Worki pełne listów

Ojciec Seweryn Lubecki, Betlejem

|

MGN 04/2007

publikacja 10.03.2012 22:24

Kochane Dzieci Przede wszystkim serdecznie Was – zwłaszcza uczestników Rorat 2006 – pozdrawiam z Betlejem, z Bazyliki Bożego Narodzenia. Tuż po świętach, na łamach „Małego Gościa” prosiłem Was, żebyście uzbroiły się w cierpliwość, bo na listy w Betlejem czeka się długo.

Worki pełne listów Ojciec Seweryn Lubecki, Betlejem fot. ARCHIWUM MGN

Nie ma żadnych wyjątków. Nawet jeśli adresatem jest najbardziej znany mieszkaniec tego miasta – Pan Jezus. Do Niego skierowaliście Wasze słowa i Wasze serca z nadzieją, że każdy list zawędruje do Groty Narodzenia. Wasza cierpliwość nie została zawiedziona! 14 lutego z poczty w Betlejem dostałem zawiadomienie, że mam do odebrania dwa worki pełne listów. Nie miałem wątpliwości. To wasze listy do Dzieciątka Jezus.

Przez kolejne kilka dni donoszono kolejne listy. Naprawdę mogę powiedzieć: „Są ich tysiące! Jakie to piękne, że tak wielu z was zechciało napisać do Pana Jezusa! Takim szczególnym znakiem Waszych listów było SERCE. Narysowane albo wycięte z kolorowego papieru niemal w każdym liście! To wymowny znak. Czego Jezus może bardziej pragnąć niż naszego serca? Cóż piękniejszego możemy Mu ofiarować niż naszą miłość? „Mały Gość” z programem roratnim „Dzisiaj w Betlejem” dotarł do całej Polski, a nawet poza jej granice.

Do Dzieciątka Jezus przyszły listy nawet  z Ukrainy (!), z każdego zakątka naszej kochanej Ojczyzny, od Bałtyku po gór szczyty. Naprawdę, nie było regionu, z którego dzieci nie wysłałyby listu do Jezusa. Listy pisały nie tylko dzieci. Wielu dorosłych dzieliło się z Dzieciątkiem swoimi radościami i smutkami! Również Wasi proboszczowie i wikarzy dołączyli kilka zdań od siebie. Z dumą podkreślali, że w ich parafii dziesiątki dzieci nie opuściły ani jednego dnia Rorat! Szczególne słowa podzięki za pomoc należą się również siostrom zakonnym i katechetom. Niejednokrotnie można było wyczuć, że pomagali dzieciom w pisaniu. Dużo listów doszło ze szkół! Pisaliście do Dzieciątka Jezus o Waszych sprawach. Jednak najwięcej prosiliście Jezusa, by błogosławił rodzicom, babciom i dziadkom.

Oni byli na pierwszym miejscu! Pozostaje tylko jeden wielki problem! Niemal każdy list ma na odwrocie adres nadawcy. Jest moim pragnieniem, by chociaż niektórym z Was w kilku słowach odpisać. Zajmie to pewnie wiele czasu, ale podobno „dla chcącego nic trudnego”. Z całego serca dziękuję redakcji „Małego Gościa” za oryginalną inicjatywę. Dzieci i dorośli naprawdę odczuli potrzebę napisania. Do kogo? Na kopertach często można było przeczytać: „Odbiorca: Dzieciątko Jezus. Adres: Niebo”. Jakie to proste, a jednocześnie niezwykłe. Do wielu dorosłych powinna dotrzeć ta oczywista prawda: „Jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie osiągniemy królestwa niebieskiego”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.