Mędrzec Dyżurny

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 07-08/2008

publikacja 07.03.2012 09:00

Mędrzec Dyżurny

Droga Aniu.

Prosić Boga o śmierć można. Czasem nawet robili to święci, ale to dlatego, że tak bardzo chcieli być już bliżej Boga. Podobało im się życie na ziemi, ale jeszcze bardziej podobało im się życie w niebie. Niecierpliwi byli, bo już leciutko posmakowali – najczęściej na modlitwie – jaki naprawdę jest Bóg. Święty Paweł też coś takiego przeżywał. Dlatego napisał: „Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze. Pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne” (Flp 1, 21). U ciebie, niestety, jest trochę inaczej.

Ty nie prosisz o śmierć dlatego, że chcesz być w niebie, tylko dlatego, że nie chcesz być na ziemi. A właściwie może byś i chciała być na ziemi, ale pod warunkiem, że nie byłoby tu żadnych problemów. Ja cię rozumiem, też tak miałem. Pamiętam, że kiedyś to nawet zazdrościłem krowom na polu. – Te to mają fajnie. Żrą trawę, przeżuwają i żadnych problemów nie mają – myślałem. Wydawało mi się, że nie dam rady życiu, więc śmierć wydawała mi się najprostszym rozwiązaniem. Nie myślałem oczywiście o żadnym samobójstwie – wiedziałem, że to grzech, który niczego nie rozwiązuje, a tylko pogarsza sytuację. Ale tak sobie myślałem: „może by tak Pan Bóg sprawę załatwił?”.

Krótko mówiąc, chciałem być jak najdalej od trudności życia, i od konieczności wybierania i decydowania. Nic dziwnego, że Pan Bóg „sprawy nie załatwił”, bo moje myślenie było dowodem, że muszę jeszcze trochę pożyć. Pan Bóg nie po to nas powołał do życia, żebyśmy sobie z niego uciekali. On przeznaczył nam jakieś zadania. Każdemu, nawet takiemu, który myśli, że jest ostatnią łajzą. A nawet takiemu, który w ogóle nie myśli. Gdybyś naprawdę bardziej chciała wejść do nieba, niż uciec z ziemi, to może by cię i Bóg wysłuchał. Ale czy wysłucha, czy nie, prosić Boga o śmierć można, bo gdy prosisz, to się modlisz. A gdy się modlisz, to jesteś w kontakcie z Duchem Świętym, który może cię oświecić i pokazać, że twoje problemy to nie żadne problemy, tylko trening albo poligon. Albo jeszcze coś innego. Duch Święty może ci też pokazać, że jesteś jeszcze za słaba, żeby umierać. Bo tak się fajnie gada o śmierci, dopóki w oczy nie zaglądnie.

Ale, powtarzam, dopóki prosisz o to Boga, z gotowością przyjęcia Jego woli, to w porządku. Tylko pamiętaj, to jest bardzo ważne: wola Boża. Modlitwa nigdy nie może być narzucaniem Bogu, co ma zrobić. Dobra modlitwa to jest raczej pytanie, co Ty masz zrobić. Dlatego, jeśli modlisz się, żeby Cię Bóg zabrał, a nie zabiera, to masz najlepszy dowód, że ma inne plany wobec Ciebie. I to znaczy, że tak jest najlepiej. Bo Bóg człowieka, który kieruje się Jego wolą, a nie swoją, prowadzi najlepszą drogą z możliwych. Aniu, życie niesie wiele przeszkód. Jeszcze będziesz miała wiele „złych dni” i wiele razy Ci się coś nie uda, ale co z tego? Nie żyjemy po to, żeby nam się wszystko udawało, tylko po to, żeby udała nam się jedna jedyna rzecz: zbawienie. A w tym celu Bóg nawet czasem dopuszcza „złe dni”.

One mogą być wskazówką dla nas, że są rzeczy ważniejsze niż nasze ziemskie powodzenie, że to, co tu mamy, w momencie możemy stracić. Żebyś wiedziała, że Bóg prowadzi Cię przez ziemskie kłopoty i nie ma co się starać o rzeczy, nad którymi nie panujesz – bo Bóg panuje nad wszystkim. Wierz mi – jeśli oddasz życie Jezusowi, bez zastrzeżeń, z wiarą, że On najlepiej wie, jak Cię poprowadzić – przestaniesz uciekać od życia. Trudności będą nadal, ale one Cię nie zaniepokoją. Nie będziesz wtedy Boga prosić o śmierć, tylko o życie zgodne z Jego wolą. Bo życie na ziemi jest pełne kolorów i szczęścia, ale żeby to zobaczyć, trzeba spojrzeć na świat nowym wzrokiem – a ten może Ci dać tylko Bóg.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.