Od uwielbienia do zrozumienia

Ministrant Buks

|

MGN 04/2008

publikacja 05.03.2012 12:47

Strój ministrancki: najpierw mi się podobał, potem śmieszył, następnie wstydziłem się go, teraz wiem, po co on jest

Od uwielbienia do zrozumienia

W tym numerze „Małego Gościa” jest o znakach – zatartych i niezatartych, zniszczalnych i niezniszczalnych. Jednym słowem – różnych. Dla ministranta znakiem przynależności do buksów jest strój. W swoim ministranckim życiu przechodziłem przez różne etapy. Zaczęło się od fascynacji. Kiedy z ławek kościelnych, jako mały chłopak, obserwowałem ministrantów, bardzo podobały mi się ich stroje. Szczególnie kolorowe kołnierze – zielone, czerwone, fioletowe i czarne.

Marzyłem, żebym mógł się tak ubrać. No i marzenia się spełniły. Wkrótce zacząłem paradować przy ołtarzu w ministranckim stroju. Drugim etapem był śmiech. Bawiliśmy się strojami. Ktoś ubrał odwrotnie kołnierz, ktoś inny sutankę w niewłaściwym kolorze – na przykład ksiądz na zielono, a ministrant w czerwonym. A najlepiej było, gdy komuś sutanka zaplątała się między nogami i padł przed ołtarzem jak długi. I to nie z pobożności. Potem przyszedł, niestety, czas na wstyd.

Tak, wstydziłem się ministranckiego stroju. Miałem wtedy może 14-15 lat. Jak można ubierać się w coś tak dziwacznego – myślałem. Chłopcy w spódnicy, na to krochmalone bluzki podobne raczej do dziewczęcych. Horrendum! A na to wszystko jeszcze te dziwaczne kołnierze. Całe szczęście, że już wtedy nie musiałem w nich chodzić. Ten okres trwał 3-4 lata. Przybyło mi trochę lat, a z nimi również trochę rozumu.  Teraz już wiem, po co jest ministrancki strój.

Zupełnie inny od zwyczajnego ubrania. I wstyd mi przeszedł. Kiedy służę przy ołtarzu, wiem, że uczestniczę w czymś wyjątkowym. Więc strój też musi być wyjątkowy. Po to, by wyjątkowość sytuacji podkreślić oraz by sobie o niej przypominać. Nie wiem, na jakim Wy jesteście etapie. W każdym razie życzę Wam, byście jak najszybciej dotarli do tego czwartego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.