Baśń pełna wiary

Szymon Babuchowski

|

MGN 01/2012

publikacja 15.02.2012 10:59

Czy baśń może tłumaczyć najgłębsze tajemnice chrześcijaństwa? Tak! Najlepszym dowodem są „Opowieści z Narnii”.

Baśń pełna wiary

Uważam, że najlepszą, a może i jedyną przysługą, jaką mogę oddać moim niewierzącym bliźnim, jest wyjaśniać i bronić wiary, którą wyznawali niemal wszyscy chrześcijanie wszystkich czasów – napisał Clive Staples Lewis tuż po swoim nawróceniu. O wierze pisarz opowiadał poprzez baśnie. „Opowieści z Narnii”, w których autor zaprasza do fantastycznej krainy, istniejącej równocześnie obok naszego świata, stały się najbardziej znanym dziełem Lewisa. Cykl składa się z siedmiu tomów: „Lew, czarownica i stara szafa”, „Książę Kaspian”, „Podróż »Wędrowca do Świtu«”, „Srebrne krzesło”, „Koń i jego chłopiec”, „Siostrzeniec czarodzieja” i „Ostatnia bitwa”. Trzy pierwsze części niedawno ukazały się w kinach.

Zabawy czasem
W Narnii żyją mówiące zwierzęta i mityczne stwory, pojawiają się też ludzie, którzy trafiają tu przez „tajemne przejścia”. Takim przejściem może okazać się zwykła szafa albo obraz wiszący na ścianie pokoju. Dostać się do Narnii to znaczy stać się jak dziecko – to przesłanie łączy baśń Lewisa z Ewangelią. Ale nie tylko ono. Narnia ma bowiem swoją własną historię zbawienia – moment stworzenia, grzech, odkupienie.
Do szczęśliwej krainy, stworzonej „z niczego” przez Wielkiego Lwa Aslana, niemal u samego progu jej istnienia wkracza zło. Digory, mały Anglik przeniesiony do Narnii za sprawą czarów, z ciekawości uderza w dzwon, budząc Białą Czarownicę Jadis. Za kilkaset lat nastanie „wieczna zima” i potrzeba będzie wielkiej ofiary, by zmienić tę sytuację. Właśnie podczas owej zimy zastajemy Narnię w pierwszym tomie cyklu, zatytułowanym „Lew, czarownica i stara szafa”. Aby dowiedzieć się, co wydarzyło się wcześniej, musimy sięgnąć po „Siostrzeńca czarodzieja” – szóstą część narnijskiego cyklu. Skąd to odwrócenie porządku? Bo Lewis uwielbia bawić się czasem. „Narnijski czas płynie zupełnie inaczej niż nasz. Jeśli spędzi się w Narnii nawet sto lat, powraca się do naszego świata o tej samej godzinie, w której się go opuściło. Jeśli natomiast wróci się do Narnii po tygodniu spędzonym tutaj, może się zdarzyć, że minęło już tysiąc narnijskich, albo jeden dzień, albo też czas w ogóle nie ruszył z miejsca” – czytamy w „Podróży »Wędrowca do Świtu«”. I tak podczas lektury burzą się nasze przyzwyczajenia w myśleniu o czasie. W ciągu kilkudziesięciu lat przedstawiciele naszego świata są świadkami najważniejszych wydarzeń z kilku tysięcy lat historii Narnii. Są przy jej początku i końcu. Dzięki temu ich myśli kierują się ku wieczności. Ku Bogu, który jest ponad czasem.

Inne imię Lwa
Na Kamiennym Stole Aslan umiera, by uratować Edmunda, który zdradził najbliższych za… ptasie mleczko. Odkupienie grzesznika, podobnie jak w naszym świecie, jest możliwe tylko poprzez ofiarę. „Kiedy dobrowolna ofiara, która nie dopuściła się żadnej zdrady, zostanie zabita w miejsce zdrajcy, stół rozłamie się i sama śmierć będzie musiała cofnąć swe wyroki” – mówi Wielki Lew Aslan.
Nietrudno dopatrzyć się w nim obrazu Pana Jezusa. W zakończeniu „Podróży »Wędrowca do Świtu«” Aslan ukazuje się dzieciom najpierw jako Jagnię (nawiązanie do symbolu Baranka Bożego). Dopiero potem przemienia się w Lwa. Na pytanie Edmunda, czy można Go spotkać także w naszym świecie, odpowiada, że tak. „Ale tam noszę inne imię. Musicie mnie rozpoznać pod tym imieniem. Właśnie dlatego zaprowadzono was do Narnii. Przez to, że poznaliście mnie trochę tutaj, będziecie mogli poznać mnie lepiej tam”. Kiedy więc w ostatnim rozdziale całego cyklu czytamy, że Aslan „przestał wyglądać jak Lew”, możemy się domyślać, co to oznacza.
Wysłannicy z naszego świata trafiają do Narnii w różnych epokach jej historii. Zawsze mają jednak jakieś ważne zadanie do wypełnienia. Np. w „Podróży »Wędrowca do Świtu«” to podróż załogi księcia Kaspiana na Wschód. Jej uczestnicy chcą odnaleźć siedmiu zaginionych przed laty baronów. Jeden z bohaterów, mówiąca mysz Ryczypisk, ma jednak jeszcze inny, ważniejszy cel: chce dotrzeć aż na koniec Narnii, by odnaleźć krainę jej stwórcy – Wielkiego Lwa Aslana.

Niebo w stajni
W wyprawie uczestniczy też nieznośny Eustachy Klarencjusz Scrubb. To on przechodzi w książce największą przemianę. Nawrócenie jest bolesne. Pewnego ranka, bohater budząc się, spostrzega, że jego ciało pokryte jest łuskami, a z nozdrzy bucha mu ogień – zamienił się w smoka. Aslan pokazuje chłopcu drogę. Aby porzucić smoczą naturę, Eustachy musi zedrzeć z siebie łuski i obmyć się w stawie. „Ostatnia bitwa”, zamykająca „Opowieści z Narnii”, też nawiązuje do Biblii, do jej ostatniej księgi – Apokalipsy. Na początku pojawia się fałszywy Aslan, który sieje zamęt wśród mieszkańców Narnii. Miesza się dobro ze złem i ludzie tracą wiarę. Ale nie wszyscy – król Tirian i jego słudzy wytrwali w służbie dobru. I choć zostali pokonani i wrzuceni do stajni, w rzeczywistości nie przegrywają. Za drzwiami stajni odnajdują Krainę Aslana. Oglądają zniszczenie Narnii, a potem… czeka ich już tylko szczęście. Stają się bohaterami „opowieści, która trwa wiecznie, w której każdy rozdział jest lepszy od poprzedniego”.
Tak naprawdę nie pragniemy niczego innego prócz nieba – twierdzi pisarz. „Opowieści z Narnii”, jak mało która książka, niebo nam przybliżają.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.