czwartek, 15 grudnia, 2011r.

publikacja 14.12.2011 22:02

czwartek, 15 grudnia, 2011r.

Hau, Przyjaciele!
Słyszałam, że dzisiaj na roratach ksiądz opowiadał dzieciom o zamachu na papieża. Moim zdaniem na placu św. Piotra powinny być psy. My zawsze wyczuwamy złych ludzi. No i gdyby tam wtedy były psy, wszystko potoczyłoby się inaczej. Tak się przejęliśmy tą historią, że oboje z Tobim wpadliśmy w szał, gdy około południa ktoś wszedł przez furtkę. Byliśmy akurat zamknięci, bo inaczej mężczyzna miałby pogryzione nogi, a nogawki w strzępach. Słyszeliśmy, że Pani Maria z nim rozmawia. No to prawie zachrypieliśmy od szczekania, żeby tylko jej nie zrobił krzywdy. Nagle poszedł. Siedzieliśmy pełni obaw w przedpokoju. Sapiąc i mrucząc coś pod nosem sąsiadka otworzyła drzwi i stanęła w progu z groźną miną. Ale co tam, najważniejsze, że żyje, że nie było zamachu. „Czyście rozum potracili? Skąd w was tyle agresji? Owszem, ten człowiek nie przyniósł dobrych wieści, tylko nowe rachunki, ale to nie jego wina, że ma taką niewdzięczną pracę. Pytał, czy się nie boję tak złych psów.” Podniosłam głowę, spojrzałam w oczy sąsiadki. No jak jej powiedzieć, że to powód historii o zamachu na papieża przed 30 laty? Najgorsze, że mój psi wzrok spotkał się z ironicznym kocim spojrzeniem i aż warknęłam z oburzenia. No i po raz kolejny usłyszałam ostre wymówki, a kocica, gdyby mogła, to śmiałaby się z nas w głos. Ale my ją pewnego dnia dorwiemy i trochę poszarpiemy. Cześć. Astra