Lourdes 1858-2008

MGN 05/2008

publikacja 05.03.2012 20:49

150-lecie objawień maryjnych w Lourdes

01. Pierwsza córka   01. Pierwsza córka

Pierwsza córka

Bernadetta była pierwszym dzieckiem Franciszka i Ludwiki z d. Casterot. Po niej w rodzinie Soubirous urodziła się jeszcze tylko jedna dziewczynka, Maria Antonina.

Czterech chłopców zmarło jako małe dzieci. Dziewczynki były chyba w tej rodzinie silniejsze, bo, ku radości rodziców i babci Klary Casterot, zarówno Tosia, jak i Bernadetta rozwijały się dobrze.

Jedynie u Bernadetty, gdy miała około pięciu lat, pojawiły się napady duszności. Przeważnie podczas zabawy.

To były pierwsze oznaki astmy, które właściwie nękały ją już do końca życia. Dlatego Bernadetta zamiast biegać z innymi dziećmi, wolała pomagać w domu mamie i opiekowała się młodszą siostrą.

Ludwika i Franciszek Soubirous znani byli z dobrego serca. Szczególnie Ludwika chętnie dawała klientom mąkę na kredyt. – Zapłacicie, gdy będziecie mieli – uspokajała i częstowała jeszcze chlebem, winem i serem.

Należnych pieniędzy Soubirous przeważnie nigdy nie widzieli. Bankrutowali z każdym rokiem. W końcu stracili młyn i cały swój majątek.

02. Stara grota   02. Stara grota

Stara Grota

Tę starą skałę nazywali ludzie po swojemu, w gwarze pirenejskiej: Massabielle. Bernadetta nie chodziła w ten zakątek. Właściwie raz tylko przebiegała tamtędy, gdy polną ścieżką wracała z Bartres do domu. Ale wtedy nawet nie zauważyła stromej, ciemnej skały. Soubirous z czwórką dzieci mieszkali już w tamtym czasie w jednej wynajętej izbie.

Franciszek codziennie rano wychodził z domu. Szukał zajęcia, przynajmniej za kilka groszy. A to najął się u piekarza na parę godzin, a to nosił worki z mąką w jednym z lourdzkich młynów, ale bywało, że wracał z niczym. Czwartek, 11 lutego 1858 roku, nie zapowiadał niczego wyjątkowego. Franciszek znów nie dostał pracy. Na dodatek skończyło się drewno.

– Ja pójdę – zawołała Bernadetta. Mama nie chciała się zgodzić – bała się o chorowitą córkę. Na dworze było zimno. W tej samej chwili do izby wpadła Joasia Abadie, córka kamieniarza. Poszły w trójkę: siostry Soubirous i Joasia.

Przy rzece Gave spotkały Pigouno. – Co tu robicie w taki ziąb? – zapytała staruszka. – Idziemy p o drewno. – To idźcie na łąkę pana La Fitte, właśnie ściął drzewa. – O, nie – zaprotestowała Bernadetta. – Jeszcze nas wezmą za złodziejki. – No to w takim razie idźcie w stronę Massaabielle – poradziła kobieta.

03. Szum przy grocie   03. Szum przy grocie
Szum przy grocie

Bernadetta, Tosia i Joasia w poszukiwaniu drewna doszły do miejsca, gdzie rzeka Gave łączyła się z kanałem Savy, prowadzącego do jednego z młynów. Tego dnia było tam spokojnie. Zepsuty młyn nie pracował. Dziewczęta doszły do skały schodzącej stromo do samej rzeki. W dolnej części ujrzały ponurą grotę porośniętą zielskiem.

Zatrzymały się dokładnie naprzeciw. Tam były suche gałęzie, ale trzeba było przejść przez kanał, a woda sięgała kolan Tosia i Joasia przerzuciły drewniaki na drugi brzeg i weszły w lodowatą wodę. Bernadetta została. Mama prosiła, by na siebie uważała. – Pomóżcie mi wrzucić kilka kamieni, bym mogła przejść. – Przejdź tak jak my! – zawołała Joasia. – A jeśli nie, to siedź sobie tutaj. Bernadetta bez skutku szukała suchego przejścia.
 
Podobno woda czasem opadała i przed grotą pojawiał się ogromny suchy kamień. Ale... nie zimą. Zaczęła więc ściągać pończochy. Ledwo zdjęła jedną, usłyszała szum, „jakby uderzenie gwałtownego wichru”. Obejrzała się za siebie. Topole ani drgnęły. Pochyliła się, by zdjąć drugą pończochę. I już wkładała nogę do wody, gdy znów usłyszała ten szum. Tym razem poruszył się krzew dzikiej róży rosnący nad prawą krawędzią groty.
 
04. Biała Pani   04. Biała Pani
Biała Pani
 
W mrocznym otworze groty Massabielle Bernadetta zauważyła za gałęziami coś, jakby del ikatne światło. W tym świetle nagle pojawił się... uśmiech pięknej Dziewczyny ubranej na biało.
 
Tak, przypominała jej kogoś. Była podobna do figurki Matki Najświętszej z kościoła św. Piotra. Pani rozkładała ręce, jakby chciała zachęcić Bernadettę: „Podejdź bliżej, nie bój się”. Bernadetta stała jak skamieniała. Bała się. Ale nie tak, żeby uciekać. Bardziej bała się, że TO się jej wydaje. Przetarła oczy, raz, drugi. Za każdym razem to samo: piękna uśmiechnięta postać.
 
– Włożyłam rękę do kieszeni – opowiadała potem Bernadetta. – Miałam różaniec. Chciałam się przeżegnać, ale... nie mogłam unieść ręki. Ogarnęło mnie jeszcze większe przerażenie. Ręka mi drżała. Dziewczyna zrobiła znak krzyża. Wtedy i ja spróbowałam. Teraz mogłam to zrobić. Gdy się przeżegnałam, moje wielkie przerażenie ustąpiło.
 
