Przyjaciel żyd

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

MGN 12/2011

publikacja 03.03.2012 12:26

– A w tamtym domu mieszkał Jurek Kluger - mówił Jan Paweł II, kiedy ostatni raz był w Wadowicach

Przyjaciel żyd Spotkanie z Jerzym Klugerem w Jerozolimie podczas pielgrzymki Ojca Świętego do Ziemi Świętej w 2000 roku fot. EAST NEWS/ISAAC HARARI

Po maturze chodziliśmy na kremówki – dodał śmiejąc się i zasłaniając twarz białą kartką Tak Polska dowiedziała się o istnieniu najserdeczniejszego przyjaciela papieża. Dziś Jerzy Kluger mieszka w Rzymie. Ma 91 lat. – Niestety mąż jest ciężko chory i umiera w szpitalu – łamiącym głosem mówi pani Renee Kluger, Irlandka i katoliczka. Zgodziła się opowiedzieć o przyjaźni swojego męża, a potem ich rodziny z Janem Pawłem II.

NAJPIERW JUREK
– Braliśmy z mężem trzy śluby: cywilny, katolicki i w rycie żydowskim – wspomina. – Nasze dwie córki Linda i Lesley miały najlepszego wujka na świecie, Karola Wojtyłę – dodaje. – Papież chrzcił ich dzieci, a więc nasze wnuki. Potem udzielał im Pierwszej Komunii. Państwo Klugerowie byli częstymi gośćmi w Watykanie. – Kiedy Karol Wojtyła został papieżem, w naszym rzymskim mieszkaniu zadzwonił telefon – opowiada pani Renee. – Papieski sekretarz, ksiądz prałat Stanisław Dziwisz, zaprosił nas na pierwszą audiencję do Jana Pawła II. Byliśmy wzruszeni, ale wiedzieliśmy też, że jesteśmy wśród trzech tysięcy zaproszonych i nie marzyliśmy nawet o tym, że uda się nam z bliska spojrzeć na papieża – opowiada pani Klugerowa. – Podczas audiencji zaczęto wymieniać gości. Pierwsze padło nazwisko… Jurka Klugera! Ks. Dziwisz skinął ręką. Podeszliśmy. Serca biły' nam z radości! – To był trochę szok w Watykanie – dodaje pani Klugerowa. – Papież zaczął swoją pierwszą audiencję od serdecznego uścisku z Żydem!

JAK BRACIA
Pani Renee wzruszona, zawiesza głos. Po chwili opowiada dalej: – Jurek i Karol kochali się jak bracia, razem spędzili całe dzieciństwo. Jurek cały czas wspominał te czasy! W domu Wojtyłów było dość biednie. Po śmierci mamy mały Karol często przychodził do zamożnego domu Klugerów na zupę czy posiłek. – Ale było i tak, że to Jerzy zajadał się kiełbasą w kuchni Wojtyłów – dorzuca pani Klugerowa. – Tylko że to był u nich luksus. I Jurek to cenił. Wojtyłowie zawsze dzielili się tym, co mieli. Jerzy w domu Karola spędzał sporo czasu. Chłopcy siadali przeważnie przy okrągłym kuchennym stole pod oknem. Razem się uczyli. Tata przyszłego papieża siedział zwykle przy biurku zawalonym książkami. Często opowiadał chłopcom o historii Polski, starożytnej Grecji i Rzymu. Niezwykle barwnie. Potrafił naśladować głosem różnych bohaterów. Wiedział wszystko. Dlatego nazywali pana Wojtyłę „kapitanem”. Na koniec często grali w kuchni w piłkę zrobioną ze szmatek.

PIŁKA, WIŚNIE I NARTY
Piłka nożna zresztą była ulubionym zajęciem chłopców. Nieraz grali w tej samej drużynie piłkarskiej, bo Lolek często stał na bramce u Żydów. Lolek i Jurek grali też w tenisa i biegali na sto metrów. Po zawodach Lolek zabierał swojego przyjaciela na spotkania koła teatralnego, a potem razem zajadali się słynnymi wadowickimi kremówkami. Latem chłopcy pływali w lodowatej Skawie, a w sadzie pewnej mieszkanki Wadowic zrywali wiśnie. Żeby pomóc, a przy okazji najeść się ulubionych owoców. To nic, że potem brzuchy bolały! Zimą jeździli na nartach. Pewnego dnia odkryli, że wojsko wybudowało za miastem coś w rodzaju skoczni. – To była frajda! Spędzali tam długie godziny – wspomina pani Renee Kluger. – Czasem dopadał ich zmrok i do domu wracali na wyścigi. Trochę ze strachu przed wilkami, trochę żeby nie dostać bury – śmieje się.

ŚNIADANIE W WATYKANIE
Podczas II wojny światowej drogi przyjaciół z Wadowic rozeszły się. – Po latach, kiedy Karol Wojtyła został krakowskim arcybiskupem, odnalazł nas w Rzymie – wspomina pani Klugerowa. – Pamiętam dobrze ten wieczór. Ktoś zadzwonił do drzwi. Otwarł Jurek i zaniemówił z wrażenia. Po drugiej stronie progu stał jego najlepszy przyjaciel z Wadowic, w czarnej sutannie i z biskupim biretem na głowie. Obaj płakali ze szczęścia. – Za każdym razem kiedy arcybiskup i potem kardynał Wojtyła przyjeżdżał do Rzymu, odwiedzał Jurka – dodaje. – A kiedy został papieżem i na stałe tu zamieszkał, zapraszał nas czasem do Watykanu. Zwykle śniadanie w Poniedziałek Wielkanocny jadaliśmy razem z nim. Jerzy Kluger dzięki przyjacielowi Karolowi Wojtyle zaprzyjaźnił się z wieloma katolickimi księżmi i kardynałami. – Mąż często wracał wspomnieniami do pewnego wieczoru, kiedy razem z kard. Deskurem, bliskim przyjacielem papieża, kard. Rubinem i prof. Wolfem Grossem, Żydem, grali w karty. Za oknem roztaczał się widok na oświetloną kopułę Bazyliki Św. Piotra. Jerzy zaśmiał się wtedy i powiedział: „Nie wiem, co będzie się działo dalej, i co z tym zrobi papież, ale wiem na pewno, że w Watykanie po raz pierwszy w historii dwaj Żydzi grają w karty z dwoma kardynałami!”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.