Najlepszy póki modny

Franek Fałszerz

|

MGN 04/2011

publikacja 01.02.2012 14:55

Giovanni Battista Tiepolo (1696–1770), „Chrystus w Getsemani” 1750, Hamburger Kunsthalle, Hamburg

Piękny obraz, prawda? Jak Rembrandt coś namalował, to już namalował. Co? Mówicie, że nie Rembrandt jest autorem tego obrazu? No tak, ale czy ja coś napisałem o autorze tego obrazu? Nie, bo akurat ten obraz namalował Giovanni Battista Tiepolo z Wenecji. Rembrandt malował zupełnie inne obrazy. I w tym był podobny do Giovanniego Tiepolo, bo ten też malował zupełnie inne obrazy. Dzieła Tiepolo są jasne, lekkie, jakby malowane od niechcenia – ktoś powiedziałby, że wzięte z sufi tu. I coś w tym jest, bo wiele malowideł Tiepolo to plafony – malowidła na sufi cie. Jest autorem największego plafonu na świecie, mianowicie w pałacu biskupim w niemieckim Würzburgu.

Zwykła niezwykłość
Ale to akurat nie to, co fałszuję. Ten obraz nie jest ani malowidłem sufitowym, ani ściennym, ani podłogowym. To jest obraz olejny, ktoś rzekłby „zwykły”. Ale to by głupio rzekł, bo Tiepolo nie malował zwykłych obrazów. Wszystkie były niezwykle piękne i zgrabne. Jak to w stylu rokoko – bo w tym stylu malował Tiepolo. Był tak popularny, że kolejka klientów do niego była długa jak wieżowiec w Dubaju, gdyby się przewrócił. Kto by nie chciał mieć dzieła najlepszego artysty epoki? Więc go zapraszano tam i owam, a on jeździł i malował, co popadło. Aż kiedyś przyjechał do Madrytu, przyozdobił pałac królewski, maluje, maluje, maluje… a tu nagle koniec. Nie, nie umarł. Rokoko wyszło z mody. Nagle, tak jak discmany. Ludzkość ulubiła sobie znienacka neoklasycyzm, czyli styl, który nawiązywał do starożytności.

Zmiana mody
Tym sposobem Tiepolo przestał być rozchwytywany. Nie żył już potem długo. Zmarł w Madrycie, a jego grób zapomniano. Ponieważ jednak prawdziwa sztuka jest dobra, nawet gdy zmieniają się mody, po czasie na nowo doceniono Tiepolo, tym razem jednak już chyba trwale. Dlatego też ten obraz, którym tu się zajmuję, również zajmuje ważne miejsce w zbiorach muzeum w Hamburgu. To scena z Getsemani, gdy Jezus przyjmuje „kielich goryczy”. Anioł podtrzymuje wyczerpanego Jezusa, a po prawej już nadchodzą oprawcy, co zauważają dopiero budzący się uczniowie. Zwracam uwagę na czystość barw, lekkość kompozycji i niemal świecenie niektórych części dzieła. I tyle.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.