Uklękłam i modliłam się w obecności tej pięknej Pani, która też przesuwała paciorki swego różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam dała mi znak, bym do niej podeszła, ale nie ośmieliłam się. Wtedy nagle Pani zniknęła.

Wikary 05. Wikary   05. Wikary

Gdy Pani zniknęła, Bernadetta przeszła na drugi brzeg. Zauważyła, że woda wcale nie była zimna, jak na początku jej się zdawało. Po chwili z naręczem chrustu wróciły Tosia i Joasia. Z daleka widziały klęczącą przed grotą Bernadettę.

– Zwariowała, żeby modlić się w takim miejscu! – Joasia była oburzona. – Nic nie widziałyście? – zapytała Bernadetta. – Nic. A ty, co widziałaś? – Więc i ja nic – odpowiedziała Bernadetta wymijająco.

– Nie chciało jej się chrustu zbierać! – zdenerwowała się Joasia i szybko zaczęła się wspinać po stromym zboczu. Tosia i Bernadetta ruszyły za nią. – Powiedz, co widziałaś... Tylko mnie... – nalegała Antosia.

– Przysięgam nikomu nie powiem! Nawet mamie! W dwóch zdaniach Bernadetta powiedziała siostrze, co widziała. Tosia nie chciała wierzyć. Ale słowa nie dotrzymała. Od razu wszystko wypaplała.

Ludwika zabroniła córce chodzić do Massabielle. Następnego dnia „coś” ciągnęło Bernadettę do groty. Niestety... W sobotę poszła do kościoła. Ksiądz Pomian, wikary, kończył właśnie spowiadanie.

Bernadetta miała do niego zaufanie. Opowiedziała wszystko, CO widziała w grocie. Ksiądz słuchał spokojnie i dziwił się, skąd u tej prostej dziewczynki takie przekonanie i słowa: „...jakby uderzenie gwałtownego wichru”. Zapytał tylko, czy może o tym powiedzieć proboszczowi. Bernadetta zgodziła się.

06. Zawsze z różańcem   06. Zawsze z różańcem
Zawsze z różańcem

Wiadomość o tym wydarzeniu rozniosła się bardzo szybko. Antosia i Joasia o wszystkim opowiedziały w szkole. Ciekawość dręczyła każdego. W niedzielę 14 lutego po Sumie, razem z Bernadettą postanowiły pójść do groty. Rodzice nie chcieli się zgodzić.

W końcu tata przystał: „Ale macie tylko kwadrans”. Bernadetta zbiega po stromym zboczu. Była pierwsza. Gdy pozostałe doszły, ona już klęczała z różańcem w ręku. Przy drugim dziesiątku, zmieniła się jej twarz: „To ONA! Patrzy na Was...”. Ale dziewczynki  nikogo nie widziały. W Lourdes coraz bardziej rosło napięcie. Co dzieje się w grocie?

Czy naprawdę ktoś tam przychodzi, czy tylko ta mała Soubirous ma jakieś przywidzenia? Cztery dni później, w czwartek, z Bernadettą postanowiła pójść starsza pani Milhet. – Trzeba to wyjaśnić – denerwowała się.

Ledwie zaczęły odmawiać Różaniec, Bernadetta szepnęła: „Jest tam...”. Tego dnia Pani poprosiła, by przychodziła do groty przez 15 dni. Pani Milhet niczego nie widziała, nie słyszała nawet Bernadetty. Mimo to wracała spokojna. – A może to Matka Najświętsza? – zastanawiała się. Bernadetta odpowiedziała milczeniem.

 

07. Przesłuchanie   07. Przesłuchanie
Przesłuchanie

W całym miasteczku ludzie mówili tylko o „Zjawie” w Massabielle. Nawet władze miejskie zaczęły się niepokoić. Co z tego wyniknie? Tym bardziej, że liczba chodzących do groty rosła z każdym dniem. Następnego dnia, w piątek, oprócz pani Milhet, do groty poszło siedem osób.

W sobotę trzydzieści, a w niedzielę około setki. Po nieszporach Bernadettę zatrzymano. Przy kościele czekał na nią komisarz Jacomet. – Biedna, wsadzą cię do więzienia – współczuli ludzie. – Nie boję się – Bernadet ta sama dziwi ła się swej odpowiedzi. – Jak mnie zamkną, to mnie i wypuszczą. Komisarz zaczął przesłuchanie. – A więc widziałaś Najświętszą Pannę?

– Ja nie mówię, że widziałam Najświętszą Pannę. – Więc co widziałaś? – Coś białego. – Coś czy kogoś? – TO ma kształt dziewczyny. – Ta dziewczynka jest ubrana? – W białą suknię z niebieskim paskiem, z białym welonem na głowie i żółtą różą na każdej stopie... w kolorze łańcuszka z różańca...

– Wydawało ci się, że widzisz. – Nie, mocno przecierałam oczy i wiele razy widziałam. Nie mogę się stale mylić. – A czemu inne nie widziały? Też mają oczy. – Nie wiem, ja jestem pewna, że widziałam.

 

08. Sensacja w tygodniku   08. Sensacja w tygodniku
Sensacja w tygodniku

Nie udało się komisarzowi Jacomet ani przekonać Bernadetty, ani wystraszyć. – Posłuchaj – próbował jeszcze raz tłumaczyć komisarz – wszyscy śmieją się z ciebie. Mówią, że zwariowałaś. W twoim własnym interesie, nie powinnaś chodzić do groty. – Ale ja obiecałam, że będę tam przychodzić przez 15 dni.

– Nikomu nic nie obiecałaś, bo się pomyliłaś! Bądź rozsądną dziewczyną i obiecaj, że więcej tam nie pójdziesz! To twoja ostatnia szansa! –  Proszę pana, obiecałam już, że przyjdę... Ciekawski tłum coraz bardziej napierał na drzwi, za którymi komisarz przesłuchiwał Bernadettę. W końcu do środka wepchnięto Franciszka Soubirous: „Nie ma prawa przesłuchiwać twojej córki bez ciebie!”.

