. Kazał ludziom w miastach i po wsiach składać bóstwom ofiary ze świń. Opornych żołnierze Antiocha chłostali, okaleczali albo krzyżowali. To wtedy, jak podaje Biblia, zginęło siedmiu braci razem z matką za to, że nie chcieli jeść wieprzowego mięsa. Wszyscy po kolei ginęli w męczarniach, ale się nie ugięli. Nie pomogło obcinanie rąk, nóg, smażenie na patelni. Patrzyła na to ich matka i dodawała im odwagi. Ostatniemu powiedziała: „Nie obawiaj się tego oprawcy, ale bądź godny swoich braci. Przyjmij śmierć, żebym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi”. Na końcu zginęła ona sama. Wielu się jednak ugięło. Jedni ze strachu, inni zwabieni łaską rządzących.

Powstańcie, wierni Bogu!
Któregoś dnia do miasteczka Modin przybył urzędnik króla Antiocha. Szczególnie nakłaniał na porzucenie wiary Matatiasza, wiernego Jahwe kapłana świątyni. Nagle Matatiasz zobaczył Żyda, który zamierzał złożyć ofiarę bożkowi. Nie wytrzymał. Zabił go, nim tamten zdążył dojść do ołtarza. To samo spotkało komisarza królewskiego. Matatiasz, uniesiony gniewem, rozwalił pogański ołtarz, po czym wraz z pięcioma synami uszedł na pustkowie. Tam zaczęli się gromadzić wokół niego Żydzi, którzy wiarę cenili wyżej niż życie. Powstańcy zaczęli zbierać się w grupy. Jedna z nich została zaatakowana przez królewskie wojsko w sobotę. Tysiąc gorliwych Żydów poległo bez podniesienia miecza, bo nie chcieli łamać Prawa, które zakazywało wykonywać jakiejkolwiek pracy w szabat. Pozostali powstańcy, dowiedziawszy się o tej katastrofie, postanowili, że gdy trzeba, będą walczyć również w dzień szabatu.

Świątynia oczyszczona
Po śmierci Matatiasza na czele powstania stanął jego syn Juda o przydomku Machabeusz. Był urodzonym wodzem. Biblia nazywa go „lwem, rzucającym się z rykiem na zdobycz”. Szybko z powstańczej zbieraniny uczynił zaprawione w boju wojsko. Wrogowie zawsze wysyłali przeciw niemu więcej wojska, niż miał on, a jednak zawsze – jak się okazywało – za mało. Najpierw ludzie Judy roznieśli na strzępy korpus ekspedycyjny pod wodzą Apoloniusza. Juda wyjął z martwej dłoni Apoloniusza jego miecz i posługiwał się nim aż do śmierci. Potem była bitwa w Bet-Horon, gdzie powstańcy, choć głodni i zmęczeni, pobili w zasadzce znacznie silniejszych Syryjczyków. Król Antioch wpadł w gniew. Wysłał kolejnego dowódcę, Lizjasza, z jeszcze większymi siłami. Wielotysięczna armia dotarła do Emaus, gdzie jej część dała się zaskoczyć atakującym znienacka Żydom. Wybuchła panika. Trzy tysiące ludzi poległo, a reszta armii wycofała się. Król musiał zawrzeć z Machabeuszem ugodę, bo wybierał się na wojnę w innej części świata. Juda z wojskiem wkroczył do Jerozolimy. Najpierw zajął się oczyszczeniem świątyni. Kazał zburzyć pogański ołtarz, połamać i spalić emblematy obcej religii. Kapłani wznieśli według przepisów Prawa nowy ołtarz Jahwe i sporządzili sprzęty potrzebne do służby Bożej. 25 grudnia 164 roku oczyszczona świątynia została na nowo poświęcona Bogu. To było wielkie i radosne wydarzenie, a na jego pamiątkę Żydzi do dziś obchodzą tego dnia święto Chanukkah.

Machabeusz przebijający
Po śmierci Antiocha znów rozgorzała wojna. Wódz Lizjasz z młodziutkim królem Eupatorem ruszył na Jerozolimę od południa. Mieli nie tylko potężną armię, ale i 32 bojowe słonie. W miejscowości Bet-Zakariach Machabeusze zaatakowali. Uderzenie było tak silne, że przednie straże Lizjasza poszły w rozsypkę. To tam wsławił się brat Judy, Eleazar. Zauważył, że jeden słoń jest szczególnie dobrze uzbrojony. Pomyślał (błędnie), że na nim znajduje się młody król. W bitewnym zamieszaniu zdołał dostać się pod zwierzę i wbił w jego brzuch miecz aż po rękojeść. Słoń zwalił się na ziemię, miażdżąc Eleazara. Bohaterowi pośmiertnie dodano przydomek „Auaran”, czyli „przebijający”. Powstanie trwało ze zmiennym szczęściem. Juda odniósł jeszcze jedno wielkie zwycięstwo, gdy urządził zasadzkę na posiłki wojskowe pod wodzą Nikanora. Nowy król Demetrios postanowił pomścić Nikanora. Wysłał wodza Bakchidesa z 20 tysiącami piechoty i 2 tysiącami jazdy.

Ostatni bój
Do spotkania doszło pod Elasa w kwietniu 160 roku. Po ucieczce większości Żydów, u boku Judy zostało ośmiuset najwierniejszych. Mimo tak potwornej przewagi wroga Juda nie chciał posłuchać rozsądnych rad towarzyszy i nie cofnął się. Ludzie, którzy przy nim zostali, byli gotowi na wszystko. Poszli za Judą z ponurą odwagą. Zderzyli się z idącą na prawym skrzydle falangą, roztrącili las włóczni i zaczęli kosić uzbrojonych piechurów. Niedowierzanie przeciwników nagle zamieniło się w przestrach i całe prawe skrzydło rzuciło się do ucieczki. Machabeusze rzucili się za nimi jak wygłodniałe wilki. Ale wtedy stało się to, co się stać musiało. Pozostała część syryjskiej armii nie miała z kim walczyć, więc zaczęła ścigać ścigających. Powstańcy znaleźli się w potrzasku. Okrążeni, walczyli aż do zmierzchu. Słońce zachodziło już, gdy miecz Judy Machabeusza wypadł z bezwładnej ręki właściciela. Bohaterowie Izraela leżeli w krwi i kurzu, otoczeni wałem martwych przeciwników. Nie wszyscy zginęli. Część powstańców w zapadającym zmroku zdołała wymknąć się z okrążenia. Bracia Judy, Jonatan i Szymon, zdołali nawet zabrać trupa brata i pochować go w rodzinnym grobie w Modin. Długo trwała po nim żałoba. „Mówiono: Jak mógł paść bohater, który wybawiał Izraela?” – zapisał autor biblijny. Bohaterstwo Judy i jego towarzyszy nie poszło na marne. Kilka lat później Izrael otrzymał prawo posiadania własnej armii. Machabeusze (zwani też Hasmoneuszami) stworzyli dynastię władców i arcykapłanów, która rządziła państwem ponad sto lat. Dzięki męstwu Machabeuszów wierni Bogu kapłani sprawowali kult Jahwe nieprzerwanie od roku 164 przed Chrystusem, aż do ostatecznej katastrofy świątyni w roku 70 po Chrystusie

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.