W każdym oknie

GN

|

MGN 01/2010

publikacja 16.02.2012 08:23

W 2006 roku, kiedy w Niemczech rozgrywany był finał Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej Włochy-Francja, przebywałem w Rzymie.

W każdym oknie

Podczas meczu zawsze zapchane ulice Wiecznego Miasta zupełnie opustoszały.  Wszyscy siedzieli przed telewizorami i ze zdenerwowania obgryzali paznokcie. Po remisie 1:1 i rzutach karnych zwyciężyli Włosi. 

Na ulicach zapanowało zupełne szaleństwo. Śpiewem, wrzaskiem  i klaksonami rzymianie chcieli ogłosić całemu światu, że to oni są  mistrzami świata. Cieszyli się tak, jakby chodziło o najważniejsze  wydarzenie w dziejach świata.

A to było przecież tylko mistrzostwo  świata. Zupełnie inaczej ma się sprawa z narodzinami Pana Jezusa. To  naprawdę najważniejsze wydarzenie. Dlatego trzeba o tym wołać  głośniej, niż zrobili to włoscy kibice po zdobyciu przez ich piłkarzy  tytułu mistrzów świata. 

A jeżeli nie chcecie hałasować, to przynajmniej naklejcie na szybę   bożonarodzeniowy obrazek dołączony do „Małego Gościa”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.