Skończyło się na obietnicy ojca: „Zamknę drzwi przed ludźmi, a mała więcej do groty nie pójdzie”. Następnego dnia miejscowy tygodnik „Le Lavedan” z niewielką drwiną napisał: „Młoda dziewczyna, cierpiąca – jak wszystko na to wskazuje – na katalepsję* skupia na sobie uwagę tutejszych mieszkańców.

Chodzi ni mniej, ni więcej o ukazanie się Najświętszej Panny”. * Zaburzenie ruchowe polegające na zastygnięciu w jednej postawie i utrzymywaniu jej przez dłuższy czas. 

09. Źródlana woda   09. Źródlana woda
Źródlana woda

W poniedziałek 22 lutego, mimo zakazu komisarza, do groty przyszli ludzie. Bernadetta też nie mogła usiedzieć w domu. Tego dnia jednak nie zobaczyła Pani. – To przez żandarmów! – narzekali wszyscy. Wieczorem Bernadetta poszła do kościoła. Ksiądz Pomian, podobnie jak za pierwszym razem, wysłuchał jej spokojnie a na koniec nieoczekiwanie powiedział: „Nikt nie ma prawa zabraniać ci tam chodzić”.

Do takich samych wniosków doszli dyskutujący w merostwie. – Zakaz nie ma żadnych podstaw prawnych!  – zdecydowanie powiedział mer Lourdes. Z każdym dniem do Massabielle przychodziło więcej osób.

Tydzień po tym, jak przyszła tu pani Milhet, pojawiło się już w grocie ponad 300 osób. Bernadetta odmówi ła Różaniec, potem weszła do groty i... zaczęła grzebać w ziemi.

– Teraz już naprawdę zwariowała – szeptali ludzie. – Pani powiedziała, żebym poszła do źródła i umyła się – tłumaczyła dziewczyna. – Pokazała palcem, gdzie mam iść. Trzy razy wylewałam wodę, bo taka była brudna. Za czwartym razem mogłam się już napić...

10. Pierwszy cud   10. Pierwszy cud
Pierwszy cud

Po południu do groty poszli ci, którzy nie byli tam rano. Chcieli obejrzeć dołek w ziemi wykopany przez Bernadetta. „Wielkości wazy do zupy”, jak go określali. Jedna z kobiet wbi ła kij w błotnistą kałużę. Woda zaczęła tryskać coraz bardziej i robiła się coraz czystsza. Po raz pierwszy dwie butelki zabrano do miasta, do chorych.

Jedną wnuczka przyniosła kamieniarzowi Louisowi Bouriette, który straci ł wzrok podcza s detonacj i . Louis siedział w stajni z mokrymi kompresami na oczach. Wierzył, że w końcu Bóg uleczy jego chore oczy. Gdy skończył modlitwę, wyszedł ze stajni i... oślepiła go jasność dnia. Louis odzyskał wzrok 27 lutego 1858 roku.

Było to pierwsze, uznane przez Kościół, uzdrowienie w Lourdes. Kilka dni później do groty z dwójką małych dzieci przyszła Katarzyna Latapie. Od kiedy usłyszała o grocie, coś jakby ją tam gnało. Nie powstrzymało jej nawet to, że lada dzień miała urodzić kolejne dziecko. Jesienią złamała prawą rękę. Lekarz złożył kości, ale dwa palce pozostały zgięte i sztywne. Nie mogła ani tkać, ani robić na drutach, ani porządnie pracować.

Zmęczona, doszła wreszcie do groty. Uklękła z maluchami do modlitwy, a potem zanurzyła rękę w wodzie. Niemal w tej samej chwili poczuła ulgę i spokój. A zgięte palce stawały się powoli coraz bardziej giętkie

11. Jestem Niepokalane Poczęcie   11. Jestem Niepokalane Poczęcie
Jestem Niepokalane Poczęcie

 

Minęło już 15 dni, o które prosiła piękna Pani z groty Massabielle. Wszyscy czekali na ostatni „wielki dzień”, jak go nazywali. Przypadał 4 marca. Pani z Groty miała powiedzieć kim jest.
Około 10 tysięcy ludzi ściągnęło tego dnia ze wszystkich okolicznych dolin. Około ósmej, po modlitwie różańcowej, Bernadetta wstała i bez słowa ruszyła w stronę domu do Lourdes. Ludzie byli rozżaleni. Nie było żadnego cudu.
 
Trzy tygodnie później, w święto Zwiastowania, Bernadetta od samego rana „czuła”, że powinna pójść do groty. Rzeczywiście, po odmówieniu Różańca, Pani przyszła. Bernadetta tym razem zapytała od razu: – Czy byłaby Panienka tak dobra i powiedziała kim jest? Cisza. Pani tylko się uśmiechnęła. Bernadetta zapytała drugi i trzeci raz.
 
Przy czwartym pytaniu Pani już się nie uśmiechała. Rozłożyła dłonie, opuściła ku ziemi, potem znów podniosła i złożyła na wysokości piersi. Spojrzała ku niebu i powiedziała: „QUE SOY ERA IMMACULADA COUNCEPCIOU”.
 
Bernadetta szybko pobiegła na plebanię. W drodze, żeby nie zapomnieć, powtarzała w myślach te dziwne słowa wypowiedziane w gwarze pirenejskiej
 
12. Młynarska rodzina   12. Młynarska rodzina
Młynarska rodzina
 
Proboszcz  zaniemówił. – Przecież nie rozumiesz, co mówisz! – zdenerwował się i w tej samej chwili sam zrozumiał, że Bernadetta nie może takich słów mówić od siebie. – W dalszym ciągu chce kaplicę – dodała jeszcze cicho Bernadetta.
 
