Lewy do prawego, prawy do "Lewego"

MGN 12/2011

publikacja 03.03.2012 11:16

Takich dwóch jak ich trzech nie ma ani jednego. Ale przed Euro 2012 na pewno jeszcze się znajdzie.

Lewy do prawego, prawy do "Lewego" Robert Lewandowski, 23 lata, w Dortmundzie gra od 2010 r. fot. EAST NEWS/IMAGO/DEFODI

Prawy obrońca podaje do prawego pomocnika. Wreszcie piłka trafia na środek – do „Lewego”. A ten uderza pewnie. Piłka w siatce. Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski i Robert „Lewy” Lewandowski mogą grać ze sobą na pamięć. W żółto-czarnych strojach Borussii Dortmund i w biało-czerwonych reprezentacji Polski.

IM BLIŻEJ, TYM WYŻEJ
Im bliżej Euro 2012, tym wyższa forma trójki Polaków. Lewandowski w 12 meczach Bundesligi trafi ł 8 goli i jest najlepszym strzelcem Borussi. Piszczek, choć jest obrońcą, też trafi a do siatki lub asystuje przy bramkach kolegów. Niedawno obaj błyszczeli w wygranym 5 : 1 meczu z VfL Wolfsburg. Dostali za grę niemal najwyższe noty w prestiżowym magazynie „Kicker”. A 80-tysięczna żółta fala kibiców głośno dziękowała im za występ. „Heja BVB, heja BVB, heja, heja, heja BVB!”. Ten okrzyk słyszał chyba cały Dortmund. Jedynie Błaszczykowski gra w klubie słabiej niż w minionym sezonie, gdy zdobywał mistrzostwo Niemiec. Obecnie jest tylko rezerwowym. Za to w polskiej kadrze Kuba jest prawdziwym liderem. On i „Lewy” strzelają gole jak na zawołanie. – Myślę, że naszą rolą jest branie ciężaru gry na własne barki – powiedział o występach w reprezentacji dziennikarzom Polskiej Agencji Prasowej. – Nie można zapominać o tych, którzy ciężko pracują, byśmy mogli zdobywać gole – dodał.

PIŁKARZE JAK PSZCZÓŁKI
Klub Borussia Dortmund powstał 19 grudnia 1909 roku. Tamtego dnia wśród założycieli byli też Polacy. Na początku XX wieku wielu emigrantów z ziem polskich pracowało w kopalniach czy hutach w regionie Zagłębia Ruhry w Niemczech. Tak się złożyło, że młodzi zawodnicy przykościelnego zespołu Trinity Youth nie mogli porozumieć się z księżmi prowadzącymi drużynę. I podjęli szybką decyzję – powołamy własną Ballspiel Verein Borussia, czyli Drużynę Piłkarską Borussia. Tego ostatniego słowa nie ma jednak w słowniku niemieckim. Bo Borussia to po łacinie Prusy. Już przed wojną grał tu Marian Brezinski, pierwszy zawodnik pochodzący z Polski. Później w BVB kopali jeszcze inni Polacy, ale żaden nie zrobił kariery. Aż do 2005 r., gdy w Dortmundzie zjawił się Ebi Smolarek, by przez dwa lata być czołowym graczem żółto-czarnych. W tym czasie Borussia miała kłopoty finansowe. W 9 minucie każdego meczu fani zaczynali śpiewać swój hymn. I śpiewali... aż do ostatniego gwizdka sędziego. 9 minuta przypominała o tym, że Borussia powstała w 1909 roku. Śpiewała też pszczółka Emma, ich maskotka. Emma też oczywiście jest żółta. – Ponadto pszczoły słyną z pracowitości, jak nasi piłkarze – zapewniają sympatycy klubu.

KUBA PATRZY W NIEBO
Z trzech Polaków najdłużej w żółtym trykocie gra Kuba Błaszczykowski. Wszyscy kibice znają jego ambicję i skromność. No, ale przede wszystkim doskonałe dryblingi i podania. Na klubowej koszulce zamiast nazwiska nosi swoje imię „Kuba”. Zawsze po strzeleniu gola wskazuje na niebo. Tak dedykuje bramki swojej mamie, która zmarła, gdy miał 11 lat. Wtedy Kubą zaopiekowała się babcia. Piłkarz do dziś pamięta, jak wiele jej zawdzięcza. I jeszcze swojemu wujkowi – Jerzemu Brzęczkowi, kiedyś kapitanowi naszej reprezentacji. Kuba nie wstydzi się Jezusa. Nieraz mówił, jak ważna jest dla niego wiara. Dlatego chętnie przyłączył się do akcji „Nie wstydzę się Jezusa”. – Jestem przekonany, że Chrystus pomaga w życiu codziennym, i staram się namawiać ludzi, by nie zapominali o tym, co dla nas najważniejsze, czyli o wierze i modlitwie – mówi.

COŚ DOBREGO
Łukasz Piszczek zaczynał grę w Goczałkowicach. Tam też strzelał gole w turniejach jako ministrant. Dziś mógłby grać na każdej pozycji... może tylko poza pozycją bramkarza. Jako napastnik z Zagłębiem Lubin zdobywał mistrzostwo. Dziś występuje jako obrońca. Doświadczenie z gry w ataku wykorzystuje podczas swoich szarż wzdłuż bocznej linii boiska i zagrań do Roberta Lewandowskiego. A „Lewy” to rasowy napastnik. Jest też świetny jako wysunięty pomocnik. Ma snajperski instynkt. Wie, że jest w życiowej formie. I zapewnia, że zrobi wszystko, by mieć jeszcze lepszą formę na Euro. Kariera Łukasza jeszcze do niedawna wisiała na włosku. Nie z powodu kontuzji. Sprawa była bardzo poważna. Piłkarz przyznał się, że był nieuczciwy. Pięć lat temu brał udział w ustawianiu jednego meczu w polskiej lidze. Jako bardzo młody zawodnik uległ presji starszych kolegów. Za karę na pół roku zdyskwalifikowano go i zawieszono w prawach piłkarza. Po jakimś czasie PZPN zmienił karę i pozwolono Łukaszowi grać w piłkę. Zawodnik musiał też przekazać 150 tys. zł na dowolny dom dziecka. – Dzięki temu ta sprawa w końcu przyniesie coś dobrego – powiedział niemieckim dziennikarzom obrońca Borussii Dortmund, jeden z trzech dortmundzkich asów Franciszka Smudy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.