Czegoś mi brakowało

ANNA ŁYSIAK, ekonomistka

|

MGN 10/2009

publikacja 06.01.2012 16:30

Na temat wiary nie rozmawiało się w domu. Rodzice mieli takie poglądy, że mnie nie ochrzcili. A ja, gdy dorastałam, zaczęłam odczuwać, że czegoś mi brakuje i że nie wszystko rozumiem.

ANNA ŁYSIAK, ekonomistka ANNA ŁYSIAK, ekonomistka
fot. ROMAN KOSZOWSKI

W liceum nawet dwa razy poszłam z przyjaciółkami na pielgrzymkę do Częstochowy. Już wtedy chciałam uwierzyć w Boga, ale nie umiałam. Pomógł mi dopiero mąż. Najpierw mieliśmy tylko ślub cywilny. A mąż zaczął myśleć i mówić o tym, żebyśmy też zawarli nasze małżeństwo przed Bogiem. Zgodziłam się. Bez najmniejszego wahania.

Poszliśmy do parafi i. Ksiądz wysłuchał naszej historii, a potem mnie zapytał: „Czy pani nie myślała o tym, żeby się ochrzcić?”. Niby banalne pytanie, ale dla mnie był to zwrot w moim życiu.

Odpowiedziałam: „Tak!”. To oczywiście nie była jeszcze chwila, w której zaczęłam naprawdę wierzyć, ale czułam, że przyszedł na mnie czas.

Mój chrzest był piękną uroczystością: śpiewał chór, były świece i tłum ludzi... Wiem, że gdyby to działo się w małym kościele, gdzieś na wsi i nie byłoby nikogo, czułabym tę samą radość, że Pan Bóg mnie wybrał.

Wtedy przyjęłam jednocześnie chrzest, bierzmowanie i Eucharystię. W następnym tygodniu czekał mnie ślub kościelny. Od tamtej pory wiem, że nigdy nie będę sama.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.