Jest niewykształcona, myślał proboszcz. Nie mogła nigdy przedtem usłyszeć, że Maryja jest Niepokalanym Poczęciem. Przecież dopiero od czterech lat obowiązuje w Kościele ta prawda. Bernadetta, podobnie jak jej rodzice, nie była wykształcona. Dopiero później zaczęła chodzić do szkoły w Lourdes, prowadzonej przez siostry szarytki.
 
Bernadetta była ich pierwszym i bardzo oczekiwanym dzieckiem. Franciszek i Ludwika pochodzili z młynarskich rodzin. Nie byli ani biedni, ani zbyt bogaci. Ludwika, dużo młodsza od swego męża Franciszka, była podobno piekną blondynką o niebieskich oczach.
 
Po ślubie, który zresztą odłożono na dwa miesiące z powodu śmierci babci Soubirous, zamieszkali w młynie Boly, należącym do rodziny Casterot ze strony Ludwiki.
13. Młyn przy strumyku   13. Młyn przy strumyku
Młyn przy strumyku


Młyn Boly, w którym młodzi Soubirous mieszkali razem z rodziną Ludwiki, był jednym z sześciu stojących przy strumyku Lapaka, dopływającym do rzeki Gave. I wcale nie był to najmniejszy młyn. Znaczną część budynku zajmowały jednak urządzenia do mielenia mąki. Rodzina mieszkała w trzech pokojach i kuchni.
 
Pięć lat po ślubie Franciszka i Ludwiki z Boly wyprowadziła się babcia Casterot razem z niezamężnymi córkami. Młodym Soubirous początkowo trudno było przyzwyczaić się do ciszy, jaka nastała w młynie.
 
Bernadetta z tamtego czasu pamięta jedno wydarzenie. Któregoś dnia tata „nakłuwał” zbyt gładkie żarna i z całej siły walił w nie młotem. W pewnej chwili po kolejnym mocnym uderzeniu rozległ się przeraźliwy krzyk. Odłamek trafił w jego lewe oko, którego nie dało się uratować.
 
Odtąd nie był już tak sprawny w młynie. Nie mógł naprawiać dziurawych sit. Klienci narzekali coraz częściej, że mąka z młyna Soubirous jest gorsza, że pełno w nich otrębów.
 
Może dlatego pamiętała Bernadetta to wydarzenie, bo był to początek trudności, w jakie popadała jej rodzina. Do dziś w Lourdes stoi młyn Boly – miejsce, gdzie przyszła na świat i przez jakiś czas mieszkała z rodzicami św. Bernadet ta Soubirous.
 
14. Pomyłka proboszcza   14. Pomyłka proboszcza
Pomyłka proboszcza
 
W tym samym kościele, w którym Ludwika i Franciszek Soubirous ślubowali sobie miłość i wierność, dokładnie rok później, 9 stycznia 1844 roku ich pierwsze dziecko – dziewczynka – przyjmowało chrzest.
 
Nikomu do głowy nie przyszło, ani proboszczowi kościoła pod wezwaniem św. Piotra Apostoła w Lourdes, ani chrzestnym: ciotce Bernardzie Casterot i 11-letniemu kuzynowi Janowi Marii Vedere, ani tym bardziej szczęśliwym rodzicom, że kiedyś ta chrzcielnica będzie zachowana i czczona ze względu na to niemowlę pochodzące z prostej, młynarskiej rodziny.
 
Bo kościół zburzono na początku XX wieku. – Mario, Bernardo ja ciebie chrzczę... – słowa księdza niosły się echem w kościele. Tata Soubirous słuchał... zdziwiony. Dzień wcześniej w magistracie zarejestrował przecież swą pierworodną córkę inaczej. W księgi urzędowe wpisano: Bernarda Maria.
 
W księgach parafialnych zostało tak, jak ksiądz powiedział : Maria Bernarda. To było jak proroctwo .  Ni k t nie wie,  że kiedyś  cór ka Soubirous wróci do tego imienia. Tymczasem w Lourdes  wszyscy  nazywali dziewczynkę Bernadettą

15. Mamka z Bartres   15. Mamka z Bartres
Mamka z Bartres

 

Bernadetta nie miała jeszcze roku, kiedy w listopadowy wieczór zdarzył się nieszczęśl iwy wypadek. Zmęczona mama zdrzemnęła się chwilę  przy kominku. Nagle zawieszone na nim łuczywo spadło na śpiącą Ludwikę. Obudziły ją płomienie. Oparzenia na piersiach były tak głębokie, że nie mogło już być mowy o karmieniu małej.
 
Zaczęto szukać mamki. W Bartres, zaledwie trzy kilometry od Lourdes mieszkała Maria Lagues. Ki lka dni wcześniej zmar ło jej  pierwsze dwut ygodniowe dziecko – chłopczyk, Janek. Zmartwiona Maria chętnie zgodziła się przyjąć do siebie Bernadettę w zamian za 5 franków miesięcznie. Rodzice bardzo przeżywali rozłąkę.
 
Tata, kiedy tylko mógł, odwiedzał małą. Każdy pretekst był dobry, by iść drogą przez Bartres. A to po zboże, a to dostarczyć komuś mąkę albo odebrać pieniądze dłużników. Bernadetta przebywała u mamki ponad rok.
 
Mamka bardzo przywiązała się do uroczej dziewczynki. Traktowała ją jak własną córkę. Trudno było oddać małą rodzicom. Bernadetta jeszcze raz wróci do Marii, by jej pomagać w domu. Ale już jako dorastająca dziewczynka.
 
16. Mieszkanie w więzieniu   16. Mieszkanie w więzieniu
Mieszkanie w więzieniu
 
Kiedy Bernadetta skończyła 10 lat, rodzina Soubirous musiała wyprowadzić się z młyna Boly. Nie mieli już pieniędzy, by płacić za dalsza dzierżawę młyna. Klienci zapomnieli o dobrym sercu Ludwiki i zaczęli mleć ziarno u innych młynarzy. Franciszek został bez pracy. A w domu czwórka małych dzieci.
 
