publikacja 21.08.2008 11:18
Pierwszy złoty medal na olimpiadzie w Pekinie zdobyła... Zuzia. W tej samej konkurencji, co ona, walczyło półtora miliona osób z 18 krajów świata. W Polsce pokonała sześć tysięcy rywali.
Zuzia Spyrka z mamą prezentują nagrodzoną złotym medalem pracę HENRYK PRZONDZIONO
Pod okiem mamy i dziadka
Najpierw Zuzia malowała... po ścianach. Wiadomo, na wielkiej przestrzeni od razu widać efekty. – Dopiero potem mama dała mi kredki i kartkę, i tak bawiłam się rysunkiem – uśmiecha się Zuzia. – Kiedy dziecko jest malutkie, trzeba je czymś zająć – tłumaczy mama. – Jej się to po prostu podobało. Potem dziadek Romuald zabrał Zuzię do swej pracowni plastycznej. Dziewczynka zauważyła, że to bardzo kolorowe i ciekawe miejsce. A dziadek cieszył się, że wnuczka coraz bardziej interesuje się rysunkiem. A to podał kredkę, a to pędzel. A Zuzia siadała nad kartką papieru, przygryzała język i tworzyła swe dzieła. – To było jej ulubione zajęcie – wspomina mama Dorota. – Nigdy jej nie ganiliśmy, ani wtedy, gdy malowała po ścianach, ani wtedy, gdy na papierze. Prace Zuzi do tej pory wiszą w domu. Nie tylko te nagrodzone. – Żal wyrzucić – uśmiecha się mama. – U dziadka wisi pierwszy obrazek Zuzi. Zrobiła go, kiedy miała trzy latka. Była to stajenka na Boże Narodzenie. Zawsze jej prace gdzieś tam się przypinało. Zuzia była zadowolona i chciała dalej malować.
Proroczy pomysł
– O tej okładce powiedz jeszcze – wtrąca dziadek Romuald. – Jakiej okładce? – No, tej niemieckiej... – A, rzeczywiście – przypomina sobie pani Dorota. – Zuzia brała udział w międzynarodowym konkursie „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. To konkurs o zbrodni oświęcimskiej. Zuzia narysowała anioła płaczącego nad stertą pasiaków, a z boku leżał jeszcze pluszowy miś. Za tę pracę zdobyła wyróżnienie. Potem jeszcze Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie spośród nagrodzonych prac wybrała jedną, która miała być okładką książki wydanej w Niemczech. Wybrano pracę Zuzi. Do konkursu „Olimpiada Wyobraźni z Visa” Zuzia zgłosiła się po raz trzeci. Wzięła suchą pastelę (przypomina zwykłą kredę tablicową) i namalowała obraz pod tytułem „Wspólnie do celu”. – Kiedyś widziałam w telewizji trenera kajakarzy, który mówił, jak ważna w tym sporcie jest drużyna – tłumaczy swój pomysł Zuzia. – Jeśli jedna osoba zasłabnie, to już do mety nie dojadą. Skojarzyło mi się, że wszyscy ludzie też razem powinni iść do celu. Taki był temat konkursu: pokazać, jak olimpiada łączy ludzi. Ciekawe, czy nasi złoci medaliści – wioślarze widzieli nagrodzone dzieło Zuzi?...
Medal za wioślarzy
Jej pastelowy obraz przedstawia czwórkę osób o różnym kolorze skóry wiosłujących na kajaku. Kajak płynie po wypukłej kuli ziemskiej w stronę znicza olimpijskiego. Nagrodą oprócz złotego medalu był sześciodniowy wyjazd na olimpiadę. – Pekin zrobił na nas niezwykłe wrażenie – opowiada mama, która razem z Zuzią była w Chinach. – Wszystko jest tam tak doskonałe, że aż za bardzo... To była przygoda życia. – Jedynie było bardzo duszno, nie było widać słońca i błękitnego nieba – dodaje Zuzia. – I to był chyba jedyny minus tej wyprawy. Zuzia nie mówi zbyt dużo o sobie. Ożywia się dopiero, gdy pytam o jej rysunki, o technikę, w jakiej maluje, o to, skąd bierze pomysły. Oprócz „normalnej” podstawówki skończyła podstawową szkołę muzyczną w klasie gitary. Lubi jeździć konno. – No i śpiewasz w scholi parafialnej – przypomina mama. – Tak – przyznaje Zuzia – od szóstego roku życia. To wszystko jest takie zwyczajne, naturalne, jakby nie o wielkie nagrody chodziło. – Kiedy w szkole podstawowej nagradzano Zuzię – wspomina pani Dorota – czasem pytano mnie, „Co trzeba zrobić?”. Nie wiem. Zuzia zawsze wszystko robi z wielką pasją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.