Puchnąca przestrzeń

Kamil Szczurski

|

MGN 11/2011

publikacja 03.03.2012 09:52

O tym, że wszechświat rozszerza się, wiedziano już od wielu lat. Dzięki pracom tegorocznych laureatów wiemy, że dzieje się to coraz szybciej.

Puchnąca przestrzeń

Wyobraźcie sobie wielkie, surowe ciasto drożdżowe. Pozostawione w ciepłym miejscu rośnie. Zwiększają się odstępy pomiędzy tkwiącymi w nim rodzynkami. Ciasta jest tyle samo, ale zajmuje coraz więcej miejsca. Podobnie jest ze wszechświatem. Odległości między gwiazdami-rodzynkami powiększają się nieustannie. Gdyby ktoś znalazł się w samym środku potencjalnej babki, miałby wrażenie, że wszystko od niego ucieka. Dzięki pracom astronomów, m.in. Hubbla, wiemy, że gwiazdy oddalają się od siebie, nie wiedzieliśmy jednak, czy robią to w stałym tempie, czy może coraz wolniej.

ŚWIECZKI
Jak zmierzyć prędkość, z którą oddalaj się od nas gwiazdy? Dzięki pracom Henrietty Swan Leavitt wiadomo, jak wykorzystać do tego obiekty, o których wiemy, że świecą tak samo. Jednak cefeidy, które wykorzystała astronomka, są za słabe, by za ich pomocą obserwować granice wszechświata. Trzeba było znaleźć inne świeczki.

BIAŁE KARŁY
Tegoroczni nobliści zajmowali się badaniem supernowych – gwiazd, które wybuchając, generują impuls energii widoczny z ogromnych odległości (sam rozbłysk supernowej jest wielokrotnie jaśniejszy od innych obiektów na niebie). Podczas badań okazało się, że jeden typ – Ia – powstaje w określony sposób i emituje zawsze taką samą porcję energii. Jak tylko udało się to ustalić, reszta była już tylko kwestią obserwacji. Jeżeli udało się znaleźć nową, silniejszą świeczkę, automatycznie można było sięgnąć głębiej we wszechświat.

NOBEL
Naukowcy twierdzą, że od Wielkiego Wybuchu wszechświat coraz bardziej się rozszerza. Wiemy też (za to dostali Nobla), że robi to coraz szybciej. Nie wiadomo jednak, czy będzie to robił stale. Może za jakiś czas zacznie się kurczyć? Przecież nie może puchnąć w nieskończoność, bo... A może może? Pokolenia nowych noblistów mogą odetchnąć z ulgą. Jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia i im więcej wiemy, tym więcej niewiadomych.

Puchnąca przestrzeń   Henrietta Swan Leavitt WIKIMEDIA COMMONS Świeczki Henrietty
Na początku XX wieku, kiedy kobietom-astronomom nie pozwalano na dostęp do wielkich teleskopów, amerykanka Henrietta Swan Leavitt (po prawej) dokonała ważnego odkrycia. Analizując zdjęcia z obserwacji innych astronomów (to była zwykle działka kobiet), zauważyła, że pulsujące gwiazdy w Obłoku Magellana, tzw. cefeidy, świecą tym jaśniej, im dłuższe są odstępy między impulsami. Dzięki temu Henrietta mogła obliczyć wewnętrzną jasność tych gwiazd.

A skoro znała ich jasność, w prosty sposób mogła określić, jak daleko leżą, dokładnie tak jak ze świeczkami. Im dalej stoją od nas – tym światło dostrzegamy słabsze. W ten sposób, znając odległość jednej cefeidy od Ziemi, znamy też odległość pozostałych. Pomysł się przyjął i dzięki obserwacji cefeid astronomowie mogli określić np., że Droga Mleczna jest jedną z wielu galaktyk we wszechświecie. Cefeidy były pierwszymi standartowymi świeczkami w przestrzeni – czyli obiektami o stałej, określonej jasności.

W tym roku Nagroda Nobla w dziedzinie fizyki powędrowała do trzech naukowców. Pół dostał Saul Perlmutter (po prawej) z Lawrence Berkeley National Laboratory and University of California, a drugie pół, na spółkę, Brian P. Schmidt (poniżej) z Australian National University i Adam G. Riess (po lewej) z Johns Hopkins University and Space Telescope Science Institute. Oprócz medalu (na dole z lewej), dyplomu oraz międzynarodowego uznania, naukowcy otrzymają także 10 mln koron szwedzkich (czyli ok. 1,5 mln dolarów) do podziału.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.