Oprócz Bernadetty była jeszcze Antosia, Jan Maria i Justyn. Każdy szukał jakiejś pracy. Nawet Ludwika sprzątała, prała albo pomagała w polu różnym ludziom. Dziewczynki zbierały chrust, kości albo żelastwo i odsprzedawały miejscowej handlarce. W takich warunkach nie było o szkole dla Bernadetty. Mieszkali teraz w tak zwanej ciemnicy.
 
Była to ciemna nora, izba w dawnym więzieniu, nie nadająca się wcale na mieszkanie. Zimą spali tu na podłodze biedni Hiszpanie, którzy najmowali się w okolicy Lourdes do prac ziemnych.
 
Z trudem mieści ły się dwa łóżka, stół, dwa krzesła, stołki dla dzieci, mała szafa i kufer wystarczający teraz na wszystko. I na odzież i na bieliznę, i na prześcieradła. Dla całej rodziny.

17. Na wzgórzach Bartres   17. Na wzgórzach Bartres
Na wzgórzach Bartres

Trzynaście lat miała Bernadetta, gdy z powodu biedy w domu, musiała wrócić do mamki Marii Lagues w Bartres. Pomagała służącej w domu. Tym razem Maria nie wzięła od Soubirous pieniędzy, zrobiła to z przyjaźni. – Może tam łatwiej będzie Benadetcie chodzić do szkoły i na katechizm? – myślała mama.

Rzeczywiście Maria zaprowadziła Bernadettę do księdza, by uczył ją katechizmu. Ale nie było to proste, bo dziewczynka nie umiała czytać. Wszystko musiała zapamiętać. Latem, kiedy trzeba było zająć się jagniętami, zrezygnowano więc z nauki. I tak Bernadetta została pasterką. – A szkoła... a katechizm? – pytała nieśmiało.

– Bądź spokojna – powiedział gospodarz – mamka to wszystko załatwi. Odtąd Bernadetta wstaje wcześnie rano, pomaga przy dzieciach, potem ze służącą idzie do chlewa i sama wyprowadza owce na wzgórza.

Dopiero wieczorami mamka postanowiła sama uczyć Bernadet tę katechizmu. Nie ma jednak cierpliwości do dziewczynki, która dotąd nigdzie niczego się nie uczyła. – Jesteś za głupia! Nigdy nie przystąpisz do pierwszej Komunii ! – denerwowała się Maria Lagues.

 
18. Nadzieja w proboszczu   18. Nadzieja w proboszczu
Nadzieja w proboszczu
 
Bernadetta coraz bardziej tęskniła za domem, za rodziną. Nawet mówiła o tym coraz częściej, gdy co niedziela schodziła do Lourdes, by spotkać się z najbliższymi. O wieczornych lekcjach katechizmu nie było już mowy. A ona tak chciała się uczyć, chciała przyjąć pierwszą komunię. Tata ja rozumiał, mama też się zgodziła.
 
Przecież ich córka miała już 14 lat. Postanowili więc porozmawiać z proboszczem Peyramale, a siostry z przytułku poprosić, by uczyły ją czytania. W jedną ze styczniowych niedziel Bernadetta jak zwykle po południu poszła do Lourdes.
 
– Wrócisz wieczorem na czas – na odchodne rzuciła w jej stronę mamka, która chyba coś wyczuwała. Bernadetta nic nie odpowiedziała. Nie wróciła do Bartres ani wieczorem, ani następnego dnia. Dopiero w środę przyszła.
 
Miała dobrze przygotowaną odpowiedź: „Ksiądz proboszcz chce mnie przygotować do Pierwszej Komunii”. Laguesowie nie mogli się sprzeciwiać proboszczowi. Bernadet ta wróci ła do mrocznej ciemnicy, pełnej nędzy, ale i miłości najbliższych.

19. Ostatnie spotkanie   19. Ostatnie spotkanie
Ostatnie spotkanie

 

Polna droga z Bartres do Lourdes prowadziła obok starej skały, zwanej Masssabielle. Ile razy przebiegała tamtędy Bernadetta? Już wtedy nie umiejącą czytać ani pisać, nie znającą katechizmu ani francuskiego, mówiącą tylko gwarą, wybrał Bóg. Osiemnaście razy objawiała się Maryja Bernadetcie Soubirous w 1858 roku.
 
Pierwszy raz w czwartek 11 lutego, ostatni raz 16 lipca w święto Matki Bożej z Góry Karmel. Też w czwartek. Prawie trzy miesiące minęły od siedemnastego objawienia. Tego dnia Bernadetta od rana czuła, że powinna iść do Massabielle. To nic, że władze kolejny raz zakazały wstępu do groty, że nawet – ku oburzeniu mieszkańców – wejście do środka zagrodzili.
 
A naruszających ten zakaz karali mandatami. Wieczorem 16 lipca Bernadetta w kapturze na głowie poszła w stronę skały. Grupki ludzi modliły się naprzeciw zabarykadowanej groty. Dziewczyna zapaliła świecę, uklękła. Ledwie zaczęła modlitwę różańcową, rozłożyła ręce, jakby kogoś witała.
 
Jej twarz się rozjaśniła. Nikt nie sprawdził, ile to trwało. Po chwili wstała. W drodze powrotnej powiedziała tylko: „Nie widziałam ani desek, ani Gave. Widziałam tylko Najświętszą Pannę”. To było ostatnie spotkanie Bernadetty z Maryją na tym świecie. Tak jak pierwsze – w milczeniu.
 
