Kawał dobrej roboty

MGN 04/2008

publikacja 05.03.2012 09:07

Kawał dobrej roboty

 

Dzwoni blondynka do przyjaciółki blondynki:
– Halo, to ty?
– Nie, to ja.
– Przepraszam, pomyłka.
 
Przychodzi królik do sklepu niedźwiedzia i pyta:
– Są zgniłe marchewki? 
– Nie – odpowiada niedźwiedź. 
Sytuacja codziennie się powtarza. W końcu niedźwiedź przygotował kilka zgniłych marchewek. Przychodzi królik i pyta:
– Są zgniłe marchewki? 
– Są! 
Na to królik wyciąga legitymację:
– Sanepid!
 
 Siedzi baca przed domem.
– Co robicie, baco? – pyta turysta.
– A, tak sobie siedze i myśle.
– A to wy zawsze tak?
– Ni, ino jak mom czas.
– A jak nie macie czasu?
– To sobie ino siedze.
 
 – Dlaczego blondynka złamała nogę, grabiąc liście?
– Bo spadła z drzewa!
 
– Dlaczego w Wąchocku sołtys już nie chodzi w niedzielę do kościoła?
– Bo kupił sobie samochód. 
 
– Baco, gdzieście się nauczyli tak drzewo rąbać?
– Na Saharze.
– E, baco, kłamiecie! Przecież Sahara to pustynia. 
– No, teraz to już pustynia.
 
Na przystanku kobieta widzi umorusanego i zasmarkanego małego chłopca.
– Chłopczyku, czy ty nie masz chusteczki?
– Mam, ale obcym nie pożyczam.
– Moja mama jeździ samochodem jak piorun! – chwali się Jaś.
– Tak szybko?
– Tak często uderza w drzewa.
 
Lekcja geografii. Pani wzywa do tablicy Jasia.
– Powiedz, proszę, gdzie jest wieża Eiffla?
– Proszę pani, ja jej nie brałem.
– Kpisz sobie ze mnie? Jutro proszę przyjść z mamą do szkoły!
Rozmowa z mamą.
– Proszę sobie wyobrazić, pytam pani syna, gdzie jest wieża Eiffla, a on mówi, że jej nie zabrał.
– Droga pani, może brał, może nie brał, w każdym razie do domu jej nie przyniósł.
Zdenerwowana nauczycielka biegnie do dyrektora szkoły.
– Panie dyrektorze, to prawdziwy skandal. Pytam Jasia, gdzie jest wieża Eiffla, a on mówi, że jej nie zabrał. Wzywam jego 
matkę, a ona tłumaczy, że Jaś do domu jej nie przyniósł. 
– A z której klasy ten Jaś? – 
pyta dyrektor.
– Z VI c.
– To on chyba rzeczywiście jej nie odda...
 
– Masz dziewięć cukierków. Trzy dałaś Ani i trzy Zosi. Ile cukierków zostanie dla ciebie? – pyta nauczycielka.
– Za mało.
 
Anglik udowadnia Polakowi, że jego język jest najtrudniejszy: – U nas, na przykład, pisze się Shakespeare, a czyta się Szekspir.
– To jeszcze nic. W Polsce pisze się Bolesław Prus, a czyta się Aleksander Głowacki.
 
Lord Barkley podczas swej podróży po Afryce zabłądził w dżungli. Już trzeci dzień szuka drogi wyjścia. Nagle spotyka jaskiniowca.
– Nareszcie jakiś człowiek! – woła lord. – Pomoże mi pan wydostać się z tej dżungli?
– Człowieku, ja szukam wyjścia już od miliona lat!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.