publikacja 23.08.2010 09:57
Głowa, podobnie jak silnik, potrzebuje oleju. Ale musi być święty, nie rzepakowy. Bez oleju ani rusz. Ani samochód nie pojedzie, bo bez niego silnik zatrze się po minucie. Bez oleju nie byłoby też frytek. Ani kremu do opalania, czy innych kosmetyków. A z tego szczególnie panie byłyby bardzo niezadowolone.
Bez oleju ani rusz. Ani samochód nie pojedzie, bo bez niego silnik zatrze się po minucie. Bez oleju nie byłoby też frytek. Ani kremu do opalania, czy innych kosmetyków. A z tego szczególnie panie byłyby bardzo niezadowolone.
Olejem też – o zgrozo! – jest tran, otrzymywany ze świeżej wątroby dorsza. Podobno bardzo zdrowy, a na pewno bardzo niedobry. Jak bardzo niedobry, to zapewne pamiętacie z dzieciństwa. A być może nawet jeszcze teraz mama faszeruje was tym cudownym specyfikiem. Choć teraz jest łatwiej, bo nie przyjmuje się go w czystej postaci, tylko w tabletkach.
Spośród tych wszystkich bardzo ważnych w codziennym życiu olejów, jeden jest szczególny. Jakiś czas temu „Arka Noego” śpiewała, że „pilnie potrzebny jest olej do głowy, musi być święty, nie rzepakowy”. No i mieli rację. Olej rzepakowy, a jeszcze bardziej olej napędowy wyjątkowo nie służą głowie. Głowa też potrzebuje oleju, ale musi to być święty olej. Stąd nasza wielka akcja na początek roku szkolnego: wymieniamy olej z wakacyjnego na szkolny. Jaki olej nazwaliśmy szkolnym?
Każdy z was przynajmniej raz w życiu został namaszczony olejem. Było to przy chrzcie świętym. A kto był bierzmowany, został namaszczony po raz drugi.
Chiara Badano
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.