20. Pierwsza Komunia   20. Pierwsza Komunia
Pierwsza Komunia
 
Po powrocie z Bartres, od razu następnego dnia Bernadetta poszła do szkoły prowadzonej przez zakonnice. Siostry zapisały ją też na listę przygotowujących się do Komunii. Katechizmu uczył tu ksiądz Pomian, wikary z Lourdes, który pierwszy od samej Bernadetty usłyszał o objawieniach.
 
To była dla dziewczynki dobra wiadomość, bo nauka nie przychodziła jej łatwo. Zresztą podczas egzaminu okazało się, że umie mniej niż większość jej koleżanek. Ale była najbardziej pobożna ze wszystkich. To rozstrzygnęło o dopuszczeniu najstarszej córki Soubirous do Pierwszej Komunii. Datę ustalono na 3 czerwca.
 
Bernadetta już od bardzo dawna nie mogła doczekać się tego dnia. Ceremonia odbyła się nie w kościele parafialnym, tylko w kapl icy sióstr. Do tej pory można oglądać tam figurkę Matki Bożej – świadka obecności Bernadetty w przytułku sióstr.
 
Następnego dnia jedna z kobiet zapytała Bernadettę: „Powiedz, co cię bardziej uszczęśliwiło, Pierwsza Komunia czy widzenia z Matką Najświętszą?”. – Nie wiem – odpowiedziała Bernadetta. – Tych rzeczy nie można porównywać. Mogę tylko powiedzieć, że i w grocie, i tu byłam bardzo szczęśliwa.

21. Dom rodzinny   21. Dom rodzinny
Dom rodzinny

 

Był taki zwyczaj u sióstr w Lourdes, że po pierwszej Komunii uczennice ich bezpłatnej szkoły przerywały naukę i zaczynały pracować w jakimś zawodzie. W przypadku Bernadetty, z powodu słabego zdrowia, nie mogło o tym być mowy. Wróciła więc dziewczyna do domu, ale nie miała spokoju.
Różni ludzie przychodzili, by zobaczyć tę, która widziała Maryję. I dziwili się, że Soubirous mieszkali w takiej biedzie. Powoli jednak życie rodziny Soubirous zmieniało się na lepsze.
 
Franciszek powrócił do zawodu młynarza, zyskując tym szacunek mieszkańców. Dobra Ludwika jak kiedyś częstowała znów klientów kolacją i powtarzała: „Zapłacicie, jak będziecie mogli”.
 
W Lourdes można dziś zwiedzać młyn, zwany domem rodzinnym św. Bernadet ty, bo to jedyny dom, który Soubirous dostali na własność od mera miasta pana Lacade.
 
Jakby przyklejony do jego bocznej ściany, na piętrze jest sklep z dewocjonaliami. Jego właścicielką jest Franciszka Soubirous z pokolenia Jana-Marii, brata św. Bernadetty.
 
 
22. Pamiątki po Bernadetcie   22. Pamiątki po Bernadetcie
Pamiątki po Bernadetcie
 
W muzeum św. Bernadetty, w młynie Boly, w domu rodzinnym i w wielu innych miejscach w Lourdes pielgrzymi oglądają pamiątki po Świętej. Nie wiadomo, czy wszystkie przedmioty pochodzą z czasów dzieciństwa i dorastania Bernadetty w tym mieście. Łóżko w domu rodzinnym jest prawdziwe – tak twierdzi Franciszka, właścicielka sklepu.
 
– Od jakiegoś czasu trzeba było zasłonić je szybą – tłumaczy – bo zwiedzający przynajmniej drzazgę z łóżka chcieli mieć na pamiątkę. Tak było już wtedy, gdy Bernadetta mieszkała jeszcze w Lourdes. Tuż po objawieniach. Ludzie codziennie przychodzi l i  do domu jej rodziców.
 
Przynosili różne przedmioty, prosili, by ich dotknęła, albo sami dotykali jej ręki czy jej sukni. Niektórzy próbowali nawet kawałek sukna oderwać. – Jacy ci ludzie dziwni – mówiła zwykle Bernadetta.
 
– Dlaczego nie idą do groty? Dlaczego się tam nie modlą? Dlaczego tam nie szukają pociechy dla siebie? Ale Bernadetta i tak wstawia się w różnych ludzkich sprawach. Podziękowania zawieszone nad jej łóżkiem są tego jednym z dowodów.
23. Nie taka Matka Boska   23. Nie taka Matka Boska
Nie taka Matka Boska
 
O tym, co wydarzyło się w grocie Massabielle, opowiadano juz nie tylko w okolicy. Do Lourdes przyjeżdżały tysiące: prości i wykształceni, księża i biskupi. Trzeba było, żeby Kościół wypowiedział się w tej sprawie. Przez dwa lata zbierano potrzebne informacje. Zanim ogłoszono prawdę, że Pani z Massabielle to Matka Boża, przed biskupami musiała też stanąć Bernadetta.
 
Na koniec poproszono ją, by jeszcze raz wymówiła słowa z 25 marca: „Jestem Niepokalane Poczęcie”. Ubrana w swój zwyczajny kapturek i drewniaki Bernadetta wstała, rozpostarła ramiona, a dłonie złączyła. Po twarzy biskupa spłynęła łza. – Widział ksiądz to dziecko? – powiedział do wikariusza.
 
Ponad rok później ogłosił list pasterski, w którym pisał: „Jesteśmy przekonani, że Niepokalana Matka Boża rzeczywiście ukazała się Bernadetcie”. Kilka miesięcy potem słynny w tamtych czasach rzeźbiarz polskiego pochodzenia Józef Fabisch miał za zadanie wykonać posąg Maryi według wskazówek Bernadetty.
 
Gdy dzieło było gotowe, wszyscy w napięciu czekali na reakcję dziewczyny. – Czy to to? – zapytał proboszcz. – Tak, to to... – odpowiedziała nieśmiało Bernadetta. Ale nie umiała udawać. Po chwili milczenia wykrzyknęła: „Nie! To nie to!”.

