Leśny detektyw

Adam Śliwa

|

MGN 02/2012

publikacja 17.04.2012 12:09

W lesie nie łatwo spotkać dzikie zwierze. O wiele łatwiej trafić na jego ślady.

Leśny detektyw

Las to wielkie gospodarstwo, to „zielone płuca” w których nie tylko rosną drzewa ale żyją także zwierzęta, którymi  trzeba się opiekować. Opiekunem i szefem lasu jest leśniczy. Z Romanem Babickim, pracownikiem Nadleśnictwa Chrzanów, leśniczym Leśnictwa Piła Kościelecka w Małopolsce terenowym autem ruszyliśmy w poszukiwaniu mieszkańców lasów.

Dziki w ogrodzie
– Praca leśniczego to nie jest chodzenie po lesie i wąchanie kwiatków – śmieje się pan Roman. – Leśniczy między innymi dokarmia zwierzynę, w czym pomagają mu też przedstawiciele kół łowieckich, lokalne szkoły i przedszkola oraz miłośnicy przyrody. Poza tym leśniczy zajmuje się gospodarką leśną, hodowlą lasu i jego ochroną. Ochroną przeciwpożarową i ochroną przyrody.
– Mieszkańcy bardzo często wzywają nas też wtedy, gdy dzieje się coś związanego z dzikimi zwierzętami. Pamiętam, kiedyś zadzwonił sołtys mówiąc, że w ogródku ma całą rodzinkę dzików. Okazało się, że skusiły ich resztki z kompostownika. Wystarczyło otworzyć bramę, by wystraszone zwierzęta wróciły do lasu. – Choć nie od razu – dodaje pan Roman. – 15 minut później znów zadzwonił telefon, że dziki gonią kogoś na drodze. Na szczęście okazało się, że rodzina dzików wracająca od sołtysa chciała przez drogę wrócić do lasu. Innym razem na schodach jednego z domów przyszły na świat małe dziki. – Ludzie sami kuszą leśne zwierzęta – mówi pan Roman. – Wyrzucają jedzenie w ogrodach i tak zapraszając je na ucztę.

Pyton, czyli zaskroniec
Zdarzają się jednak i zabawne sytuacje. – Kiedyś zadzwonił telefon od przerażonej pani, że pod domem ma ogromnego węża – opowiada leśniczy. Pomyślałem aby zwrócić się o pomoc do straży pożarnej. Jednak po przyjeździe na miejsce okazało się, że groźny wąż był tylko 20. centymetrowym zaskrońcem.
Pan Roman Babicki już od 27 lat jest leśniczym w Pile Kościeleckiej. Prawie codziennie spotyka zwierzęta w lesie. – Pamiętam pierwsze spotkanie z łosiem – wspomina. – Któregoś dnia szedłem jak zwykle na obchód lasu. Nagle patrzę, a wśród drzew w młodniku pasie się duży zwierz. W lesie nie wolno wypasać zwierząt gospodarczych. Podszedłem bliżej i co się okazało? Musiałem się wycofać, bo trawę zajadała sobie spokojnie samica łosia - klempa.


Ślad 1
Wodni specjaliści
Terenowy samochód podskakuje na nierównościach. Dojeżdżamy do zielonego szlabanu. Dalej mogą wjechać tylko pracownicy lasu.
Wśród obgryzionych drzew wyłania się wielkie rozlewisko. To sprawka bobrów. Wystarczyło, że na małym strumyku zbudowały tamę. Szczelna konstrukcja wygląda imponująco. Jasne gałązki dokładnie objedzone z kory. – To najlepsza i najsmaczniejsza część drzewka – wyjaśnia pan Roman. A gdzie budowniczowie tamy? – Ryją swoje norki pod wodą rozlewiska w brzegu lub w specjalnie zbudowanych żeremiach. Tylko wejście mają podwodne, a mieszkają powyżej poziomu wody – wyjaśnia leśniczy. Bobrzą tamę łatwo znaleźć w lesie, ale może komuś uda się też trafić na pnie drzew, które bobry ścięły w stożek.

Ślad 2
Leśna stołówka
Jedziemy dalej. Na prawo od drogi widać mały drewniany domek. To paśnik dla saren – najprostszy znak, że w lesie mieszkają zwierzęta. Siano i owoce w paśniku prawie nie ruszone – Bo zima w tym roku jest taka, że zwierzęta nie potrzebują naszej pomocy – tłumaczy leśniczy. Obok paśnika stoi drewniany słupek. – To lizawka – wyjaśnia pan Roman. – Kostka soli leżąca u góry rozpuszcza się i spływa nacięciami w dół. Zwierzęta zatrzymują się tu i liżą słupek. Najstarsza lizawka w lesie, tylko od samego lizania zmniejszyła się o dobrych kilka centymetrów – śmieje się nasz przewodnik po lesie.

Ślad 3
Sąsiedzi
Mimo śliskich liści udaje nam się wdrapać na strome wzniesienie. Przez całe zbocze ciągną się szerokie nory. Ich właścicielami są lis i borsuk. Mimo, że są tak różni, świetnie się dogadują. – Lis to straszny flejtuch – śmieje się leśniczy. – Ale radzą sobie mieszkając w osobnych komorach. Tylko wejście mają wspólne.
Każda nora to kilka otworów – wejściowy, wentylacyjny i awaryjny gdyby główne wejście zostało zasypane lub zagrożone przez drapieżnika.

Ślad 4
Dzika łazienka
Na kolejnym wzgórzu widać zabłocone małe bajorko. – To ulubione miejsce dzików – mówi pan Roman. Wokół widać kolejne ich ślady: mokre liście na trasie, którą wracają z bajorka, zabłocone drzewa. – Dziki kąpią się w błocie nie tylko dla przyjemności – wyjaśnia leśniczy. – To również ich sposób na pozbycie się insektów. Po takie kąpieli w korę drzew wycierają błoto razem z pasożytami. Wracając do samochodu trafiamy jeszcze na słynny przysmak dzików – nasiona buku o smaku orzechów. – Kiedyś podczas nocnej wyprawy do lasu usłyszałem nagle smakowite chrumkanie – wspomina leśnik. – Zapaliłem latarkę, a dookoła mnie ucztowało mnóstwo dzików zajadając się nasionami buka i żołędzi . Zgasiłem latarkę, poczekałem aż skończą i poszedłem dalej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.