Niedziela, 4 marca, 2012r.

publikacja 04.03.2012 13:18

Hau, Przyjaciele!
Wczoraj trzymałam się Kuby, bo usłyszałam, że chce wyczyścić rower i urządzić pierwszy przedwiosenny przejazd. Bardzo mi się ten pomysł spodobał. Oboje z Tobim staliśmy przy drzwiach gotowi do drogi. Kuba kręcił nosem na naszą obecność, ale tak wiernie siedzieliśmy z nim w piwnicy, gdy czyścił, pompował, dokręcał, że nie miał sumienia uciec przed nami, zamknąwszy najpierw furtkę. Pognaliśmy na pola, łapaliśmy promienie słońca i rześkie powietrze. Czasami Kuba naciskał mocniej pedały, wtedy ledwie nadążaliśmy za nim, ale co chwilę zwalniał, nawet zatrzymał się kilka razy. Dotarliśmy do starej cegielni, my się napiliśmy, a na drodze, nie wiadomo skąd, pojawiły się dwie koleżanki z klasy Kuby. Bardzo to dziwne. Teraz jechali już wolniej, bo cały czas rozmawiali i śmiali się. Potem dziewczyny skręciły na Sikornik, a my do domu. A tam już Paulina z Jadzią czyściły swoje rowery. Nie mogły przecież jechać same, psy są ochroniarzami swoich rodzin. Na szczęście dziewczyny nie sprawdzały kondycji i jechały spokojnym tempem. A gdy wróciliśmy, to przy furtce stała już Michasia ze swoim rowerkiem. Tobi zerknął na mnie i udawał, że nie zauważył małej i boczkiem podreptał do domu. A ja? Towarzyszyłam Michasi w jej pierwszej w tym roku przejażdżce. Na szczęście objechała tylko kościół dokoła i już wracała, bo wiatr był chłodny. A dzisiaj mimo słońca jest znowu zimno, więc poszliśmy na daleki spacer, rowery czekają na wyższą temperaturę. Nie mamy o to żadnych pretensji do losu. Oboje z Tobim musimy popracować nad kondycją. Cześć. Astra