Kawał dobrej roboty

MGN 05/2008

publikacja 06.03.2012 00:58

Kawał dobrej roboty

 

W Warszawie na rogu Marszałkowskiej siedzi jaskiniowiec z wyciągniętą ręką. Przed nim tabliczka z napisem: „Zbieram na nowy wehikuł czasu”.
 
Na arenę cyrkową wchodzi pies, który umie liczyć.
– Piesku, ile jest dwa razy dwa?
– Hau, hau, hau, hau.
– A ile jest dwa razy trzy?
– Hau, hau, hau, hau, hau, hau.
Piesek schodzi z areny, gdy nagle jeden w widzów wstaje i krzyczy:
– Ej, piesku, a ile jest 388 248 razy 185 290?
– Tyle to sam sobie zaszczekaj!
 
 Do klasy wbiega zdyszany Jaś.
– Jasiu, co się stało? – pyta pani.
– Gonili mnie dwaj mężczyźni.
– Jesteś cały?
– Tak, ale zabrali mi wypracowanie z polskiego.
 
Jaś obserwuje, jak mama nakłada sobie maseczkę na twarz.
– Dlaczego tak się smarujesz, mamo? – pyta.
– Żeby być piękną...
Po paru minutach mama oczyszcza twarz.
– Co jest, mamo? Poddajesz się?
 
Królik do królika:
– Wiesz, jestem zaproszony na wesele.
– Jako gość, czy jako pasztet?
 
Kapturek idzie przez las. Spotyka wilka.
– Kapturku, dlaczego masz dziś zielony kapturek?
– Bo czerwony jest w praniu.
 
Dwie blondynki idą przez park. W pewnej chwili jedna mówi do drugiej: 
– Widzisz tego zdechłego ptaszka?
Druga spogląda w niebo i pyta:
– Gdzie?
 
Mrówka gotuje słoniowi obiad. Zniecierpliwiony słoń pyta: 
– Mrówko, kiedy będzie ten obiad?
– Idź stąd, słoniu! Nie plącz mi się pod nogami!
 – Panie doktorze, nikt mnie nie traktuje poważnie.
– Żartuje pani?
 
 – Dlaczego jest pani tak zdenerwowana? – pyta profesor studentkę. – Obawia się pani moich pytań?
– Nie, obawiam się swoich odpowiedzi.
 
 – Baco, jak wam powiem, ile macie owiec, to dacie mi jedną? – pyta kobieta wędrująca po górach. 
– A dom! – odpowiada baca.
– No to macie ich 132 sztuki! 
Baca dotrzymał słowa i oddał kobiecie owcę. Po kilku chwilach baca krzyczy: – A jak powiem, jaki kolor włosów miała pani przed zafarbowaniem, to odda mi pani owcę? 
– No dobrze, oddam! 
– Była pani blondynką. 
– A skąd baca wie? 
– Bo mi pani owczarka zabrała! 
 
Przechwala się trzech myśliwych. – Kiedy byłem w Afryce, to polowałem na lwy! – mówi pierwszy. 
– A ja, gdy byłem na Alasce, polowałem na łosie! – chwali się drugi.
– To jeszcze nic, kochani, ja w Norwegii... – zaczyna trzeci
– Fiordy widziałeś?! – nie wytrzymuje napięcia kolega.
– Fiordy?! Fiordy to mi z ręki jadły!
 
Czteroletnia Joasia jedzie z rodzicami samochodem – jak zwykle – w foteliku. 
W pewnej chwili mama poczuła się zmęczona, więc oparła swoją głowę o fotelik Joasi i przymknęła oczy. Na to Joasia, pochylając się w stronę mamy:
– Mów mi. Jestem księdzem!
 
Jak w każdą niedzielę, podczas Mszy o godz. 12.00 jest kazanie specjalnie dla dzieci. Ksiądz jak zwykle chodził wśród maluchów i zadawał im pytania. Rozmawiali o uzdrowieniu niewidomego i o darze wzroku. 
– Dlaczego mnie widzicie? – zapytał w pewnej chwili ksiądz. 
Zgłosił się kilkuletni chłopiec.
– Przecież jesteśmy w kościele! – odpowiedział zdziwiony.
 
 Przychodzi królik do sklepu wilka i pyta: – Dzień dobry, jest marchewka?
– Nie ma. 
Następnego dnia królik znów przychodzi. – Jest marchewka?
– Nie ma. 
Sytuacja powtarza się trzeciego dnia. 
– Jeśli jeszcze raz przyjdziesz i zapytasz o marchewkę, to ci wszystkie zęby wybiję! – odpowiedział zdenerwowany wilk. Kiedy czwartego dnia królik znów przyszedł i zapytał o marchewkę, wilk wybił mu zęby. Piątego dnia królik znów zawitał do wilka i grzecznie zapytał:
– Dzień dobry, czy jest soczek marchewkowy?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.