Tatuaż dla Jezusa

Krzysztof Błazyca

|

MGN 04/2008

publikacja 05.03.2012 16:48

W salonach tatuażu trzeba zapłacić grube pieniądze, by na skórze mieć węża albo smoka. Koptowie tatuują sobie krzyże. Dla Jezusa.

Tatuaż dla Jezusa Krzyż wytatuowany na ręce koptyjskiego chłopca – znak przynależności do Jezusa fot. CORBIS / REZA WEBISTAN

Koptyjski chłopak z dumą pokazuje wytatuowany na ręce krzyż. – Taki tatuaż to rodzaj zobowiązania, by nie wyrzec się wiary w Jezusa – tłumaczy Stanisław Guliński, arabista. – Od małego ma im przypominać, kim są, że należą do Jezusa. Zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi chwila słabości. A w Egipcie Koptowie do dzisiaj są prześladowani przez muzułmanów. Koptowie to nazwa nadana mieszkańcom Egiptu, przez Arabów.

Ewangelię zaniósł Egipcjanom święty Marek. Pięć wieków później wyodrębnił się Kościół Koptyjski. Msze koptyjskie są długie, poważne i pełne skupienia. Tatuaże to też nie zabawa. To bardzo poważna sprawa. Wszyscy Koptowie noszą tatuaże. – To ich ludowy zwyczaj – wyjaśnia dr Izabela Smolińska. – Gdy dziecko jest chrzczone, już myśli się o tatuażu dla niego. Tatuowane są nawet roczne dzieci. Tatuaż wykonuje się na przegubie dłoni. Jest maleńki.

Kiedy dziecko rośnie, tatuaż się poprawia, by nie znikł. Tatuaż to najczęściej znak krzyża. Bywają też skomplikowane wzory, na przykład postaci świętych. Z wiekiem tatuaży przybywa. Tatuaż jest znakiem, ale nie magicznym sposobem na wierność. – Niektórzy Koptowie przyjmują islam. Wtedy znak krzyża przerabiają na słońce – mówi pani Iza. – Dla Koptów to dramat, jeśli ktoś zdradza wiarę – zapewnia Stanisław Guliński.

Misjonarz o. Krzysztof Stolarski spotkał Koptów w Etiopii. Zamiast tatuaży – „pieczęci” na ciele – wybija się tam „pieczęcie” na sercach. – Gdy dzieci mają sześć, siedem lat, oddawane są do przykościelnych szkół. Tam uczą się na pamięć tekstów liturgicznych. Recytują psalmy z pamięci – mówi o. Krzysztof. – Wkładają w to całe serce. Dzieci mieszkają przy kościele przez kilka lat. Niektóre kościoły w Etiopii wykute są w skałach. O. Krzysztof spotkał księdza, który kuje taki kościół. – Mówił, że objawił mu się anioł. Polecił mu wykuć kościół w skale. I on posłusznie to robi. Jest temu wierny. Życzyliśmy mu powodzenia na najbliższe pięćdziesiąt lat. No i wytrwałości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.