 

 
24. Z południa na północ   24. Z południa na północ
Z południa na północ
 
Wszystkich wokół interesowało, jaka będzie przyszłość Bernadetty. Pojawił się nawet kandydat na męża. O takiej drodze Bernadetta raczej nie myślała. Co jakiś czas do sióstr w Lourdes, gdzie od jakiegoś czasu mieszkała, przyjeżdżały zakonnice, które chętnie widziałyby Bernadettę w swoim zgromadzeniu.
 
– Oglądają mnie jak dziwadło – denerwowała się Bernadetta. – Kim będziesz? – zapytał któregoś dnia jeden z biskupów. – Ależ niczym! – odpowiedziała Bernadetta. – Jak to? Na tym świecie trzeba coś robić! – Przecież ja jestem u sióstr... – To jej wystarczało. Była zbyt biedna, by myśleć o wstąpieniu do klasztoru. Nie miała żadnego posagu.
 
Wkrótce Bernadetta poznała siostry miłosierdzia z Nevers, z klasztoru na północy Francji. Wstąpiła tam jedna z jej koleżanek szkolnych. Początkowo Bernadetcie nic się w tym klasztorze nie podobało.
 
Siostry wydawały się jej dziwne, ale z czasem gdy poznała je lepiej, zmieniła zdanie. Poza tym poprawiło się też jej zdrowie. Bernadet t a pos tanowi ła, że wstąpi  do klasztoru w Nevers. – Wstąpię do sióstr z Neve r s  – powiedziała – bo one przynajmniej mnie do siebie nie ciągnęły.

13 lat w klasztorze 25. Trzynaście lat w klasztorze   25. Trzynaście lat w klasztorze

 

Po przyjeździe do Nevers Bernadetta wszystkim siostrom musiała najpierw opowiedzieć o spotkaniach z Matką Bożą w grocie Massabielle. Dopiero potem mogła zacząć życie zakonne. – Przyjechałam tu, by się ukryć – powiedziała. Przyjęła imię: Maria Bernarda – dokładnie takie, jak omyłkowo wypowiedział jej imię ksiądz podczas chrztu w Lourdes.
 
Dwa tygodnie później Bernadetta zaczęła chorować. Po kilku miesiącach była... umierająca. Ksiądz udzielił jej nawet sakramentu chor ych. Następnego dnia czuła się już o wiele lepiej. – Wiedziałam, że jeszcze nie umrę – powiedziała zdumionym siostrom.
 
Zdrowia nie miała wcale, ale znalazła dość siły, by w klasztorze być najpierw pomocnicą pielęgniarki a po jej śmierci przejęła obowiązki głównej pielęgniarki. Choć nigdy oficjalnie tak jej nie nazwano. To była jej pierwsza i jedyna tak odpowiedzialna praca.
 
Siostra Maria Bernarda trzynaście lat przeżyła z siostrami w klasztorze w Nevers. Gdy zmarła w środę po Wielkanocy 1879 roku miała 35 lat. Pochowano ją w klasztornym ogrodzie, w kaplicy św. Józefa. Dziś jest tam tylko miejsce wskazujące, gdzie znajdował się pierwszy grób św. Bernadetty.
 
26. Idealna po śmierci   26. Idealna po śmierci
Idealna po śmierci

 
Przed śmiercią Bernadetta chorowała bardzo. – Nigdy bym nie myślała, że trzeba tak cierpieć, by umrzeć – przyznała. Z powodu astmy, na którą zachorowała jako pięcioletnia dziewczynka, cierpiała na rozrywające bóle w klatce piersiowej. W czasie ataków kaszlu wymiotowała krwią.
 
Oprócz tego miała zwężoną tętnicę, bóle żołądka, próchnicę kości i nowotwór w kolanie. Jej ciało było wyniszczone chorobą. Toteż kiedy przed beatyfikacja otwarto grób, by rozpoznać jej ciało Bernadetty Soubirous, obecni byli zdumieni. Zobaczyli idealnie zachowane ciało. Wyglądała tak, jakby spała. Oczy miała zamknięte,  usta trochę rozchylone, głowę przechyloną w lewo.
 
Ręce trzymała złożone na piersiach. Paznokcie wcale nie były sine. Pod skórą widać było wyraźnie zarysy żył. Tylko różaniec mocno pordzewiał. Trzy razy w sumie rozpoznawano ciało Bernadetty.
 
Za każdym razem wyglądała tak samo. Dzisiaj jej ciało leży w szklanej trumnie w bocznej kaplicy klasztoru w Nevers,  po prawej stronie głównego ołtarza. W tym roku od jej śmierci mija 129 lat

Kaplica - sanktuarium 27. Kaplica - sanktuarium   27. Kaplica - sanktuarium

Proboszcz początkowo wcale nie chciał słuchać, kiedy po trzynastym objawieniu Bernadetta przyszła do niego i powiedziała, że Matka Najświętsza prosi, by w tym miejscu wybudowano kaplicę. – To prawdziwe nieszczęście mieć w swojej parafii rodzinę, która sieje niepokój – sam chyba nie rozumiał tego, co zaczęło dziać się wokół Lourdes.

Ale piekna Pani z groty ponawiała te prosbę kilka razy. Dopiero po tym, jak Kościół oficjalnie uznał w 1862 roku, że Bernadetcie Soubirous ukazywała się Matka Najświętsza, w pobliżu groty Massabielle rozpoczęto prace nad budową kaplicy.

Włączał się w nie nawet biskup i okoliczni księża. Dopiero po tym, jak Kościół oficjalnie uznał w 1862 roku, że Bernadetcie Soubirous ukazywała się osiemnaście razy Matka Najświętsza, że nazwała siebie Niepokalanym Poczęciem, w pobliżu groty Massabielle rozpoczęto prace nad budową kaplicy.

