Sumienna miłość

Notował: Franciszek Kucharczak

|

MGN 03/2007

publikacja 10.03.2012 20:09

Jestem wstrząśnięta tym, co piszecie! Seks w waszej gazecie jest tematem tabu. Zawiodłam się na was... – tak mniej więcej pisała Magda. Zbuntowanej Magdzie Franciszek Kucharczak napisał między innymi, że wyrazem miłości może być na przykład odmówienie komuś całowania. W odpowiedzi na ten tekst do redakcji przyszły listy. Oto kilka z nich.

NIE CAŁUJEMY SIĘ
Ostatnio w „Małym Gościu” dziewczyna pisała, że ta gazeta zabrania całowania się. Ja mam chłopaka o dwa lata starszego. Jest spokojny, należy do ministrantów i ogólnie jest bardzo miły. Ale nasze „chodzenie” opiera się wyłącznie na spotykaniu się ze sobą, rozmawianiu, śmianiu się. Chcemy tylko pobyć ze sobą. Nie całujemy się i jest mi tak dobrze. Nie potrzeba mi nic więcej. I jak widać – żyję. Dziś był u mnie. Rozmawialiśmy, oglądaliśmy moje zdjęcia i naprawdę nie potrzeba nam całowania się. Dlaczego niektóre dziewczyny ograniczają się tylko do myślenia o seksie itp.? Czy one aby za szybko nie dorastają?
Z pozdrowieniami Olga

KAŻDY BRONI SWEGO
Muszę przyznać, że czytając ten artykuł, byłam zmuszona poważnie się zastanowić. I doszłam do wniosku, że racja jest połowiczna. Magda mówi o temacie tabu, jaki rzeczywiście istnieje w Waszej gazecie, czego nie można powiedzieć o „Bravo” itp. Myślę, że Magdzie chodzi tylko o pocałunki jako okazywanie swych uczuć. Natomiast pan Franciszek broni czystości w ogóle. Chyba on doskonale zdaje sobie sprawę, jaka jest dzisiaj sytuacja, jeśli chodzi o seks. Mam jeszcze jedną uwagę do autora. Jak można „zabraniać” komuś miłości i sposobów jej okazywania! Każdy ma wolną wolę i prawo decydowania o swoim postępowaniu. Zgodzę się, że na razie mam jeszcze czas na tego typu „przygody”. Tak więc myślę, że sprawa jest prosta, ale odpowiedź może budzić mieszane uczucia. W końcu każdy broni SWEGO zdania.
Natalka

PROSTO O MIŁOŚCI
Jestem szesnastolatką. Czytając ostatni artykuł „Usta przy sobie”, a raczej list od Magdy, stwierdziłam, że powinnam do was napisać. Do niedawna wydawało mi się, że seks w związkach młodzieżowych jest czymś ważnym i normalnym. Że jeżeli to jest dla ludzi, to co w tym złego, że dwoje kocha się bez ślubu. Niedawno rozmawialiśmy o tym na religii. Katechetka zaczęła przekonywać, że czystość to coś bardzo ważnego i cennego. Powiedziała, że pocałunek nie jest grzechem, ale wyzwala emocje, które prowadzą do grzechu, do utraty czystości, dlatego powinniśmy odmawiać sobie tej przyjemności. Im głębiej się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że seks to nie tylko przyjemność.

Bóg stworzył seksualność, byśmy dawali nowe życie. I to właśnie powinniście przekazywać młodym. Prostymi słowami, abyśmy nie musieli za dużo nad tym myśleć, aby trafiało to do nas od razu. Tacy już jesteśmy. Trzeba do nas „po prostu”. I wydaje mi się, że tak powinniście to powiedzieć Madzi, aby zrozumiała, o co tak naprawdę chodzi. Wydaje mi się też, że powinno się zabronić drukowania artykułów na temat seksu, czy tego, jak zdobyć faceta: „Wystarczy włożyć minispódniczkę czy obcisłe spodnie i bluzkę z dekoltem do pasa i chłopak jest Twój”.

Powinno się zabronić pisania takich artykułów, i tu nie chodzi tylko o młodzieżowe gazety, ale też o „Vivę” czy „Na żywo”. Jestem nastolatką i wiem, że młodzież, niezależnie jaka to gazeta, wszystko przeczyta, byle było „na temat”. To samo z Internetem. Od przekazywania informacji na takie tematy są rodzice. Powinniście zwrócić się do nich, by nie wstydzili się o tym rozmawiać, żeby dzieci nie musiały szukać informacji na ten temat w gazetach czy w Internecie. Takie jest moje zdanie. Może się mylę, ale chciałam wam pomóc.
Pozdrawiam, Marysia

A JEŚLI NIE SPOTKAM TAKIEJ OSOBY?
Wróciłam godzinę temu do domu i jedząc obiad (co nie zmniejszyło mojej koncentracji), zabrałam się do czytania „Małego Gościa”. Natknęłam się na pretensjonalny list i moralizującą odpowiedź pana Franciszka Kucharczaka. Zawarte są w niej piękne słowa o PRAWDZIWEJ miłości, o zaufaniu, powinności bycia wiernym i odpowiedzialnym. Jako licealistka nie jestem bujającą w obłokach dziewczyną wyczekującą księcia z bajki (no, może nie do końca;), myślącą tylko o chłopakach i miłości... (tak na marginesie sądzę, że często tzw. problemy miłosne wynikają ze zbyt dużej ilości wolnego czasu i wyobrażeń, które są skutkiem „nakręcania” przez gazety, książki). Jednak nie mogę nie zauważać tego, co się wokół mnie dzieje.

