Zabójca bezwzględny

Tomasz Rożek

|

MGN 06/2011

publikacja 06.05.2011 08:58

Powstaje tam, gdzie nikt by się go nie spodziewał. Gdy umiera, pozostawia zniszczenia, rozpacz i tragedię tysięcy, a czasami setek tysięcy ludzi.

Zabójca bezwzględny Huragan – zdjęcie satelitarne fot. EAST NEWS/JJ ARNOLD

To niesamowite. Zabójczy huragan (cyklon albo tajfun) rodzi się w miejscu, w którym panuje błogi spokój. Na północ i na południe od równika (nigdy nie na równiku, a nawet w odległości nie mniejszej niż 500 km od niego) przy niskim ciśnieniu, bezwietrznej pogodzie i temperaturze wody nie mniejszej niż 26,5 st. Celsjusza. Dosłownie jak w raju. Nic, tylko pojechać na wakacje.

CHMURA TWORZY LEJEK
Niskie ciśnienie, bezchmurne niebo i ciepła woda powodują powstawanie obłoków. W ostrym słońcu woda paruje i unosi się ku górze. Tam, gdzie chłodniej, zaczyna się skraplać (to kondensacja), tworząc chmury. Im obłoków więcej, tym łatwiej mogą się one zamienić w chmury burzowe. I to chyba moment najważniejszy. Co się stanie, gdy odetkamy korek w umywalce, albo w wannie pełnej wody? Zaczyna się tworzyć lejek. Woda spływając, wiruje wokół odpływu. To efekt zwany zjawiskiem Koriolisa, związanym z ruchem wirowym Ziemi. Dokładnie tak samo zachowują się chmury burzowe w strefie okołorównikowej. Zaczynają wirować. Te, które tworzą się nad równikiem, kręcą się w odwrotnym kierunku niż chmury spod równika. Sprawy zaczynają przyspieszać. Kręcący się wir powstały z burzowych chmur – jak odkurzacz – zasysa powietrze znad tafl i wody ku górze. Wilgotne i ciepłe powietrze ma w sobie sporo energii, która „napędza” cały proces. Wirujący lejek zaczyna się przemieszczać. Nigdy nie wiadomo, w którym kierunku będzie się poruszał. Czasami pędzące huragany w jednej chwili całkowicie zmieniają swoją drogę. Czasami poruszają się po liniach prostych. 48-godzinna prognoza pogody pozwala przewidzieć drogę huraganu z dokładnością do… około 400 km. A z tak ogromnego obszaru nie da się przecież ewakuować ludzi.

NISZCZYCIELSKA SIŁA
Im huragan większy, tym więcej zasysa wilgotnego gorącego powietrza i ma tym więcej energii. Odpowiednio potężny, wciąga nawet chmury znajdujące się w jego sąsiedztwie i napotkane na swojej drodze. Średnica największego huraganu, cyklonu Tip z 1979 roku, wynosiła 1100 km. Najszybszym był huragan Camille z 1969 roku. Prędkość wiatru w jego wnętrzu wynosiła ponad 300 km/h. Z kolei cyklon John z 1994 roku od momentu narodzin do momentu śmierci pokonał aż 13 000 km. Huragan żyje tylko dlatego, że cały czas jest „zasilany” ciepłym powietrzem znad wody. Gdy wir przemieści się nad ląd, zasilanie zostaje odcięte i huragan w pewnym sensie dalej porusza się tylko siłą rozpędu. Trochę tak jak samochód, któremu zabraknie benzyny w baku. Zanim huragan umrze (a trwa to najwyżej kilkanaście godzin), narobi jeszcze sporo szkód. Ulewne deszcze padające z huraganowych chmur i wielometrowe fale powodują ogromne powodzie. Cyklon Bhola z 1970 roku zabił w Bangladeszu 300 000 ludzi. Huragany występują na Atlantyku, Pacyfi ku i Oceanie Indyjskim. Średnio żyją kilkanaście dni i w tym czasie pokonują od kilkuset do kilku tysięcy kilometrów. Niszczą wszystko, co napotkają. Zgniatają i przenoszą całe budynki. Samochodami „bawią się” jak dziecko klockami, a największe drzewa łamią jak wykałaczki. To, co ocalało, zalewają falami wysokości kilku metrów. Nigdy nie zapuszczają się w głąb lądu. Nie zdążą. Zanim tam dotrą… umrą. A wtedy pozostaje po nich cisza, bezchmurne niebo i jasno świecące słońce. No i tragedia ludzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.