Zawsze wracać i ciągnąć dalej

Gabriela Szulik

|

MGN 03/2012

publikacja 16.02.2012 08:15

Dlaczego zamiast kupić gumę do żucia, lepiej oddać pięć złotych innym, co zrobić, kiedy nie dotrzyma się słowa danego Jezusowi i czym się różni post od diety rozmowa z ojcem Leonem Knabitem, benedyktynem z Tyńca

o. Leon Knabit o. Leon Knabit
Henryk Przondziono/GN

Mały Gość: – Lubi Ojciec Wielki Post?
Ojciec Leon Knabit:
– Lubię, bo to przygotowanie do ważnego wielkiego okresu wielkanocnego. A właściwie Wielki Post to już pierwsza część tego okresu, bo Pascha to przejście przez cierpienie, śmierć do zmartwychwstania

Po co jest Wielki Post?
– Pewne wyjaśnienie dają teksty biblijne pierwszej Niedzieli Wielkiego Postu. Pan Jezus, zanim był kuszony przez diabła, pościł przez czterdzieści dni i nocy. W ten sposób przygotowywał się do swego zadania, do swej misji, która zakończyła się właśnie zmartwychwstaniem.

Jaki to ma związek z nami?
– Chrześcijanie zachowują się podobnie. Od wieków przed ważnymi uroczystościami, żeby dobrze się do nich przygotować, przynajmniej przez jeden dzień, pościli. A teraz każdego roku przed świętami zmartwychwstania, na pamiątkę postu Pana Jezusa, mamy 40-dniowy post. Razem jest 46 dni, ale 6 niedziel Wielkiego Postu się odlicza, bo niedziela to dzień radości, nawet w Poście.

A od czego można mieć post?
– Ja na przykład nie odmawiam sobie słodyczy, bo i tak nie przejadam się nimi, ale dzieci, a nawet całe rodziny bardzo na serio często rezygnują z cukierków. Kiedyś chciałem poczęstować kogoś czekoladą i usłyszałem: „A to zostawimy na po Wielkim Poście, bo teraz nie jemy słodyczy”. Są tacy, którzy nie otwierają komputera a już na pewno wiele rodzin nie włącza telewizji przez cały Wielki Post. Wiadomości przeczytają gdzieś w gazecie, a telewizji NIE MA. Podobnie jest na przykład z chodzeniem do kina. Do tego jeszcze udział w Drodze Krzyżowej czy w Gorzkich Żalach. Chodzi o to, żeby Panu Jezusowi dać więcej czasu, niż zwykle, żeby więcej myśleć o Bogu i o swoim zbawieniu.

Nie wystarczyłoby w poście więcej modlitwy?
– Pan Jezus powiedział, że jest taki rodzaj złych duchów, które można przegonić tylko postem i modlitwą. Inne sposoby nie pomagają. Samo wstrzymanie się od grzechu nie da zwycięstwa nad szatanem. Potrzebna jest jeszcze modlitwa i zrezygnowanie z czegoś. Post jest pewnego rodzaju oczyszczeniem. Wiadomo, że niejedzenie mięsa przez jakiś czas jest pewnego rodzaju oczyszczeniem organizmu.

To w takim razie, czym różni się post na przykład od diety odchudzającej?
– Efekt może być taki sam, ale motywacja, intencja jest inna, czyli dlaczego ja to robię? Czy tylko po to, żeby schudnąć? Ja na przykład przez 11 lat nie jadłem tak wielu rzeczy, że łatwiej mi powiedzieć, co jadłem, niż czego nie jadłem. Nie było to łatwe, ale było potrzebne dla mojego zdrowia. Ale też od razu powiedziałem: „Panie Jezu, to będzie dla Ciebie, że nie patrzę na mięso, nie jem czekolady, nie piję kawy, herbaty, nie jem zup”. I tak się przyzwyczaiłem, że najlepsze zapachy mnie nie skusiły. Mądra dieta może też być pewnego rodzaju postem, kiedy daję to Jezusowi. Może przez to przedłużam życie, i jeszcze przydam się na ziemi Panu Bogu...

Oprócz modlitwy i postu, w Wielkim Poście zachęca się nas jeszcze do jałmużny. O co chodzi?
– Chodzi o to, że ujmuję sobie po to, żeby dać komuś. Chcę pomóc komuś, kto ma mniej ode mnie. Oczywiście można się pomylić, ale Matka Teresa mówiła, że lepiej pomylić się dając, niż pomylić się nie dając.

Ale dzieci nie mają własnych pieniędzy.
– Czasem mają kieszonkowe. Od czasu do czasu proszą też o pieniądze rodziców. Ale zamiast na przykład kupić gumę do żucia dla siebie czy jakiś inny niepotrzebny gadżet, mogą ofiarować kilka złotych bardziej potrzebującemu. I to jest dobra jałmużna.