Włączał się w nie nawet biskup i okoliczni księża. Dzisiaj nad grotą wznosi się dumnie owa kaplica – sanktuarium pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

28. Procesje i chorzy   28. Procesje i chorzy
Procesje i chorzy

Oprócz prośby budowy kaplicy przy grocie, Matka Najświętsza przekazała Bernadetcie jeszcze drugą prośbę: procesje. Pierwszą zorganizowano w Lourdes dwa lata po oficjalnym ogłoszeniu, że objawienia były prawdziwe. Wzięło w niej udział prawie 10 tysięcy osób pod przewodnictwem miejscowego biskupa.

Orszak wyruszył z kościoła parafialnego w stronę groty Massabielle. Do procesji z czasem włączal i  s ię chorzy przyjeżdżający do Lourdes. To stało się miejsce ich uzdrawiania. Pierwszy cud uzdrowienia chorej Katarzyny Latapie wydarzył się jeszcze podczas objawień.

Chorzy przyjeżdżają tu z ogromna wiarą. Podczas 150 lat w Lourdes w specjalnym biurze zebrano ponad sześć tysięcy uzdrowień. Ponad sześćdziesiąt zostało uznanych przez Kościół.

Dzisiaj procesje różańcowe w Lourdes odbywają się codziennie wieczorem. Niezależnie od tego, czy pielgrzymów są tam tysiące czy ki lkaset. Procesje zawsze prowadzą chorzy. Oprócz wieczornych procesji, chorzy uczestniczą tez w procesjach z Najświętszym Sakramentem.

29. Napij się i obmyj twarz   29. Napij się i obmyj twarz
Napij się i obmyj twarz

 

Podczas dziewiątego objawienia, 25 lutego 1858 roku,  Matka Boża powiedziała do Bernadetty: „Napij się wody ze źródła i obmyj się w niej”. Woda ze źródła w Massabielle nie ma żadnych właściwości leczniczych – tak mówią naukowcy. – To zwykła woda pitna. Ale to przede wszystkim symbol, którym posłużyła się Matka Boża.
 
Pić ją i obmyć się w niej to znaczy odnowić przyrzeczenie wierności Jezusowi. Stać się nowym, innym człowiekiem. Rzemieślnicy z Lourdes tak urządzili wnętrze Groty, żeby pielgrzymi mieli łatwy dostęp do źródła.
 
Na początku blacharz Casterot umieścił tam zbiornik cynkowy a przy nim trzy krany. Dzisiaj po lewej stronie Groty znajdują się trzydzieści cztery zwykłe krany, które ułatwiają pielgrzymom napicie się wody i obmycie twarzy.
 
Chorzy jako pierwsi chcieli zanurzyć się w wodzie ze źródła. Każdego roku prawie czterysta tysięcy pielgrzymów zanurza się w wodzie z Massabielle. A w jubileuszowym roku 2008 będzie ich na pewno jeszcze więcej.
 
30. Pielgrzymki   30. Pielgrzymki
Pielgrzymki
 
Pięćdziesiąt lat później do Lourdes pielgrzymowało już około miliona osób. W 2002 roku doliczono się około 6 milionów pielgrzymów ze 170 krajów. W tym 80 tysięcy, to byli chorzy i niepełnosprawni. Pięć krajów organizuje każdego roku narodowe pielgrzymki: Holandia, Anglia, Stany Zjednoczone i Włochy.
 
Pierwsza Narodowa Pielgrzymka Polaków do Lourdes odbyła się już w 1874 r. Dwa razy był w Lourdes Jan Paweł II. Gdy pierwszy raz wyjeżdżał stamtąd w 1983 roku powiedział tak: „Nie bez żalu i tęsknoty pielgrzym musi opuścić to miejsce łaski. Tym bardziej, że następca św. Piotra mógł się zbliżyć jak św. Bernadetta do miejsca, w którym Matka Boża objawiła swoją twarz i swoje imię”.
 
Drugi raz powrócił Jan Paweł II do Lourdes niecały rok przed swoja śmiercią .  Był już wtedy  bardzo schorowany i do chorych właśnie powiedział : „tak bardzo chciałb ym o b jąć was ramionami , każdego z osobna, jak najserdeczniej i i powiedzieć wam jak jestem blisko was...”. W tym roku z okazji 150. lat objawień Matki Najświętszej, Narodowa Pielgrzymka Polaków przyjedzie do Lourdes w pierwszych dniach maja.
 
31. Majowa Droga Jubileuszowa   31. Majowa Droga Jubileuszowa
Majowa Droga Jubileuszowa
 
Rok Jubileuszowy zaczął się w Lourdes 8 grudnia 2007 roku. Będzie trwał do 8 grudnia 2008 roku. Uroczystości zaczęły się i skończą w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi, czyli tej, którą widziała św. Bernadetta Soubirous w Grocie Massabielle. Chodnikami i ul iczkami Lourdes biegnie tak zwana Droga Jubileuszowa.
 
Wyznacza ja biała linia co jakiś odcinek przerywana niebieskim logo Jubileuszu. Droga Jubileuszowa zaczyna się przy chrzcielnicy w kościele parafialnym, gdzie Bernadetta przyjęła chrzest. Stamtąd prowadzi do tak zwanej „ciemnicy” – dawnego więzienia – gdzie przez jakiś czas mieszkała rodzina Soubirous. Z ciemnicy biała linia biegnie w stronę groty Massabielle.
 
Ostatnim etapem jest dawny przytułek sióstr, dzisiaj szpital, gdzie Bernadetta przyjmowała pierwsza Komunię św. Biskup Lourdes i Tarbes powiedział, że pielgrzymi, którzy przebyli Drogę Jubileuszową zyskują odpust zupełny.
 
Uczestnicy „małogościowych” nabożeństw majowych mogą powiedzieć, że Drogę Jubileuszową przebyli, bo nie tylko pokonali 4 jej etapy, ale 31. W dodatku za wstawiennictwem Matki Bożej z Lourdes modlili się za naród chiński.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.