Zarówno w środowisku licealno-gimnazjalnym, jak i muzycznym (zwykle bardziej „rozsądnym” – chodzę do szkoły muzycznej, gdzie ludzie robią coś konkretnego i nie ma mowy o takich, którzy, że się wyrażę, „leją” na szkołę), większość ma jakieś spaczone pojęcie miłości. Martwi mnie to. Nie widzę ludzi, którzy o miłości myśleliby tak jak pan Kucharczak! Coraz więcej ludzi żyje na kocią łapę albo rozwodzi się. A co będzie za 10, 20 lat? Mogę mieć wizję takiej miłości, ale może się okazać, że nie spotkam drugiej takiej osoby. Czy warto czekać na coś, na co pewności nie mam?

Nie wystarczyłaby mi chyba miłość Boga, gdyby okazałoby się, że jestem sama na świecie, a jako staruszka nie mam wnuków czy rodziny, że jestem na łasce innych. Na co dzień nie zastanawiam się nad tymi sprawami. Ale lata powoli lecą… Wiem, wiem, jestem jeszcze młoda i mam jeszcze na to czas...  Ale ile będzie trwało to JESZCZE? Nie chcę być zakonnicą i jakoś nie umiem do tej sytuacji wprowadzić nauk chrześcijańskich. Widzę połączenie, ale nie daje mi ono odpowiedzi. Trzeba WIERZYĆ, ale… trzeba też działać. Chcę działać, jestem uzbrojona w cierpliwość, ale potrzebuję stratega. Dlatego proszę o radę i słowa skarcenia, jeśli takie mi się należą.
Pozdrawiam, Basia

Szanowne Czytelniczki.
Czy w „Małym Gościu” seks jest tematem tabu? Nie. Piszemy o nim prawie w każdym numerze. Na przykład tak, że współżycie seksualne poza małżeństwem zawsze jest grzechem. Czy to nie jest o seksie? Jeśli natomiast ktoś sobie wyobraża, że pisać o seksie znaczy opisywać go, to u nas tego nie znajdzie. Ale nie dlatego, że to tabu, tylko dlatego, że to najbardziej intymna i delikatna sfera ludzkiego życia. Ona nie jest do oglądania w gazetach, książkach i na filmach. Trzeba ją ukrywać przed ludzką ciekawością nie dlatego, że jest bezwartościowa, tylko przeciwnie – dlatego, że jest zbyt cenna. Natalka pisze: „Jak można zabraniać komuś miłości i sposobów jej okazywania”. Nikt nikomu miłości nie zabrania. Przeciwnie.

Właśnie z powodu miłości trzeba ostrożnie wybierać sposoby jej okazywania. Ale to nie jest tak, że „każdy broni swego zdania”. Bo prawda nie zależy od niczyjego zdania z wyjątkiem zdania Pana Boga. A Pan Bóg nie zgadza się na to, żeby człowiek traktował seks jak zabawkę. Nie da się całkiem – jak chciałaby Marysia – zabronić rozpowszechniania treści pornograficznych. Ale każdy może – i powinien – sam sobie zabronić korzystania z nich. To wymaga wysiłku, czasem nawet wielkiego – odwrócenia wzroku, rezygnacji z filmu, powściągnięcia wyobraźni. To niełatwe, ale nie takie rzeczy wytrzymywali chrześcijanie, gdy mieli zaświadczyć, że wierzą w Jezusa.

Basia obawia się, że nie wystarczyłaby jej miłość Boga, gdyby okazało się, że jest sama. Nie, Basiu. Tylko miłość Boga może sprawić, że nie będziesz sama. Niezależnie od tego, jak potoczy się twoje życie. Drugi człowiek nie zapełni pustki, którą nazywamy samotnością. Naprawdę samotni biorą się często spośród takich, którzy „nie chcieli czekać” i działali na siłę. Tak, jakby mogli cokolwiek przewidzieć. Jakby wiedzieli, co im Pan Bóg zaplanował. Skąd możesz wiedzieć, że działając nierozważnie, nie zaprzepaścisz szansy na wspaniałego męża? Ale co tam mąż. Skąd możemy wiedzieć, czy za godzinę będziemy jeszcze żyli? Człowiek niczego nie może być pewien poza tym, że Bóg ma słabość do tych, co Mu ufają.
Franciszek Kucharczak

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.