Sokoli patrol

Adam Śliwa

|

MGN 10/2011

publikacja 02.03.2012 23:11

Nad pas startowy nadlatuje stado ptaków. Z terenowego auta wysiada sokolnik, wypuszcza drapieżnego sokoła i ptactwo ucieka gdzie pieprz rośnie. Sokół spokojnie wraca na rękawicę swojego opiekuna.

Sokoli patrol Sokolnik i sokół fot. ROMAN KOSZOWSKI

 

Ptaki mogą być bardzo niebezpieczne nawet dla dużych samolotów. Aby je odstraszyć, nad lotniskami czuwają patrole sokołów.
 
Z KAPTUREM NA GŁOWIE
Na parkingu lotniska w Pyrzowicach zwykły ruch. Jedni pędzą do sali odlotów, inni przyjechali, by witać lądujących. W eleganckich granatowych mundurach do terminalu wchodzą trzej piloci i stewardessa. Nagle nisko nad ziemią pomiędzy autami sunie wielki, piękny sokół. Ktoś odruchowo schyla głowę, a ptak majestatycznie wzlatuje w górę. Stado kawek, które przysiadło właśnie na latarni, poderwało się z głośnym trzepotem skrzydeł. Sokół zrobił jeszcze dwa okrążenia nad naszymi głowami i wylądował na skórzanej rękawicy pana Sławomira Sulerza, lotniskowego sokolnika. Zakrzywiony dziób i ostre szpony budzą respekt – To raróg górski – wyjaśnia sokolnik – najmniejszy z moich podopiecznych. – Dziób służy mu tylko do rozrywania zdobyczy. Do polowania sokoły wykorzystują szpony – dodaje pan Sławomir. Sokół nerwowo rozgląda się i rozkłada skrzydła, dlatego sokolnik zakłada mu na głowę skórzany kaptur. – Gdy ma zasłonięte oczy jest znacznie spokojniejszy, bo nic go nie rozprasza – tłumaczy.
 
ATAK, SPADANIE I ODLOT
Sokolnik najpierw przyzwyczaja drapieżnika do ludzi, samochodów i uczy go współpracy ze sobą, czyli z opiekunem. Na lotniskach sokoły nigdy nie polują. – Tu mają tylko odstraszać ptaki – mówi sokolnik. – Wystarczyłoby, żeby sokół złapał tylko jednego ptaka i spadł z nim na ziemię. To byłby sygnał dla innych, że drapieżnik ma już obiad. A nam zależy, żeby ptaki stale czuły zagrożenie g ł o d ne g o sokoła. – Nasze drapieżniki polują na wabik przywiązany do sznurka – pokazuje pan Sławomir i wypuszcza sokoła do lotu, rozwij ając długi sznurek z przymocowanym na końcu kawałkiem mięsa. Powoli nim obraca, a krążący nad głowami sokół szykuje się do ataku. Po chwili spada jak kamień, błyskawicznie chwyta mięso i… odlatuje. – Ptaki nie wiedza, że sokół właściwie bawi się ze mną. Widząc krążącego drapieżnika, na wszelki wypadek uciekają – tłumaczy sokolnik. Sokoły są najskuteczniejsze w odstraszaniu ptaków, bo do sztucznych dźwięków albo do wystrzałów ptaki się przyzwyczajają. Do naturalnego wroga nigdy.
 
TRZECIA POWIEKA I ZATYCZKI NA NOS
Sokoły nie są najszybsze w locie poziomym, ale za to najlepsze w spadaniu. Polując, wzbij ają się bardzo wysoko i spadają na ofi arę z prędkością nawet 300 km/h. Do ochrony oczu służy im wtedy trzecia przezroczysta powieka. Podczas pikowania nos zamyka się specjalnymi zatyczkami, żeby pęd powietrza nie wypełnił ptaka jak balonu. – Moja przygoda z drapieżnikami zaczęła się jeszcze w szkole, kiedy kolega przyniósł pustułkę – opowiada pan Sławomir. – Strasznie mnie zafascynowała. Wtedy zakochałem się w ptakach drapieżnych. A praca na lotnisku, pozwala mi rozwij ać moją pasję – uśmiecha się sokolnik i odbiera radio. Właśnie słychać wezwanie, że nad pasem startowym pojawiło się stado ptaków. No to lecimy!
 
Raróg górski 
Rzadko przelatuje nad Polską, choć kiedyś nazywano go sokołem polskim. Zresztą na świecie też nieczęsto można go spotkać. Najczęściej zamieszkuje południowo-wschodnią Europę, Afrykę i częściowo Azję. W sokolnictwie raroga nazywa się lamerem. Drapieżnik waży do kilograma, a rozpiętość jego skrzydeł wynosi  ponad metr. Samica jest większa od samca. Często polują w parach na ptaki w locie, a na mniejsze zwierzęta, np. króliki i jaszczurki, na ziemi. Para rarogów górskich jest sobie wierna do końca życia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.