A kiedy nie jest dobra?
– Kiedy daję tak, żeby inni zobaczyli, jaki to ja jestem dobry i miłosierny, i jeszcze czekam, żeby mnie za to pochwalili.

Ojcze, jak to jest, że nasze grzechy pogłębiają rany Pana Jezusa?
– Jeżeli mówimy, że Jezus cierpiał za nasze grzechy, to i NASZE grzechy, i MÓJ każdy grzech, jest powodem Jego cierpienia.

Czyli najlepiej przeżyty post, to jest post od grzechów?
– Oczywiście! Tu chodzi o miłość do Jezusa. Najważniejsze, żeby człowiek przekonał się, że Jezus jest KONKRETEM, Osobą, która mnie bardzo kocha i dlatego nie chcę Go skrzywdzić, chcę Mu okazywać wszelką dobroć, i chcę wynagrodzić wszelkie zło: „Jezu, jeśli ktoś zrobił Ci coś złego, to ja jestem z Tobą”.
Jeśli tak jest, jeśli Jezus jest Osobą, to wszystko jest w porządku. Jeśli jest tylko ideą, mitem czy pobożnym opowiadaniem, to za mało. Kiedyś ze żłóbka zginęła figurka Dzieciątka. Wszyscy biegali, szukali. A to mała dziewczynka przyszła, zabrała figurkę, włożyła do wózka i przewiozła do parku, żeby Dzieciątko tak nie leżało tylko samo i żeby Mu smutno nie było.
Jeżeli poszczę z miłości do żywego Jezusa, którego chcę naśladować, a nie do postaci z obrazka z przedziałkiem na głowie, to jest dobrze. Chodzi o to, żeby Jezus był obecny w naszej duszy. On błaga o moją miłość, bo przecież życie za mnie oddał.

A zdarzyło się Ojcu nie dotrzymać postanowienia w Wielkim Poście?
– Od czasu do czasu jakieś zapomnienia były, owszem.

I co wtedy?
– Zamiast się przejmować, lamentować, jak tylko się zorientowałem, natychmiast starałem się to zrobić lepiej i jeszcze sobie coś dołożyć. W klasztorze jest taki zwyczaj, że można poprosić tylko o dwa posiłki dziennie. Na przykład śniadanie i obiad, albo obiad i kolację. Bez żadnego deseru. Do tego jeszcze adoracja, Droga Krzyżowa codziennie, wstrzymanie się od opowiadania dowcipów i w ogóle więcej milczenia. Wielki Post to też jest dobra okazja, żeby jakieś problemy wyprostować, żeby wygasły jakieś nieporozumienia. Jest cała masa możliwości.

Właściwie to, co Ojciec mówi o życiu w klasztorze, każdy może przenieść do swojego życia w domu, w rodzinie, wśród kolegów
– Oczywiście, każdy wie, co w sobie, czy wokół siebie powinien zmienić w pierwszej kolejności, żeby być normalnym człowiekiem, kochającym Pana Boga a nie geniuszem, który staje na słupie i ogłasza, i popisuje się, jaki to jest dobry i mądry.
Chodzi o to, żebyśmy w Poście byli bardziej razem, bliżej Jezusa. Na przykład odmawiamy rodzinnie pacierz: przynajmniej Ojcze nasz, Zdrowaś, Wierzę w Boga, Chwała Ojcu. To będzie dwie, trzy minuty, ale przez tę chwilę jesteśmy razem przy Panu Bogu.
Albo w szkole. Nie ściągam, nie podpowiadam. Mogę pomóc, ale nie daję ściągać. Jestem fair play w grach rozmaitych, nie oszukuję, a czasem nawet pomagam słabszemu wygrać, ułatwiam innym życie.

Czyli każdy jakieś postanowienie powinien zrobić?
– Katolik wierzący w Jezusa przynajmniej jedno postanowienie na Wielki Post powinien sobie zrobić i go dotrzymać, a jeśli się zagapi i coś mu nie wyjdzie, natychmiast ma wrócić i ciągnąć dalej. Czasem ktoś go zniechęca: „No, to nie rób wcale”. Nie, nie, nie. Nie słuchać takich podszeptów. Napisz to sobie gdzieś i pamiętaj. Choćby jedno: „Któryś za nas cierpiał rany..”, choćbyś przechodząc obok kościoła wpadł na chwilę i pokłonił się Jezusowi.

I wtedy ten Post będzie naprawdę Wielki?
– Tak, osiągnięty przy pomocy małych znaków miłości do Jezusa.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.